piątek, 27 listopada 2009

Pani Szykulska wow

środa, 25 listopada

No to pojechałem jak stary. Nie wiem na czym to polega, ale kiedy jadę na granie JZTZ to czuję się jakbym był na gościnnych występach i czuję się zupełnie bezstresowo. Co nie oznacza brak zaangażowania, bo śpiewanie idzie mi coraz lepiej (czego nie można powiedzieć o ruchu scenicznym, hie hie). Ogólnie sympatycznie spędzona godzinka z przebierankami, ktoś tam przystawał i słuchał, momentami nie padało. Potem wypiliśmy po piwie w zielonym smoku. Występ z cyklu "bierzemy mikrofony w ręce i jedziemy" — ależ wygoda! Moglibyśmy robić trasę po domach kultury, emizach i domach opieki społecznej.

Jeszcze zaległe foto z poprzedniego teatru by Wojciech Kupidura.

Frontiere(s) (2007) — "pełen okrucieństwa, mroczny horror" o neo-nazistowskich kanibalach i wszystko jasne :)

Francuskie, ładnie kręcone z ładnymi kolorami. "(...) solidny, choć niewyszukany, krwawy kawał mięsa" — filmweb.

A potem odcinek "Pana samochodzika i templariuszy".

Poniższe foto stąd:
Tym razem bez żartów — tematyka bloga zawodowa! (zamki, ciekawe miejsca, templariusze — ha! piosenka o templariuszach się przygotowuje)
I jeszcze to:
nienacki.art.pl

Brak komentarzy: