wtorek, 25 czerwca 2019

Salt and Pepper (1968)



Sammy Davis Jr., proto Prince, choć z paskudnym wyglądem, to jednak ma charyzmę sceniczną, że ach, do tego niezła gadka aktorska i bardzo ładna para właścicieli klubu w swingującym (John Dankworth) Londynie, brytolska spy-komedia, którą się lekko ogląda, skojarzenia z Deanem Martinem



Na białym szlaku (1962)



Niemczyk, Karewicz, Witold Pyrkosz, Ryszard Kotys, zdaje się, że Gołas podkładał jeden głos (albo mi się wydawało), zabawne, że grają po polsku tych Szwedów, Duńczyków i Eskimosów (niestety przeczytałem zakończenie tego dramatu), zaczyna się jako film wojenno-szpiegowski, a akcja na Grenlandii! jest urok w tym starym filmie, odpowiednia muzyka i piękne widoki



Le Gentleman de Cocody (1964)



Jean Marais jako frywoliczny Jean-Luc Hervé de la Tommeraye, kolor, muzyka i obraz z początku zapowiadają akuratną spy-komedię, ona niekoniecznie jest spy, bo chodzi o kradzione diamenty, ale wszystkie idiotyzmy przygodowe są zawarte jak trzeba / wszystko dobrze się zakończyło, nawet z mały twistem
przez te www na smarcie tak przestałem oglądać te filmy szybko / francuska przygodówka, trochę antycypacja "Man in Rio" (tak napisali w spy encyklopedii), jest też wątek romansowy "na opak" (czyli się nie lubią) oraz kobieta szefem gangu, lekkie, czasem te bieganiny i strzelaniny w stylu farsy



Foreign Exchange (1970)



ach, jak zwykle głupiutka Jill St. John
Eric Pohlmann, czyli jednak, znam nazwisko, znam głos (Ernst Stavro Blofeld!), widziałem kilka filmów
główne role, choć nieco podkoloryzowane, dobrze zagrane w tej rozgrywce szpiegowskiej = porządna fabuła (niestety sympatyzujemy z Ruskami)



File of the Golden Goose (1969)



Yul Brynner, Charles Gray, Walter Gotell
Yul jako amerykaniec Peter Novak z z brytyjskim kolegą pod przykrywką śledzą gang podrabiający dolary; Yul twardy jak to Brynner, jest trochę starego sensacyjniaka w tym, kolorowy obraz, nie nudziłem się, kilka zaskoczeń na koniec i ten "lekki żal po stracie przyjaciela"



Doll Squad (1973)



klasyk kobiecego spy, Tura Satana (wcale nie pierwszoplanowa rola) i inne kobity



Death and Diamonds (1968)



Dynamit in grüner Seide (1968)
germański, Jerry Cotton szarżuje z kobietami i wrogami, jest bardzo śmiały i pewny siebie, mimo pewnego wieku ma mocne pięści i mimo tego samego wieku wydaje mu się, że jest przystojny (był) i szarmancki (nie w/wg XXI w.), nie należy mylić z prawdopodobieństwem = szybciej wydostał się z pieca niż 007, niezła zabawa



Danger!! Death Ray (1967)



Nido de espías / Il Raggio infernale (1967)
z tymi "świetnymi" modelami łodzi podwodnej i helikoptera, już widziałem jednego siwego aktora z krzywym zgryzem, który gra nie po tej stronie co trzeba, specjalny agent Gordon Scott (blondyn) w bardzo bondowskim stylu, urok, siła i postura, złe, ale dość emocjonujące



Coplan FX 18 casse tout (1965)



ach jak pięknie "gra" Richard Wyler, muza Michel Magne, oba filmy ostatnie siódemkowe, muskulatura i korpusy prawdziwych mężczyzn 60s, gaz pod prysznicem i w ogóle dużo niezłej akcji, pre-YOLT z rakietą w grocie, tyle że w pięknych okolicach i wnętrzach Kapadocji, mniam