środa, 23 kwietnia 2014

Odcinek z próbą (pracą też)



12 marca, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca poważniej już w kwestii mieszkanka

Chłodzik na 0. Bryson zaskakuje nowinkami. dEUS jeszcze na chwilę, potem wracam do serii "twój ulubiony zespół sprzed 15 lat", Jesus Lizard, chyba wszystkie kasety mam.
***
Mecz podwyższonego ryzyka, emocje są, OKC na razie rozstrzeliwuje Houston. Warto sobie przypomnieć, że teraz za 3 strzela u nich Caron Butler. 106-98 bez emocji na końcu.
***
zarobiony
Vertigo — ciężko znaleźć i spróbować
czytam ponad czas
z okazji bez auta Przem pokazał nam ujarane całe miasto, wszysy ida ulicami CIASTO
zjadłem pasztecika grzybowego pysznego
piwo też obowiązkowo
Jesus Lizard live spoko, ale już chyba przesadziłem ze stężeniem noise
warzywa/owoce/wędzony pstrąg/(nie pstrąD)/krabowa krewetka/kawa
to mieszkanie jest śliczne
"For Your Eyes Only" ze wzrorową okładką i wzorową piosenką — odsłuchanie pierwsze (nowe odcinki specjalne trzeba)
rachunki
"Cud w Mediolanie" może
sen sen sen


13 marca, czwartek

Odcinek z kumulacją zmęczenia

My drogi i Miłościwie Nam Panująca siedzimy wieczorem, ja bardziej ciężko.

Teraz kuchnia i służący w wiktoriańskiej Anglii. Bardzo ciekawe i płynne w czytaniu. Słonecznie, zatem spacerniak (czuć nieco Szadółki). Szaro, no i nie ma tego fragmentu płotu koło kościoła. " zmienną jest".
***
Gortat nie radzi sobie z Alem Jeffersonem — różnica oczywista. Mówią, że Gortat spotkał Stevena Seagala w hoteli podczas ostatniej wizyty w Miami ("również twardy gości"), ponieważ to komentatorzy ze stolicy, chwalą i posądzają go o to, że poniekąd jest przyczyną dobrych wyników zespołu w tym sezonie (pierwsza trójka double-double po all star weekend mówi plansza). To wyglądało tak se, ale na równi, po czym 3 min przed końcem 10 pkt przewagi Bobcats. I to już było po zawodach.
Al Jefferson, 36:22, 13/20, +16, 10 zb., 1 as., 1 blok, 26 pkt
Marcin Gortat, 35:01, 5/13, -16, 10 zb., 3 as.,    1 blok, 12 pkt
***
IV kwarta Miami-Brooklyn, bo rzekli, że równo szli. I proszę, mają tam atmosfer play-offowy. Hehe, zgubili piłkę i Miami jest 0-3 z Nets w tym sezonie (95-96).
***
Clippers-Warriors, coś tam się działo, wiele zmian prowadzenia, Danny Granger porządnie, ale GSW po cichutku prowadzili. Następnie (IV kwarta oczywiście) parę strat, parę wsadów Griffina, parę bloków Jordana i 10 pkt w drugą. Końcówka była tak samo pozbawiona nadzieji na zwycięstwo, jak w przypadku Wizz. 111-98.
***
Zajętość zajętość, zrezygnowałem z osso, przywiozłem album, zasiadłem i zająłem się robotą, bo dużo. Uznałem, że nie dam żaku zarobić i "Cud w Mediolanie" obejrzę w innym terminie. Ale przyznaję, że obowiązki miały w tym swój udział, bo bym z chęcią się zrelaksował. Robiłem prawie do oporu, więc już przed snem (22!) kawałek wojennej sensacji: Burton v. Marcello. No i ta lepsza whisky naprawdę smacznie w tych warunkach.




Brak komentarzy: