środa, 25 listopada
No to pojechałem jak stary. Nie wiem na czym to polega, ale kiedy jadę na granie JZTZ to czuję się jakbym był na gościnnych występach i czuję się zupełnie bezstresowo. Co nie oznacza brak zaangażowania, bo śpiewanie idzie mi coraz lepiej (czego nie można powiedzieć o ruchu scenicznym, hie hie). Ogólnie sympatycznie spędzona godzinka z przebierankami, ktoś tam przystawał i słuchał, momentami nie padało. Potem wypiliśmy po piwie w zielonym smoku. Występ z cyklu "bierzemy mikrofony w ręce i jedziemy" — ależ wygoda! Moglibyśmy robić trasę po domach kultury, emizach i domach opieki społecznej.
Frontiere(s) (2007) — "pełen okrucieństwa, mroczny horror" o neo-nazistowskich kanibalach i wszystko jasne :)
Francuskie, ładnie kręcone z ładnymi kolorami. "(...) solidny, choć niewyszukany, krwawy kawał mięsa" — filmweb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz