środa, 2 kwietnia 2014

Odcinek z walentynkowaniem


ona wciąż w kompie stacjonarnym
14 lutego, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędziliśmy przyzwoity piątek.

Pochmurnie dzisiaj. Uogólniając.
***
26-19, jakiś taki świąteczny mecz Lakers, OKC rozdają prezenty? Dwa czwartkowe mecze, nie ma w czym wybierać, ale nałóg nie wybiera. Co mnie zdziwiło, że mimo stanu LAL wciąż są w środku mega długie reklamy i wciąż siedzi Jack z... (Who is the guy sitting next to jack nicholson at lakers games — popularne pytanie w googlach). (serię zdjęć umieścić). 54-45 w połowie. Jack klaszcze (klaska?). 9 strat w IV kwarcie, ale kopciuszki (Lakers!?!) walczyli dzielnie, aż można im było kibicować. Przy 102-103 Kaman nie trafił wolnego, coś tam coś tam i 103-107. Kevin 43 pkt.

 
 
 
 
 

***
W hali Chicago jest słabsze oświetlenie (oszczędzają?) i obraz jest jakby przymglony. Ledwo śledziłem. Nets niemal bez walki (nieskuteczni, słabo ze zbiórkami) przegrali 76-92.
***
Smętnie dzisiaj, przynajmniej robota spokojna.
Soundsupply Best New Music 3 — to już kolejna składanka od nich. Dobrze. Dzięki nim polubiłem bardzo płytę Wintersleep, teraz widzę też (słyszę), że mogę czegoś poszukać.
***
Się porobiło z busami, więc jechałem długo tram i czytałem czytałem czytałem. Historia powszechna zbiega się ku końcowi. Kant, balony, malarze.
Z poczty biorę Lnś (trza nową prenumeratę!), w domu czeka niespodzianka: nowa płyta! W dodatku kolejna jest w lodówce, ale to na wieczór.
Czytam nigle/figle, a na koszu dali mi w kość, było nas 5/5, ale w obronie 1 mniej, za to świetny było nowy duży z długiiiimi rękoma. No i nie wiem czemu musiałem często rzucać (lub wchodzić pod kosz, bo wolne się robiło), a przecież ja nie trafiam, albo gubię piłkę, albo robię błąd podwójnego kozłowania. Niemniej rozgrywka była strasznie wyrównana.
***
W domu mamy debiut 19. Ostatni z seri HP nam został — Prisoner of Azcaban (2004). Czyli to już dekada. To, w miarę upływu lat, coraz bardziej widać, że to są kiepskie filmy z kiepskimi aktorami (prócz ról trzecioplanowych), a jednak nie można było przecież inaczej, bo fanoteka jest do tego przeobligowana. W tym odcinku muzykę jeszcze robił John Williams i to chyba nawet słychać. Ale — debiut się udał. I monitor
ogroooomna 19 jest dla mnie jakby zbyt blisko. Rano poprawiłem.
Cydr cynamonowy zabawny, smaczny, wchodzi jak sok.



15 lutego, sobota

Odcinek z amurem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w sobotnich zakupach/porządkach ze smażeniem.

The Conformist (1970)
Bernardo. To nie było takie złe, choć pod koniec poszło za bardzo w akcję (chyba). No i Jean-Louis się za bardzo rozhasał w swoich emocjach, kiedy się okazało, że jego trauma z dzieciństwa jednak żyje. W sumie połączenie sensacji z psychologią i wstawkami polityczno-społecznymi nie było takie złe, że się powtórzę. No i widać było, że artysta sfilmował, bo kadry, ujęcia, praca kamery oraz dekoracje takie wymyślne były. Więc z tych dzieł z WIELKIEJ KSIĄŻKI, to całkiem strawne, nie wydumane zbytnio i jednocześnie nie oczywiste i nie takie proste. Mocna czwórka. Ściągnąć OST.
***
Jajecznica, bo tylko jajka zostały, High Road to China (LP) nie rozczarowuje, a wzrusza (i te piękne niemieckie napisy), kawa i gotowi na wyjazd. Się płyn polał. Okazało się, że prócz nie używania poduszki (bo się ściera) to jeszcze nie mogę tanich czekolad. Chociaż sklep nie tani niestety. Film do ściągnięcia jest.
***
Ryba wysmażona, naczynia umyte, mniej jedzie. Beck rozczarował Morning Phase (2014) (ściągnięte przez przypadek na 5 minut przed wyjściem z roboty), bo zamiast zrobić extra nowoczesny sentymentalny pop, po prostu powtórzył "Sea Change". Jakby. Atrakcyjnych refrenów to tam nie ma, a muzycznie jest bardzo wtórnie i nienowocześnie.
***
Coś tam nowego pojawiło się na allegro (ale bez szaleństw), chyba nie będę tak polował, zwłaszcza że sporo atrakcji na dustygroove. Ale kolejne pieniądze będę wydawał dopiero w marcu, na razie przyszalałem.
***
Więc jak zajrzałem do WIELKIEJ KSIĄŻKI, ustawiłem stół i sprzęta, schowałem piękny zestaw LnŚ, wpadłem w szał winyli, to nagle zrobiła się 20, a teraz nawet 21, bo przecież nakreśliłem tych bzdur od groma, jak rzadko.
***
Chyba mieliśmy premierę kości na 19.


Brak komentarzy: