piątek, 30 sierpnia 2013

Odcinek z drożdżami i drożdżówką



26 sierpnia, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca oglądamy prawdziwe s-f.

Cóż to tam było ciekawego. Afera z drożdżami i smakosz z drożdżówką. No ale pracuje jak dziko i nie pozwala spać w nocy.
Dokończyłem ja Umpę na brudno (wciąż zadowolony), przygotowanie pesto i zabieramy się za śmiercionośny seans.


Potem dobre sny o klonach.
Potem mroczna muzyka o kosmosie: Clint Mansell — Moon (OST) (2009).
Wiadomo, że człowiek wytrzymuje trochę dłużej niż 3 lata, ale to nie przynosi dużego pocieszenia. Niemniej — film s-f znakomity.




czwartek, 29 sierpnia 2013

Odcinek z silikonem na krwawo


Leonardo Bazzaro — Lombardczyk

24 sierpnia, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca robiliśmy sobie co godzinę zawody w wysychanie.

Do snu ok. 4, ze snu ok. 11:30 i nawet do sklepu zdążyłem. Potem w godzinnych przerwach między korektą skrobanie, domestosowanie i silikonowanie okolic brodzika. I nawet kran dokręciłem. Jeszcze chwila i wracając do domu będę mówił: "a może bym dzisiaj trochę pomajsterkował"? Buchachachacha i tak jeszcze przez trzy strony.
To się nazywa być zakrwawionym w boju.
Wino i kości.


Gita al Lago Maggiore

25 sierpnia, niedziela

Odcinek z patelnianką ziemniaczaną

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zajmowaliśmy się pracami domowymi.

To ja jednak uznam, że "Scary Movie V" było lepsze niż dwa smutne odcinki South Parku ze sraniem. Dobra — śmieszniejsze. Ja z moim prymitywnym poczuciem humoru miałem co rusz okazję do parskania.
Ponieważ japoniec nie poszedł, to wziąłem "starych" Lakers z Byunem — to był chwilami naprawdę koszykarz.
Śniadanie na wypasie z kolorami.
Dokończyłem korektę i zająłem się Umpagalore 2 — wstępy ku pamięci. Mówisz, że to teraz brzmi wyjściowo, właśnie, a ja nawet jeszcze nie zacząłem nagrywać. Te 4 numery: zadowolony.
Obrobiłem jakieś 10 kg i styrałem kręgosłup, ale wciąż mogę dźwigać ciężary. Tym razem na pewno się uda.
Danie jednopatelniowe, ale bardzo udane i prawie śródziemnomorskie.
Zdjęcia (nie-odtwarzanie dvd), odcinki.
A nasze ogórki są już naprawdę małosolne.
 
Kanal in Venedi

Mottarone
http://archiviodelverbanocusioossola.com/tag/leonardo-bazzaro/page/2/



środa, 28 sierpnia 2013

Odcinek z Allenem




23 sierpnia, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca cali w rozjazdach.

Wobec inwazji zbieraczy musiałem się wybrać. W 2 godziny i 20 min zebrałem 13,5 kg, po czym zdążyłem do domu, gdzie pospiesznie wyszykowałem się, przygotowałem wałówkę na pół nocy i pojechałem.

BLUE JASMINE (2013), 98 min



ANNIE HALL (1977), 93 min


CO NAS KRĘCI, CO NAS PODNIECA (2009), 92 min


Na ostatnim nie zostaliśmy, bo to niedawno było.



wtorek, 27 sierpnia 2013

Odcinek z wolną pracą w dniu pracy również korektę robię pierwszą od dwóch lat ale nie to najważniejsze




22 sierpnia, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca dokonaliśmy zwiadu aroniowego.

No to jadę. Mógłbym opisać całą trasę i przygody, jakie mnie spotkały. No kierowca rajdowy to ze mnie nie będzie, ale przeżyłem.
Potem (i wcześniej też) roztrzęsiony na cały wieczór. Ale ze wsparciem.
Ale powiedzmy tak: ze Strzyży na Łostowice w 33 minuty z rana (!), ponadto zwiedziłem Kowale i zakupiłem chleb na zakwasie. Coś tam się udało.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Odcinek z wolną pracą



19 sierpnia, poniedziałek

Odcinek z wolną pracą w dniu pracy

My drogi i Miłościwie Nam Panująca gdzieś już w sennej malignie.

Trza przyznać, że NYK-SA znakomity i emocjonująca końcówka + Rasheed. NYK w znakomitej początkowej formie, która zapowiadała coś więcej niż II rundę play-off.

Więc bilety na Allena. Pewnie będą ze 3 pary w kinie.
Jeszcze ser po drodze, a potem mini seans ze Scary MoVie (2013). No się roześmiałem dwa razy, takie to głupie — w sam raz dla mnie.
I wtedy zapakowawszy wszystko pięknie — przez las.
Ach, bo ja miałem taki dzień w pracy, że nie pamiętam kiedy i że w ogóle coś takiego mogłoby być. Miałem czas normalnie popracować. No szok.
Więc w tym dobrym nastroju, żebyśmy się nie nudzili na próbie, nagraliśmy szlify tego co dotychczas, na 4 mikrofony, co by każdy słyszał swoją gitarę, bo perkusję to słychać zawsze. Były drobne problemu z pojemnością dysku (mp3 do słuchania sobie musiały pójść w niebyt), coś i tam ucięło w trakcie, ale dam radę dokleić (ja nie dam rady dokleić?!), a nagrywało się czysto i bez przesterów. Dobra robota.
A potem dokąd to bieżysz chłopczyku, przez las, z plecaczkiem, siateczką i statywami do mikrofonów, przez las ciemny, i niesforny. Hu!

Ty mi pokazałaś, potem ja Ci pokazałem, skubnąłem, i padłem jak nieżywy trup. (dzikie psy dingo). Potem też pokazałem, choć nic mi się nie śniło. Czyli znowu obrabianie plików — yei! Tak piknikowo było przed samą próbą.

==============================
20 sierpnia, wtorek

Odcinek z wolną pracą w dniu pracy również

My drogi i Miłościwie Nam Panująca klasycznie pod wieczór z prezentami.

Ponadto buszuję na Stogach, mam jedzenie, mam kasetę. I tę potwornę książkę. I jeszcze zrobiłem foto zachodu słońca. Po czym padłem bezprzytomnie. Ponownie.

==============================
21 sierpnia, środa

Odcinek z wolną pracą w dniu pracy również korektę robię pierwszą od dwóch lat

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie omijamy jakże ważnej dla niektórych delikatnej kwestii.

Się nam spieszyło na próbę, imć Murgrabiemu również, ale nie zdążył.
Omówiliśmy już wszystko, nawet musieliśmy coś zagrać.
Potem już wszystko regularnie i plany mamy. Dramaty kuchenne w dziupleksie, a oni nam tego netu nie chcą włączyć, no nic — jutro egzamin z jazdy.



czwartek, 22 sierpnia 2013

Odcinek z resztą długiego weekendu



17 sierpnia, sobota

Odcinek z objadaniem się

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy tę zapowiadaną atrakcję

Jedziemy na Siwiałkę, ja prowadzę. Brzoza za pasażera.
Dużo jemy, ja piję, kąpię się, robię delfina, taki wypoczyn na dworze.
Nowy zawijas: majong.
You Only Live Twice (1967) — 7,8 giga: szacun. Trochę się trzeba było nagimnastykować, jednak 100 giga w lapsie to tyle co nic.

==============================
18 sierpnia, niedziela

Odcinek ze spacerem oruńskim

My drogi i Miłościwie Nam Panująca
mamy tę druzapowiadaną atrakcję, ale mniejszą.
 
Hannah and Her Sisters (1986) — mimo gagów jednak poważne kino. Chyba taki klasowy film z dobrą konstrukcją. Spacer oruński (nic nowego), tyle że auto dalej, ale za to cmentarz, tesco i duże zakupy teraz już naprawdę na zapas.
Potem zmęczone odpoczywanie, kojący, odświeżający pobyt na balkonie, potem zapamiętać jak z tym pop-cornem było, polscy malarze i tyle na razie.


środa, 21 sierpnia 2013

Odcinek z nagłą śmiercią



15 sierpnia, czwartek

Odcinek z kompletnie wolnym dniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie po raz pierwszy odkrywamy, że jestem HDlover.

A Fine Madness (1966) (Sean Connery) — doobejrzane. Ameryka w dobie rozwoju psychoanalizy i kobiet na rozdrożu, gdzieś między znudzoną panią domu a kelnerką w barze szybkiej obsługi. Teoretycznie komedia, ale ze strasznie seksistowskim podtekstem. Wbrew pozorom (opowieść o niespełnionym poecie — co za bzdura!) pełna slapstikowych bójek i cudacznych pogoni. Niby była w tym jakaś treść, ale całość nie wykraczała poza zobowiązania rozrywki — czy lekkiej? tu można polemizować uaktualniając do dzisiejszych przekonań (przemoc domowa i nieszczenie sprzętu - mnie to nie bawi). Takie czasy. Joanne Woodward
bardzo dobrze aktorsko. Connery robiący taneczny układ choreograficzny z aktówką przekomiczne. Poza tym absloutnie nieprzekonujący, dodatkowo widać myśl przewodnią producentów, by wykorzystać jego aktualne emploi podrywacza i zdobywcy niewieścich serc (ciał). Więc, dlaczego James Bond? Bo tam jest wszystko formą i pozostaje nieustająca zabawa (kiedy już fabułę do cna) studiowania gestów, chwytów, powiązań, współdziałania marki, profesjonalnej produkcji, a w późniejszych latach wspomagania legendy i bazowania na nawiązaniach do powtórzeń. Pasjonujące.
Bonus do filmu: Irvin Kershner reżyserował "Imperium Kontratakuje".


Prócz tego przejrzałem książkę o ekspresie kaszubskim i to jest pożywka na dalsze spacery, zwłaszcza że plany mówią, że część stare lini wciaż pozostaje, zatem zwiedzać. I jeszcze nitka przez Owczarnię — to nowość. Ponadto wystudiowanie planu miasta z XIX wieku wreszcie człowiek nabrał pojęcia po kiego grzyba ten bastion św. Elżbiety. Sieć wodna w Gdańsku była imponująca, prawdziwie niderlandzkie miasto.
Beck dwa single tego roku: "Defriended" oraz "I Won't Be Long". Oczywiście, że ściągnąłem sobie już wszystko powyżej "Odelay" do przypomnienia se.
Gołębie nie robią nam dzieciarów pod rowerem.
Ty masz wychodne (przecież wiadomo, że się nie chce), ja jestem HDloverem i jest szał, a potem się posikam w gacie.


16 sierpnia, piątek

Odcinek z brzozą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca oglądamy "Ed Harris w kosmosie".

Piekarnia i leniwe przedpołudnie.
Kawałek An American in Rome (1954). To nawet bawiło!
Najpierw małe/duże zakupy w jednym miejscu a potem brzoza!
Gulasz z dyni hokkaido. Dobra dynia. Dobry gulasz.
I prawie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie trzasło mi 500 giga pamiątek.
Dramat no po prostu.
The Abyss (1989). Dramat no po prostu. A pierwsza połowa taka trzymająca w napięciu.




wtorek, 20 sierpnia 2013

Odcinek z dynią



13 sierpnia, wtorek

Odcinek z lekkomatletykom

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy wtorek na wymianie.

Wnioski po ostatnio przeczytanym dużym formacie. Z Dudą na wódkę — choć trudno nie zauważyć, że z wywiadu nie mogło wyjść inne przekonanie, że to "równy chłop jest". Niemniej — wrażenie dobre. Ze Szczygłem do łóżka (jak z telewizji pamiętam, to on szpetny i niewyjściowy, ale błysk, inteligencja, humor, empatia, dobrze się go czyta, pracuje nad "właściwą" tendencyjnością przekazu). Dziewczynom od grafitti to nie pozwoliłbym jeszcze zrobić jajecznicy na śniadanie, bo mogły by coś skaszanić między notką na fejsa a pamiątkową fotką, ale jak się nauczą. No i ksiądz Lemański na dokładkę — takie to środowiskowe, małe miasteczko w ładniejszym wymiarze niż dotychczas.
Acha, Warmia i Mazury wymierają. Trudno, co zrobić.

Trasa mieszana, byłem z BECKiem i Barrym. Sporo ładnych zdjęć parkowych. Zamiast 1/10 były MŚ w lekkiejatletyce i Isinbajewa nie skoczyła rekordu (przy okazji: Rogowska i ta druga już out, co nie?). Wiadomości telewizyjne zawsze na czasie.
Mamy duuuużo jedzenia, a ja przyniosłem dynię hokkaido.


14 sierpnia, środa

Odcinek z pierwszym piątkiem w tym tygodniu

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy nowych na pokładzie. I nie chodzi o dynię. Choć także. Też.

Transport z intrygującym i czarującym kierowcą. Nie ma netu, a ja dokańczam zakańczanie. 580 stron, 43 arkusze, kilka nieprzyjemnych kontaktów, sporo neutralnych. Myślałem, że będę miał dwie godziny przerwy, ale skończyło się na pół godziny. Ale NYC-SA, rzut za rzut, Rasheed, do tego a może polecieć do Rzymu czy do Madrytu jesienią?
No i ach, dokańczam wreszcie Davisa "Zaginione królestwa", których dalsza część kurzyła się aż miło w pokoju. Znakomicie interesujące.
U już miałem kupić Iro-Celtów, kiedy okazał się brak prądu i mogłem zapłacić tylko za pociągi. Pada deszcz, nie jem pieroga ani zeppelina, jadę do domu. W oczekiwaniu machnąłem co nieco z poprawek. Na dużym formacie (głośniki, jestem całkiem zadowolony), to będzie fajne wydawnictwo. Koledzy też się cieszą.
Tymczasem (nie wiedzieć skąd) ukazał się taki, miły w wyrazie, opis:

http://www.rock3miasto.pl/recenzje/where-is-jerry-in-the-window/

Zanim zapomnę, to pochwalę się com uczynił, a co wykracza poza naszą nagrywalność.
— na początek wspomnę, że cała perka (na pełne 4 mikrofony) była nagrywana na żywo, łącznie z git. Przema, nie żadne tam piloty, więc ją tam słychać, ale nie słychać;
 
"remember" zwany "camembertem" 
pierwszy refren niezły pogłos i stereoelektronika 
most 2 wchodzi jeszcze nieźlejszy pogłos, powtórzenia, new-metalowa gitara 
trzeci refren pompujące elektro i takież zakończenie na żywo nie pójdzie
 
"abdroid" 
dość niezwykły początek jak na nas, dobre wejście tamburynu 
jest zaskok, no i przy dwójce mamy powycinane beczki, to zawsze jest powód do dumy 
na trójce wchodzi tzw. maks i jest naprawdę ciężko też nie nasze, ale za to jaka moc 
zakończenie w moim stylu, natomiast całość to składak i wycinanka
 
"hush-hush" 
że tak powiem: massive attack (choć to powinno być w poprzednim punkcie), ale to dobrze zrobione, znaczy się klimat jest 
wchodzi werbel i gitara solowa w dobrym old-schoolowym reverbie 
żeby gitara nie grała monotonnie (chociaż rozplanowanie przestrzenne cacy), od dwójki jest zmiana i obie sobie robią niemal staccato, jest świetne murmurando 
znowu gitara i do wtóru popisałem się solową partią basowo-rytmiczną też nie będzie na żywo
 
"rock-and-rolla" 
to było wyzwanie, bo to miał być żywy numer przecież, intro 
powycinałem i poprzecinałem układy scalone w swojej własne klocki oryginału nie poznasz 
kluczowo poszło z beczkami grają! 
riff brzmi, się udało 
szybki refren gra 
mostek jak mostek, ale hand-clapsy! 
zwrotka refren w pizdu, ale hand-clapsy!
 
"noel" 
udało się z retro brzmieniem, zamiast krzywych beczek (mi się podobało) jest przejście 
jak już powycinałem wszystkie gitary, zrobiło się przestrzennie i na pierwsze "bright light" wymiksowałem nieistniejącą gitarkę 
końcowe "bright light" znakomicie zaśpiewane do tego git-mix i zakańczamy 
ale do tego wszystkiego będą dęciaki i to wszystko zmieni cały obraz bitwy.



poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Odcinek z długo oczekiwaną zmianą pogody



10 sierpnia, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaliczamy te KONIECZNIE.

Beck — Defriended — nooo, jak wyjdzie nowa płyta, to chyba chyba.
W nocy zaczął padać deszcz.

"I padał aż obudził mnie
i dokończyłem Umberto D.
"

Tragiczne. Ale klasa.
Potem poszło na zlewanie wina jabłkowego. Tragiczne.
Znowu ocet. Grzech zaniedbania i zwlekania. Może z aroniami znowu pójdzie lepiej.
Trochę roboty z tej nadkwasoty.
Po małym obiadku zrobiłaś placki do na słodko.
I jeszcze podłogi.
Endriu przysłał dęciaki — frajda.
Marmolada Chleb i Kawa w Garnizonie. Trochę chłód i trochę niewyjściowo z widokiem. Ale dania smaczne (dorsz ze szpinakiem, sałatka z grillowaną piersią). Boczek wygrał.
Wieczorem jerez — mniam.


11 sierpnia, niedziela

Odcinek z falafelem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwiedzamy zwiedzamy nio nio.

Zaczynam od A Fine Madness (1966) — komedią z Connerym w nie swojej roli.
Potem żółty placek zamiast omletu.
Rowerami do Sopot (po szczęśliwym znalezieniu rozwiązania — którędy), wystawa malarstwa polskiego (kolory!) i album na pamiątkę.
Na obiad jemy deser z bitą śmietaną i malinami.
Potem falafel — (nie)wiedzieć czemu się rozwalił. (zamiast mięsa? gupi pomysł). Masa falafelowo-tłuszczowa.
Zmywanie, w ogóle znowu mamy przestronnie w pokoju, nawet obu. Rower już mniej starszy w czarnym pokrowcu na balkonie.
Album, kości (od maleńkości).


12 sierpnia, poniedziałek

Odcinek z przekasetowywaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zajmowaliśmy się wystrojem wnętrz.

Powtarzająca się regularność i niepewność z dyskomfortem i nerwowością, obszernie z tym kilingiem. Coraz mniej pustych kratek w moim excelu.
Zaczęły się już jesienne słoty i chłód ok. 15 stopni.
Z okazji kolejnego wolnego poniedziałku zroibliśmy małe przemeblowanko. Gazety do gazet, kasety do kaset, stare płyty przejrzane i zapakowane niemal na amen. Szuflada w sam raz pojemna. Przestrzenniej na tym wierzchu w pokoju.
A półeczka na kasety powinna wisieć w przedpokoju.





środa, 14 sierpnia 2013

Odcinek z umieraniem



7 sierpnia, środa

Odcinek z pizzą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jemy obiad na dworze.

Podwyższone napięcie, 9 giga nie poszło, autory autory.

Pizza, ale tym razem firmówka się nie postarała.
Park Kuźniczki, spacer.
Najedzeni, borówki na kolację.
Trochę słońca do czytania.
Tracimy czas na czczych rozrywkach. Nastrój nam się robi od myszki.
Dzisiaj szukanie laptopa.
I kolejny Richard Hawley.

==============================
8 sierpnia, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca dokonujemy sprytnie zaplanowanych działań.

Podwyższone napięcie 2, autory autory kilingory.

Przechadzka.
A dokądż to ona była ta przechadzka?
(A było siedzieć i pisać.)
A była ona po chleb na zakwasie.
I upalec, i klimatyzowane wnętrze, następnie atakuje hiszpański upał.
Roślinność dzika na łące, a w wąwozie komarowy raj.
Umarłem dwa razy, ale było fajnie.
Nie mieli atlasów samochodowych, wracam.
Duszno.
Mieliśmy zanieść łóżko do piwnicy.
Nie weszło.
No tośmy je rozwalili.
W pył.

==============================
9 sierpnia, piątek

Odcinek z pierwszym w roku

My drogi i Miłościwie Nam Panująca napompowaliśmy opony, a nawet dętki — no to trza było pojechać.

Wracam, zaczyna się weekend.
Sahara (2005), zaskakująco miła i wesoła przygodówka w temacie przygodówek.
Pojechaliśmy rowerami do Sopot na UG. Dawno nie jeździłem. Wysiłek fizyczny znaczy się.
Jemy cukinię z kurkami. Rarytas.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Odcinek z elegancją (i inne wyrazy)



3 sierpnia, sobota

Odcinek z plażą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy takie lato, jakie bywało w dzieciństwie.

Z rana rżną się na trawie. Więc wstaję o tej 7:59 i wymęczyłem El Topo (1970) do końca. Trochę jednak nieprzyjemne.
Po jajecznicy idę na zakupy (błąd) i wtedy czuję się przymuszony do korzystania z: lata, dworu, świeżego powietrza, słońca, pięknej pogody.
No nic, trzeba iść. Więc jeszcze pakowanie i zmywanie i jesteśmy gotowi. I jeszcze kruche ciasto zrobiłem. Na szczęście tram dojechał w 20 min, co mu i nam wyszło tylko na zdrowie.
Leżymy (ja się nie mogę opalać), skwierczymy pod tą 50-ką, czytam o niebieskich ludach, w końcu idę sikać do morza. Zmarzłem, ale warto było.
Wracamy (wyczerpanie osobowe), ale obiad (tarta z bakłażanem!), szybka kawa i lecim dalej.
"Willkommen w Zoppotach" ale w Pruszczu Gdańskim. Przyjemnie, wesoło, niezobowiązująco, komarzyście, a potem jadę nawet wozem.
Potem mamy występ z elegancji (oraz inne wyrazy) i takoż było szałowo, zaskakująco i w chiuchach. Nio nio.

==============================
4 sierpnia, niedziela

Odcinek z Godziszewem, Skarszewami i sielawą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca ponownie przymuszeni okolicznościami.

Tym razem napocząłem Umberto D. (1952) — ładny obraz, ale straszny. Ponieważ Otomino stanowi punkt sporny, to najbliższe jezioro jakie znamy to jezioro Godziszewskie. Dymiemy zatem na Kociewie zrobiwszy rezonans (rekonesans) i spakowawszy kanapkę i ciastka. Zgubiliśmy zjazd z obwodnicy, ale się odnaleźliśmy potem w tym Jagatowie, więc było już z górki.
Jezioro, rycerze, woda, koc. Nawet nie świeciło za mocno, ale niewygodna ta trawa dla starych kości, więc jak już zasnąłem to zamiast tłuścić się tym paskudztwem znowu, powróciliśmy przez kamieniołom (żwirownię).
Potem były szczupak i sielawy 3 i ponieważ zjadłem ponad porcję, to mnie rozłożyło w trawieniu na amen. Trza było pochichotać ze dwa razy, a w tym czasie rozstroiła mnie krojona cebula. Nie wracałem, bo padało, kolację zjedliśmy już z łakomstwa (żal nie było spróbować tej musaki z żółtej cukinii), potem po małym piwie, wcześniej godzinka na ruchome obrazki (odcinek/kwarta) i znowu rekordy na liście zwycięzców. Boże, nas ciągle nie ma w domu. Grunt, że lato.

==============================
5 sierpnia, poniedziałek

Odcinek z wolnym poniedziałkiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca czekamy dopóki Lenie nie uregulują kalendarza.

Nadrabiam końcówki, które mi się tu rozłażą tam i ówdzie. Ale chwilowo nie ma paniki. Wysłałem wszystkie 37 rozdziałów.

Wolny poniedziałek
piwnica
rolety rzymskie
menu di Benedetta.

==============================
6 sierpnia, wtorek

Odcinek z pięćdziesiątką dwójką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przeżywamy natarcie upałów

Jerzy Matuszkiewicz — Stawka większa niż życie (1966)
szusuję z Richardem Hawleyem
52 stopnie Celsjusza!
kwaśny żurek
Helenka i Celinka
El Topo


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Odcinek ze strzyżeniem


Angelo Dall'Oca Bianca — z albumu mediolańskiego malarz

1 sierpnia, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — tym razem strzygłem ja. I to jak.

Nowi na pokładzie, ale ja tam zajęty jestem. Poranne rozczarowanie — nie będzie 9-gigowego. Trochę krzyczą, trochę nie krzyczą, odkryłem po latach 20 zespół Adorable płyta wciąż znakomita. On sam przychodzi po poprawki, bo senność go ogarnia i oczy mu się zamykają. (klap-klap).
A mnie potem w tram, chociaż oni właśnie uruchomili I wojnę światową.
Nowa biblioteka i czytelnia UG w imponującym stylu.
W domu kus kus (błeeee) i niedogrillowana cukinia.
Strzyżenie. Ja już jestem żołnierzem.
Udało się prawie wszystko co miało udać, nawet obejrzeliśmy zdjęcia z Portugalii (wciąż ładna).

==============================
2 sierpnia, piątek

Odcinek z szatanem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przed weekendem.

Jakbym tam nawet widział światełko w tunelu. Zrobiłem odświeżanie skrzynki pocztowej za jakieś dwa tygodnie. Przyszli tablety. Właściwie prawie ogarnąłem wszystko, dlatego ogarnęło mnie wyczerpanie, a wcześniej jeszcze nerw, że budżet, co już był zaakceptowany się uruchomił ponownie. Bez sensu.
No dobra, zrobiłem sobie mini przegląd drużyn z grudnia 2011 (tylko tam na razie sięga archiwum).
No w książce jest taka akcja, że ho ho — nawet nie spałem w tramwaju. Musiałem wysiąść wcześniej, bo urlop. W ogrodach jest impreza, ale mnie to nie dotyczy. Natomiast — i tym się muszę pochwalić — że nagle okazało się, że mam wolny piątek i nie mam co z nim zrobić. Bo zawsze było coś, a to hiszpański, a to potem próby się wzięły, jak się skończył hiszpański, to był też kosz albo coś innego, zawsze można było być porządnie wyczerpanym walką, że jeszcze w usilnym poszukiwaniu relaksu należało przetrawić wszystkie publikacje, których załatwienie w nadchodzący poniedziałek są konieczne: jedna sprawa nie załatwiona pilnie — to jeden martwy pacjent itd. Tymczasem — naprawdę wolny piątek. Ale tragedii nie było. Jak już, to z powodu tego, że zmierzcha, a mi jeszcze zostało 9 stron, i co teraz?

Ach ach, piątkowy seans, lepszy na wakacje trudno sobie wymarzyć:

"Szatan z siódmej klasy" (1960)!

Zespół: pałacowy, poł. XIX, w Łącku



piątek, 9 sierpnia 2013

Odcinek z jarmarkiem


Antonio Mancini — z albumu mediolańskiego malarz

28 lipca, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wyjątkowo jesteśmy na jarmarku.

Upał lato lato lato.
Wyjątkowo polubiwszy jarmark Ty.
To samo co zawsze, ale miło.
Wystawa zdjęć o Biskupiej Górce na Fortach.
Zakwas i relaks.
Polskie występy za 15 zł a kolejka do piwa strasznie długa.
Wieczór lato lato lato.

==============================
29 lipca, poniedziałek

Odcinek z załamaniem...

My drogi i Miłościwie Nam Panująca

...pogody.
Jak przewidywałem, szykowało się na opr, ale w porę zareagowałem, przynajmniej 1,5 dnia spokoju. Szybko zeszło, jakby to była prawdziwa praca. Pędzimy pędzimy wszyscy, dzisiaj nas tylko trzy.
Skończywszy, zrealizowaliśmy plan wczorajszy, choć pogoda chciała nam popsuć szyki. I ten strach wtedy był: spadnie czy nie spadnie.
Spadł, ale już byliśmy po zeppelinie, pierogu i kwasie.
Mam straszny sentyment do kartaczy (Giżycko), kwasu chlebowego (Białystok) i gości z Litwy (przekonanie dziedziczne).
A jak już spadł to taki cieniutki.
Zatem pakowanie pakowanie, takie na serio prawie, bo wracamy z półkolonii.
Potem rozpakowywanie, (ale najpierw muzyka muzyka), i trzeba będzie leki gdzie indziej, i przyjemnie, acz w mroku, nadszedł wieczór.
Do tego esemes z Beskidu oraz transfer pieniężny. Obszerny dzionek.
 
I żeby nie było:

18 utworów skompresowanych do 4:50!
Kliknij PLAY i niezwłocznie dowiedz się, co w trójmiejskim offie piszczy, a co brzęczy i podzwania.
http://youtu.be/VS0YGsa8QdU

==============================
30 lipca, wtorek

Odcinek ze słodką 16

My drogi i Miłościwie Nam Panująca obudzeni w nocy mega burzą.

Ależ błyskało. No i nici ze spania. To była 3:40. Potem jeszcze zaniepokojony podłożyłem sobie budzik (to ten organizm, co miał doznać szoku) o 5:50. A następnie wstawanie upiorne. Ale jednak łóżko wygodniejsze, choć dom jakby nieco inny. No ale półkolonie już skończyły.
Jadę, czytam, klasyk.

Z niechęcią muszę przyznać, że muzyka kiepawa i koszmarnie nagrana, ale tekściarsko eMPi i koledzy trafili w sedno:
http://towaryzastepcze.bandcamp.com/

Jadę, wracam, klasyk.
Dodatkowo letnie zdjęcie w parku, również klasyk.
Potem pijemy piwo na Stogach (klasyk) i zabieram sporo towaru (klasyk). Matka wyrzuciła zdjęcia (nie klasyk). Wracam (klasyk), sałata (klasyk), słuchamy meczu Lechia-B i już pora na wszelkie pory.

==============================
31 lipca, środa

Odcinek z twierdzeniem PytaGolasa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szykujemy się do wielkiego szukania.

Dziaram pilnie i mam piękne kolorowe tabelki, że chyba je kocham.

Pojechałem, zakupiłem owoce i piwo smaczne.
Siedzę, oni nie przychodzą, nasiąkam stęchlizną.
Dosłownie czuję to (w brodzie) z minuty na minutę.
Johny miał pomysł, nie wyszło, za to wyszło zupełnie coś innego.
Próba-nagranie.
Wracam-zimno.
I jaki tutaj laptop wybrać?



wtorek, 6 sierpnia 2013

Odcinek z nieustraszoną



25 lipca, czwartek

Odcinek ze srasznymi łałasami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca za karę oglądamy filmy.

Wstałem jednym okiem. Telefon wagaruje. Powolutku nawet udało mi się coś nadrobić. DROBIć. I mam nowy zestaw 1,5 gigowców. Tak dla przyjemności posiadania. Muszę opchnąć komuś 14 arkuszy.

Wolfmother, bo mamy renesans na takie granie ostatnio u nas wewnętrznie.

Olympus Has Fallen (2013) oraz Harry Potter and the Goblet of Fire (2005) co i się ogólnie podoba, bo stawiam ptaszki i robię coraz więcej miejsca na dysku. Pierwszy to drogi sensacyjniak, ale rzeczywiście trochę nawiązujący do Johna McClane'a, krew ładnie tryskała, były wszystkie szablony oraz Morgan Freeman, którego wszyscy chcą na prezydenta. To taki film, który się ogląda wieczorami w tv, jednocześnie chodzi do kuchni i kibla, słucha radia i czyta książkę, pije piwo i je popcorn. Tak spędziłem młodość i nie żałuję.
"Włączmy Harry'ego Pottera, muszę obejrzeć coś wiarygodnego".
Zatem mój ulubiony odcinek, chociaż wciąż szkoda, że nie pokazali rywalizacji z innymi smokami. Taką miniaturkę to można trzymać na biurku i używać jako zapalniczki. Późno skończyliśmy, ale jutro już weekend, a ta druga kanapa (bo wrócili rozczarowująco rujnując mi plany wieczorowe) i tak potwornie niewygodna. I po co było się dąsać, skorośmy zdążyli umyć naczynia i ogarnąć wszystko z planami z poprzedniego dnia.


26 lipca, piątek

Odcinek ze złotą godziną (w opóźnieniu)

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zakańczamy dwa tygodnie po.

Podsumowanek ciąg dalszy. 16-letnie lesbijki. Porobiłem co nieco, mógłbym być nawet zadowolony, ale i tak będzie przecież w pierdol. U nas w tyrce do koleżanek z ponad 10-letnim stażem mówią ty się wogle do tego nie nadajesz, wogle nie powinnaś tu pracować. Z przodu plecy, z tyłu plecy. A co, mogę sobie tak ponarzekać przy piątku.

Niemniej, spociłem się, ale sutków nie widać. Akceptacje przychodzą.
Bo lato wróciło, jest znowu ciepło, więc znowu będzie ogród i grill. To lubię. Picie i smażenie od rana do nocy.

Szalenie udana wizyta w osso (Emanuel Mateusz Rostworowski, Historia powszechna. Wiek XVIII; Michel Balard, Łaciński Wschód XI-XV wiek; Gdańsk i okolice — przewodnik)
Spacer kanał piwo policja.
Telewizja.


27 lipca, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy sobotę w ogrodzie.

Wstaję (jednak).
Zakupy ogród zalecenia ESH komputer muzyka grill bardzo dobrze palący się węgiel dużo kiełbas piwo z miodem Lincoln.
Nieustraszoność.



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Odcinki z półkoloniami



21 lipca, niedziela

Odcinek z nagłą zmianą planów

My drogi i Miłościwie Nam Panująca korzystamy z okazji na telewizor na cały tydzień.

Nie poszliśmy na spacer (miał być taki po innej dzielni), ale było super miło i gorąco w ogrodzie. Dodatkowe zabranie rzeczy (przejażdżka autem) (żeby gaci na cały tydzień starczyło) i bawimy na wro dalej.
Zrobiłem zalecenia na całości. Takie zajęcia.
Master (2013) — i to był mocny film. Niedookreślony, niewybitny, ale niesensacyjny. I zdjęcia!


22 lipca, poniedziałek

Odcinek z półkoloniami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy na nich — się okazało.

Już nie tak ciepło (oszukali nas), ale mam bliżej do pracy, potem leniwe popołudnie na półkoloniach. Kolejna przejażdżka do domu i już wieczorny wieczór z master czifem.
Dokończyłem Broken (2008) parę ostatnich minut, kwadrans jakiś. Dziwaczne to było, niejednoznaczne i nie wiadomo, czy to źle zrobiony film czy daje możliwość wielości interpretacji. Wrażenie jakieś zostawił.
Telewizja na dobranoc — łał.


23 lipca, wtorek

Odcinek z ukwiałem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca odkrywamy wannę. Prawdziwą.

Jeszcze później do pracy, zmęczyłem się, tym razem robieniem robieniem robieniem robieniem. Killing.
Potem na Stogi.
Był rożek! oraz dwie inne niespodzianki, spacerek, wizyta i wizytacja, Hania/Bygdoszcz/dzieci/starość/tvn24/jeden z 10/ i najadłszy się czipsów i słodyczy zabrałem się z ładunkiem z powrotem.
Było oficjalne rozpakowywanie, potem nagła zmiana planów w związku z propozycją i zobaczyliśmy ukwiał.
Prócz tego wanna była okazją do wspominania zimnych zim i zimnych dni w kamienicach czynszowych oraz domkach. W końcu nie każdy miał wannę w domu. Nie wspominając o gorącej wodzie. Powrót do dzieciństwa po prostu.
Kolorowe zdjęcia na dużym ekranie i spać.


24 lipca, środa

Odcinek z czukotką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca

A bo tak. Przeczytałem zabawny fun fact. Mam nowe mvp, bawię się. Najpierw drukujemy parkinsona, potem NT — załatwiajcie reklamę, w NMRrze powinien chyba być bold, bibl. OwPK 2700 znaków na stronę, sałata wciąż fajna, że o fasolce nie wspomnę.

I miało być na szybko (witajcie na powitanie) (wszystkie trzy), było, ale nie wszystko, resztę musieliśmy przesunąć. Jajka z podgrzybkami ok — w związku z tym byłem najedzony aż do końca nocy, a potem chciało mi się mocno sikać, kiedy ten kod nie chciał się otworzyć.

Zatem idę dalej, omawiamy EPkę, dobrej myśli.

Zgodnie z planem: nowa próba — nowa piosenka, coś tam utrafiliśmy. Refren już właściwie jest, ale ze zwrotką trafiliśmy na opór materii i upór Przema, pracy jeszcze trzeba. Tymczasem od niechcenia trafił się garażowy riff na koniec, więc po odpowiednim montażu będzie cacy. Bardzo zadowolony z tej próby byłem.

Dzięki Johnemu jest niezła jakość filmu, więc już się ucieszyłem, że będzie można obejrzeć, ale siły nie starczyło na wieczór. zatem ząbki, lulu i spać. Oraz dodatkowe obowiązkowe i jeszcze na dużym ekranie chwila przyjemności z Blade Runnerem.

Się relaksowałaś na mieście (bramy nie zamykać), zakupowałaś w błyskotki i udane to było, ponadto inne, które już na następny dzień.