piątek, 29 lipca 2011

Flashbacks of a fool (2008)


wtorek, 26 lipca
Zapragnąłem małej zmiany, zatem machnąłem kilka ścieżek "Rano" Columbusa. W sumie nie potrzeba dużych kombinacji, tylko chwili skupienia w tym rozbrajającym emocjonalnie czasie, a potem ewentualnej potrzeby wyciszenia kilku partii skrzypiec i wiolonczeli. Na zrobienie "Rejsu" nie jestem jeszcze gotowy, tam zbyt wiele partii mi się podoba.
***
Pizza. Mile się zaskoczyłem. Położyliśmy mozarellę, liście bazylii (już po) i ten "włoski" konglomerat (białe, zielone, czerwone) znakomicie się spisał, salami było wystarczająco czytelne i kompletowało całość.
***
Flashbacks of a fool (2008). Daniel Craig wygląda dobrze, tak dobrze, że można obejrzeć jego tyłek, a oprócz tego nie potrzeba mu charakteryzacji. Jeszcze nie znamy końcówki, więc nie wypowiem się ostatecznie ("Sexy Beast" też się zapowiadał) i nie wiem, czy poniosę go dalej.

środa, 27 lipca
Zupa nam się popsuła. Na szczęście w robocie było ciasto (DD prawo jazdy), więc jestem opchany jak bączek i właściwie wystarczy mi tylko kawa i nowym zagęszczonym mlekiem. Napisane jest, że niesłodzone — to w życiu nie piłem tak słodkiego niesłodzonego mleka.
***
Trochę mam poczucie winy, że nie robię okładki, ani czegokolwiek z vreenem 3 (po nowe płyty wybieram się w czwartek), a lipiec ma się ku końcowi. Usprawiedliwiam się sytuacją w robocie i zestawem okoliczności tam występujących (pan p.o.), ogólnym roztrzepaniem, brakiem słońca i innymi dodatkowymi kwestiami. Chociaż np. mogę słuchać "Trouble comes running" Spoon i to jest ożywiające. Ale w konsekwencji pasuje mi bardziej cała "Transference" — jest jednak nostalgiczna w wymiarze.
***
Film mi się spodobał. Poniosłem go dalej. Pod koniec wahał się tak między 80 a 90% i w konsekwencji mogę mu dać mocne 83%. Szczęśliwie nie przekroczył tek delikatnej granicy, która mogłaby z niego zrobić hollywoodzkiego wyciskacza łez. Piękne zdjęcia.


Brak komentarzy: