piątek, 6 listopada 2009

Donnie Darko

czwartek, 5 listopada

Śnieg zaczął padać wczoraj wieczorem, pociągnął w nocy, ale nad ranem już był bardzo mokry, bo temperatura nie wytrzymała. Być może moja teoria, że pogoda wyprzedza nas o miesiąc do przodu względem okoliczności jakie pamiętamy z dzieciństwa (= miesiące letnie u nas to teraz czerwiec i lipiec itd.) jest słuszna, niemniej osobiście nie pamiętam śniegu w listopadzie, a już na pewno na jego początku.

Kuriozalne zjawiska muzyczne ostatnio zaobserwowałem, czwarta płyta wrocławskiego zespołu Ocean oraz (bodaj też 4?) Dick4Dick. Ocean muzycznie jak cie nie bądź, bardzo dobrze nagrany pop-rock — wpada i wypada, jak chcą, to tak grają, Dick postawił na źle rozumianą przystępność i wypuścił jakiegoś klocka, który przypomina dokonania Lady Pank z "Marchewkowego pola" i niestety jest gorzej nagrana. Kuriozalna jest zawartość tekstowa obu albumów.
Oczywiście, że w powszechnym mniemaniu kuriozalna to jest płyta JAK ZWAŁ TAK ZWAŁ, ale na litość boską: oni piszą te bzdety na serio! (Ocean), zaś dicki błaznują, ale strasznie miałko. Powoli odnoszę wrażenie, że moje dokonania na "DA-DA&A-A!" przynajmniej mają jakąś możliwość podwójnej interpretacji (sam zaczynam wierzyć w to co napisałem, kiedy spiewam piosenkę "Idol", hie hie) ("hie hie" jest pomysłem tytusowym, zazwyczaj użyłbym he he, ale "i" dodaje dodatkowe uniesienie kącików warg).
W każdym razie Endriu stwierdził, że w kolejnych tekstach nie chce żadnych zalań hollywood.
A, przypomniałem sobie, że znowu mam mini-polewkę z Endriusa, bo znowu utracił pliki podstawowe, tym razem do JZTZ — w sumie dobrze — nie musi archiwizować :)

Ok, skoro już jesteśmy przy bezkrytycznym podejściu do siebie, na stronie myspace zespołu:
"Muzyka zespołu jest bardzo eklektyczna, pełna kontrastujących ze sobą klimatów muzycznych od prostych rockowych riffów, przez quasi-jazzowe tematy gitarowe aż po ścianę psychodelicznego noise'u..."
— no nie mogłem tego nie umieścić.

Seth Rogen ("Zack i Miri kręcą porno") występował w "Donnie Darko" jako Ricky Danforth, hah. Że o roli policjanta nie wspomnę.

Zaś Michael Lonsdale (Jean-Pierre z "Ronina") to sam Hugo Drax z "Moonrakera".

A "Donnie Darko" to bardzo zacne kino, bo sprawne, z bardzo klimatyczną muzyką (Michael Andrews) i oferuje otwarte zakończenie. No i bardzo podobała mi się owa nietypowa rodzina amerykańska — taka postawa pełna akceptacji, z bardzo dobrze zagranymi rolami.
Richard Kelly — ten sam scenariusz i reżyseria w "Southland Tales".
***
A żeby nie było, to Endriu podesłał mi podkłady i wczoraj wziąłem w domu mikrofon w garść i udawałem kazika. Ponadto zachwyciłem się swoją wersją "Ketus death II" —muszę ją wykończyć (akustyk, bas, gitary rytmiczne, wokal). I jeszcze porządkowałem pliki, więc wieczór prawie pracowity.

Brak komentarzy: