poniedziałek, 16 listopada 2009

Moon

piątek, 13 listopada

http://www.myspace.com/tymonandthetransistors
Naprawdę nie wiem co się dzieje z tymi muzykami — tak ciągnie ich do masowej publiczności. Z tym, że bez tekstu (angielski to nie tekst) — to nie ma u nas żadnego znaczenia. Tyle że przecież u nas tego w radio nie puszczą.
W sumie to granie mi się podobuje — liczę tylko, że nikt nie nazwie tego alternatywą, ale popem właśnie. No może wyłom stanowi numer w stylu QOTSA — no, ale kto by się tego spodziewał, no i odrobione lekcje z Becka/Devendry ("Posłuchaj, Siddhartho") i tak dalej można by wymieniać. Przyjemnie, miękko nagrane.
***
Cytat z treningu, F. Smuda: "nie podawaj tak drewnianie".

forumowicze o polskim filmie "Dzień oczyszczenia" (1969)
soplic68
Niestety tylko propaganda
Mizerny film, dodatkowo wzbudzający niechęć proradziecką propagandą.

starekino
bzdura,świetny,trzymający w napięciu,jeden z najlepszych wojennych filmów PRL! niestety, pokazuje też bolesną dla niektórych prawdę o "bohaterach", którzy w 1939 uciekli do Rumuni,a w 1944 sterowali z ciepłego fotela w Londynie ludźmi z lasu i dziećmi w Warszawie, skazanym na samobójczą misję w imię "wzniosłych zasad",zamiast cieszyć się końcem wojny, do dzisiaj ta "frakcja" zajmuje się teczkami i skłócaniem jednych z drugimi, niestety,rośnie nowe pokolenie wszechpolaków-narodowców i innych IPNowców-pisowców, których maksymą jest dużo gadać mało robić i fałszować historię PRL

Dzisiaj nawet słonecznie i jasno z rana. Lekko chłodniej.Jako że w swojej nieskończonej nieomylności zapomniałem wziąć mikrofonu z sali, więc pojechawszy po niego od razu sobie coś nagrałem. Głównie to był bas do "ketus death II" — nawet taki stricte pod rytm i melodię, może ładny.Następnie pojechałem fragment "fu fajters" zgodnie z tym co onegdaj grywałem, ale doszedłem do wniosku, że muszę to zrobić bardziej pod stopę, by ułożyć całość w masę, więc na razie tylko po kawałeczku — jeszcze trzeba nad dźwiękami popracować, ale to chyba mogę nawet w domu — tylko gitarę zwieźć.
***
Człowiek jednak coś tam się uczy. Miałem słaby sygnał basu (choć nagrywał się dobrze), więc z ciekawości obniżyłem sygnał podkładu i to było to — brawo dla tego pana, że wreszcie wokalista będzie słyszał co śpiewa, a basista — co gra.
Druga rzecz, elektronika wysłużonej Jurka Yamahy jednak szumi i trzeszczy, co kiedyś zapewne mi nie przeszkadzało, a teraz dochodzę do wniosku, że warto (trzeba?) mieć dobry bas na podorędziu.
Trzecia — wynikająca z poprzedniej — nie sprzedawać instrumentów jak się już je posiada (Endriu i rozsądna basówka, którą miał, a teraz żałuje, że sprzedał).
Kolosalne wrażenie (obraz, temat, muzyka) zrobił na mnie film "Moon". Znakomite pod każdym względem. Z serii tych nierozrywkowych.

Brak komentarzy: