wtorek, 12 marca 2013

Odcinek z marcowymi wizytacjami cd.



8 marca, piątek
 
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na raty, ale zaczęliśmy udany weekend.
 
Może być, że widziałem Granville miast Biarritz. I okazało się, że widziałem też menchiry w Carnac. Zapomniałem zupełnie. Być może również Saint Malo. Albo Roscoff. One wszystkie takie podobne. To wszystko w wyniku porannej lektury.
Dzieje kultury francuskiej, Jacek Kowalski, Anna Loba, Mirosław Loba, Jan
Prokop (2005).
 
Botanicula Soundtrack — juchu (DVA) — Yuhu!
 



Zatem udane przejazdy, udane spożywanie, nawet udało mi się wcześniej zajechać. Udane granie, aż mógłbym wodę zagotować. Oczywiście, że miałem łatwiej, bo stałem na półdystansie i siup (pstryk). Ale swoje też zrobiłem, choć ambicją się nie popisywałem. Acz na drugi dzień byłem zardzewiały = dawno nie chodziłem po sali z klepkami. Wizyta M i przypisy harwardzkie oraz kolejka do ubikacji. No i pandemonium okruszków. Udane. A właśnie, bo te mielone zrobiłem, sos znaczy się, wczoraj, to było na dzisiaj. I ja to sobie nawet dałem liścia zielonego i żółtego sera do makaraonu z sosem i goździkiem. Obowiązkowo popcorn + piwo i udane oficjalne rozpoczęcie weekendu. Bo to lekka śmieszna chwilami komedia była, dla mnie udana, Ty nie zasnęłaś, ja się rozanieliłem (udanie) tym udanym rozpoczęciem weekendu. Tak było.
Comme un chef (2012).

Brak komentarzy: