czwartek, 30 stycznia 2014

Odcinek ze świętami!



23 grudnia, poniedziałek

Odcinek z prawie świętami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca już tuż tuż.
 
Ships With Sails" z "Other Voices (1971) jest na końcu takie właśnie świąteczne, nawet jeżeli zapisuję tabelkę z internal. W robocie puchy. Ale o spokoju nie ma mowy.
***
Waiting for The Sun (1968) — prawie wszystko prócz "The Unknown Soldier" bo wyświechtane, a "My Wild Love" takie nieszczere w przypadku panów w marynarkach, poza tym przebój na przeboju. "Summer's Almost Gone" niech będzie.
***
The Doors (1967) —  wszystko prócz tych paskudnych hitów, czyli niewiele z tego zostaje. "Soul Kitchen" i "Back Door Man" są ok. A zasadniczo płyta jest dosyć słabawa. "Alabama Song (Whisky Bar)" też nigdy nie znosiłem, przez ten jebany cyrk.
***
Morrison Hotel (1970) —  wszystko na cacy. Owszem, "Land Ho!" to straszna bzdura, reszta zawodowa. Gdyby wmiksować parę numerów, to "L.A. Woman" byłaby jeszcze lepsza. (Dla piątki z plusem brakuje jakiegoś epokowego hymnicznego długiego gigantycznego utworu, tak z 7 min trwania).
***
The Soft Parade (1968) — dużo mi zawsze pomagało, że mam winyla. Osobiście z przypadku lubienia dęciaków ("Bright Light") ten eksperyment, nieco wodewilowy, zawsze mi się podobał, bo numery są przecież nienajgorsze.
***
Ale wróćmy do naszego człowieka Flinta.
***
Zapewne wróciłem do domu, by rozpocząć nowy weekend.
***
A nie, było z przestankami. Najpierw C z zakupami, potem E z nagraniami. To już drugi i trzeci tekst, które skomasowałem w tym roku. Zarapowałem po swojemu, E zmiksował i wysłaliśmy. Będzie pod przyszłe przeboje, ale rzeczywiście "koszykarzami" żyłem od zeszłego czwartku, więc dobrze, że tośmy sobie nagrali pod choinkę. Odsłuch w domu też był. Pewnie, że się powtarzam z Kazika, w końcu to ja i mój Kazik.


24 grudnia, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wybywamy na święta.

Wstawanie, prasówka, nagle atak SZAŁU!
Bo przysłali link, że mają tę płytę na stanie. Tableau w przewodniku pisze, żeby nie bać się tam kupować, no to się nie boję. Tylko trzeba dozbierać więcej do kupki, żeby przesyłka wyszło stosunkowo podobna do ceny płyt hurtem. Zatem dopieram i się ekscytuję. Wybieram takie za 2,99.
***
Robimy ostatnie przedświąteczne zakupy. Zamówiona polędwica. Święta jednak kosztują. Po powrocie zrobiłem odpowiedni zaciąg pod rozpoznanie, zrezygnowałem z Lalo Schifrina, postawiłem na Roya Budda ("Diamonds") i jednego nieznanego kompozytora, który brzmiał odpowiednio w sześćdziesiątych latach a kosztował 0,99. Koszty przesyłki się sumują, wychodzi średnio 25 zeta za płytę — wypas.
***
Tak więc szczęśliwy mogłem się zabrać za pakowanie, usmażyliśmy naleśniki, kapustę i grzyby, zawinięcie też poszło sprawnie, przy okazji mieliśmy z tego obiad. Wyjeżdżamy i prawie 15 się zrobiła. Zajeżdżam na Stogi, zdanżam jeszcze do sklepu i wypakowanko. Z tego byłem szczególnie zadowolony: produkty spożywcze rozpakowane, ciuchy schowane, słodycze są, krokiety robią wrażenie, Rękopis znaleziony w Saragossie (1964) leci (o co w ogóle chodzi w tym filmie?), ubieram choinkę, której ustawianie tym razem mnie nie zdenerwowało. Ubieranie okraszone mniejszą ilością zniechęcenia (znoooowuuuuu...) niż zazwyczaj, sprawnie, szybko, ubieramy się, paciorek i jemy.
***
To już była kolejna przebieranka, ale dopasowałem się kolorystycznie ze spodniami (za  duże), koszulą i krawatem (udało się zawiązać). Dorsz nieco za bardzo wytłuszczony (nie wspominając o wiórkach marchewkowych zalanych olejem), ale barszcz i krokiety super. Co do sałatki wydawało mi się, że jest za dużo mayo, ale już następnymi dniami w pracy (a nie na śniadaniu o 8 rano!) smakowała mi bardzo. Zapakowanie prezentów i już zasiadamy ze słodyczami przed "telewizorem". Parker (2013) — czyli prawie wymarzone kino akcji na świąteczny wieczór, grunt, że nie ma reklam. Ponieważ pora już późna (na co poniektórych), to ja samodzielnie po 23 uruchamiam swój świąteczny prezent i w chwili, kiedy James Coburn rozmawia z delfinem już wiem, że In Like Flint (1967) jest świetny, bohater nic nie stracił ze swego uroku, a nawiązania są podwójne: i do 007 i do poprzedniego filmu z serii. Wesoły Świąd!



Brak komentarzy: