poniedziałek, 13 września 2021

IN THE NAME OF NAME


pokłosie nocnego zachwytu, bo późną nocą to ja się znakomicie czuję
kiedyś to się jednak tych recenzji/opinii zbierało, acz człowiek głupi był i tylko zabawa w muzyka (acz wszystkie nagrania to pełna praca) (trochę zawijałem w te sreberka)
niemniej wczoraj marzyłem o tych planach mocarstwowych, znaleźć pliki, remaster, LP to może nie, ale chociaż maxi singiel, dwa podchodzące pod genialne:
ANTI-EPIDEMIC WATER UNIT SUPPLY UNIT 731 06:43
THE PEOPLE'S TEMPLE FULL GOSPEL CHURCH 06:50
(już bym poświęcił ten MACHU PICCHU)
ale to jest tak drogo, że nawet dla mnie, a kasy mam jak lodu, nie stać
później cała wstawka o tym, jak się Dżerdżej wspaniale sprawił, wszyscy inni włączeni, bla bla bla, wspomnienia włączone (tam się najlepiej czuję)
po latach ta mitomańska duma mi nie przemija, czasem wydaje mi się ("pan zdał, pani się zdawało"), że najlepsza (a potem włączam sobie inną)
niemniej wstydu nie ma