wtorek, 21 stycznia 2014

Odcinek z zapomnianym Mikołajem



5 grudnia, czwartek

Odcinek ze zmywaniem ociekacza

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z uroczym wolnym popołudniem.

Bill Bryson, Krótka historia prawie wszystkiego (2009) obszernie intrygująca. Ciekawe, że nawet część spraw mi się obiła o uszy. A reszta jest niezrozumiała, ale ma zabawne fragmenty. Przyjemność.
A on nawet po starości miewa czar:


Już wcześniej miałem to napisać — świetnie sobie przedłużyłem wakacje tą sesją zdjęciową na blogu. Trwało i trwało, a ja wciąż wakacyjnie.
Wracam, mamy kolejne wolne popołudnie, wypalanko, odcineczek, zmywanko, amerykańskie reklamy, grzane wino, Thorgal. Świetnie się przemarnowałem, aż w nocy po zimny nosek.

==============================
6 grudnia, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpoczynamy weekendowy trip spacerowy.


Wstaję i śnieg! Huragan od biedy. Spóźnienie 48 min. Jak jest taka pogoda (pierwszy tru śnieg tej zimy) to powinno się obejrzeć "On Her Majesty's Secret Service" albo "The Spy Who Loved Me" z początku. Ale już zaliczone.
No, ale pięknie na świecie, choć trudno z komunikacją. Godzinę krócej w tyrce!
A Bryson straszy Yellowstone w zimnym autobusie — bardzo na czasie.
Wcale nie odczułem, że byłem krócej, ale wracałem normalnie, wspomogłem komunistyczną cukiernię znowu (marcello, be rewelacji). I tak już miałem postanowione, że nie jadę w tę śnieżycę, ale gdybym się wahał, do "motywujący" e-mail/apel kolegi Koszykarza z pewnością by mnie odwiódł od tego.
Zrobiłaś bardzo dobre mięso do makaronu. Ty z pomocą bibliograficzną, ja z zabawiam się z The Colony (2013), mającym tyle samo wspólnego z sf, co..., nie oszukujmy się, nic nie wymyślę, film, którego nie trzeba oglądać (fabuła, pomysł), ale nałóg nie wybiera.
Laurence Fishburne jest już na etapie, kiedy gra w trzeciorzędnych produkcjach i robi za nazwisko. Co dziwne, w tym przedsięwzięciu brało udział wielu podwykonawców, pewnie od komputerów. Efekty miłe do oglądania, aktualne zwłaszcza w tej śnieżnej aurze.
Pijemy piwo, grzane wino, jest dobrze. Oklahoma-Golden State — mistrzostwo ofensywy, wrzucali ile wlezie. Zdążyłem się jeszcze zachłysnąć poczuciem humoru twórców "Ipcress File" z początku i wybraliśmy się na szalony zimowy spacer do przystanku skm i z powrotem. No to przyszła zima, zimowe, buty, zimowa kurtka i zimowe zmęczenie spacerem powrotnym — zbyt szybko i pod górę.


Brak komentarzy: