28 lutego, czwartek
Odcinek z rozpoczęciem długiego weekendu
My drogi i Miłościwie Nam Panująca obchodziliśmy przyspieszoną jedenastomiesięcznicę.
Czwartek z wielką transportową logistyką: wstajemy—jedziemy—Ty warujesz—ja dymię przez lody i śniegi i park (słońce i poranek!)—praca praca—pohulanka—ryż—mi nie zimno—stogi (a ten dzień znowu okazał się nie tym)—przebieranki cacanki—w końcu udało się wycelować—hantla.
Skopałem zmianę hasła, więc troszkę sobie popsułem. Ale naprawiłaś.
Lincoln Lawyer (2011) — przynajmniej było dobrej jakości i miało ładną czołówkę. Kino na sobotę.
Odcinek z rozpoczęciem długiego weekendu
My drogi i Miłościwie Nam Panująca obchodziliśmy przyspieszoną jedenastomiesięcznicę.
Czwartek z wielką transportową logistyką: wstajemy—jedziemy—Ty warujesz—ja dymię przez lody i śniegi i park (słońce i poranek!)—praca praca—pohulanka—ryż—mi nie zimno—stogi (a ten dzień znowu okazał się nie tym)—przebieranki cacanki—w końcu udało się wycelować—hantla.
Skopałem zmianę hasła, więc troszkę sobie popsułem. Ale naprawiłaś.
Lincoln Lawyer (2011) — przynajmniej było dobrej jakości i miało ładną czołówkę. Kino na sobotę.
1 marca, piątek
Odcinek z weselem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca obdarzony nieoczekiwanie i niespodziewanie błogosławieństwem wolnego dnia korzystamy z radością bez acz.
Słońce nas budzi, mnie wcześniej. Czytam, jadę do banku, załatwiam, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, zdrapki.
Się wydawało, że półtorej godziny zostało, a tu.
Jedziemy, jesteśmy (będziemy), rachu—ciachu, i zawożą nas do hacjendy.
Siedzimy, a oni chodzą.
Jemy, a oni przechadzają się wciąż.
Już się strasznie objadłem (2 i pół schabowego), ale zmieściłem i tort i butlę wina. Państwo młodzi (J&A) już chcieli kończyć o 20 (do doooomuuu), ale sala do 24, więc ciśniemy.
Tańce bez szaleństw ogólnoludzkich, ale więcej zacienionego parkietu dla nas. I znowu można jeść — yei! Wiadomo — trudne czasy, trzeba się najeść na zapas. Więc kiedy już nadeszła pora, zrobiliśmy przelew i poszliśmy piechtą do domu, a ja znam tamto przejście na skróty. I po rajstopach.
"Młody człowiek i zmęczony, no nie wierzę".
"Wreszcie jakaś młoda twarz".
Odcinek z weselem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca obdarzony nieoczekiwanie i niespodziewanie błogosławieństwem wolnego dnia korzystamy z radością bez acz.
Słońce nas budzi, mnie wcześniej. Czytam, jadę do banku, załatwiam, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, zdrapki.
Się wydawało, że półtorej godziny zostało, a tu.
Jedziemy, jesteśmy (będziemy), rachu—ciachu, i zawożą nas do hacjendy.
Siedzimy, a oni chodzą.
Jemy, a oni przechadzają się wciąż.
Już się strasznie objadłem (2 i pół schabowego), ale zmieściłem i tort i butlę wina. Państwo młodzi (J&A) już chcieli kończyć o 20 (do doooomuuu), ale sala do 24, więc ciśniemy.
Tańce bez szaleństw ogólnoludzkich, ale więcej zacienionego parkietu dla nas. I znowu można jeść — yei! Wiadomo — trudne czasy, trzeba się najeść na zapas. Więc kiedy już nadeszła pora, zrobiliśmy przelew i poszliśmy piechtą do domu, a ja znam tamto przejście na skróty. I po rajstopach.
"Młody człowiek i zmęczony, no nie wierzę".
"Wreszcie jakaś młoda twarz".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz