piątek, 10 stycznia 2014

Odcinek z babką



17 listopada, niedziela

Odcinek z tworzeniem, nieee, z zakupami!

My drogi i Miłościwie Nam Panująca cały dzień poza.

Nękany wyrzutami sumienia zabrałem się w końcu za drugą partię tekstów. Owocnie x 4. Absurdalnie, ale byłem zadowolony. To ciężka muzyka, więc teksty trochę ją ubarwiają. Będę chciał się przebrać za żółtego ptaka z ulicy sezamkowej ("wielki ptak, wielki ptak, wielki ptak to jest znak").
I chyba zaraz po pierwszej kawie, wyposażeni w kanapki, wybraliśmy się na zakupy 3 w 1. Spacerów po okolicy nie było (ścieżki ścieżynki), właściwie nic nie kupliśmy, ale out-let jak zwykle kuszący ciucholandem (powstrzymałem się!), meble z prawdziwymi książkami, i mnóstwo kasy w spożywczaku na wypasie.
Ponieważ to była niedziela, to był sezon na kucharzów.

Luigi Nono — First Rain (1909)
18 listopada, poniedziałek

Odcinek z pre-demo

My drogi i Miłościwie Nam Panująca chwilowo.

Poniedziałek jak zwykle pracowniczy, a potem, z okazji wyjątku nie piłem piwa, tylko pojechałem ze sprzętem na próbownię. Rozkładanie, nagrywanie, składanie. W wyniku hałasu "rootz" źle się nagrał, z niezrozumiałym pogłosem ścieżek 2 na 2 (mimo nagrywania jednoczesnego), ale oznacza to, że ów ciekawy efekt trzeba będzie teraz powielić w oryginalnym nagraniu.
Wróciłem do domu szczęśliwie, mimo atrakcyjnie widowiskowego wyjazdu tyłem z zaciągniętym ręcznym.
I jeszcze obwiozłem Wojta po dzielni.

Luigi Nono — La morte del pulcino (1881)
19 listopada, wtorek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca oraz Pacułka rulez.

Wtorek był wtorkowy, robotniczo chyba jeszcze się układał, szybki transfer (bo ciemno na dworze), że nawet odegrałem kilka klepsyderek na starym komputerze. W oczekiwaniu na babkę, czym sprawiliśmy sobie radość oboje. Królowa obiadów — jak nigdy zjadłem na miejscu.
Po Luzomurzynach dokończyłem książkę z serii "Klub siedmiu przygód". To dobra seria. 
Jerzy Broszkiewicz "Długi deszczowy tydzień" nie dorównuje autorom wybranym w dzieciństwie, porónując chociażby z ostatnio przeczytanymi opowiadaniami Niziurskiego, bardziej śmierdzi tamtymi czasy w wersji pogodnej (pełne zaopatrzenie)(wnioski, zebrania, milicja obywatelska), ale ratuje się charakterami postaci i "dorosłymi" dialogami między nimi. Lekkie i zabawne. Ach, te wspaniałe relacje między rodzicami a dziećmi, z tym tak samo źle jak u Borejków, ale w końcu dla Pacułki było naprawdę warto.


Brak komentarzy: