22 lutego, piątek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie zapomnieliśmy o ciasteczkach owsianych.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie zapomnieliśmy o ciasteczkach owsianych.
No to dzisiaj już jest nieźlej. Chociaż zostaje na weekend. I tak wiem, że ich nie obejrzę. Prawie weekend. Mój kierowca też tak mówi. Zdziwiony, że trzaskam drzwami? Paskudnie się jeździ punciakiem. No ale.
Ale potem już tylko wypas i relaks (z przygodami). Kawa! Przebieranki! Nowa trasa na skm. (ok, jeden nam uciekł, a autobusy na witawę nie jeżdżą). Niemniej, i tak zdążyliśmy do lidla. Szybko, sprawnie, parówkowo, i większość zabraliśmy do domu. Siedzimy, jemy, pijemy, czas mija, dym leci, niektórzy ładnie się poprzebierali, inni wcale, muzyka gra, współczesna młodzież ogląda gwiezdne wojny (a Wojt ma takie na video — pokazywał w piwnicy). Zmylili nas z kolejkami, więc baaardzo szybko musieliśmy iść na ostatnią i mieliśmy najbardziej dramatyczny powrót ever. Z rozbieranką w skm. I sikaniem na czas. Albo na długość. Czasu. Na szczęście w tym wszystkim, że byliśmy o przyzwoitej porze w domu i...
Ale potem już tylko wypas i relaks (z przygodami). Kawa! Przebieranki! Nowa trasa na skm. (ok, jeden nam uciekł, a autobusy na witawę nie jeżdżą). Niemniej, i tak zdążyliśmy do lidla. Szybko, sprawnie, parówkowo, i większość zabraliśmy do domu. Siedzimy, jemy, pijemy, czas mija, dym leci, niektórzy ładnie się poprzebierali, inni wcale, muzyka gra, współczesna młodzież ogląda gwiezdne wojny (a Wojt ma takie na video — pokazywał w piwnicy). Zmylili nas z kolejkami, więc baaardzo szybko musieliśmy iść na ostatnią i mieliśmy najbardziej dramatyczny powrót ever. Z rozbieranką w skm. I sikaniem na czas. Albo na długość. Czasu. Na szczęście w tym wszystkim, że byliśmy o przyzwoitej porze w domu i...
Dumbledore |
23 lutego, sobota
Odcinek ze ślubem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaliczyliśmy restauracyjny wypad po, no bo czemu nie.
Odcinek ze ślubem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaliczyliśmy restauracyjny wypad po, no bo czemu nie.
...mogłem się wyspać. Aczkolwiek po wstaniu, po śniadaniu, kawę już piłem na stojąco i ledwośmy się wybrali na cywilny B&A. Rodzinnie — owszem, gęsto — tak, elegancko — niekoniecznie. Ślizgamy się, zdanżamy, krótko, zwarcie, potem "idziemy zrobić piwo" (bo ja taki niegadatliwy jestem), jadłem golonkę, ona podobno była w czymś, tyle że tego czegoś nie za bardzo było słychać. Więc jeszcze do wypróbowania taka z misy pełnej wytopionego tłuszczu na jarmarku. Ale nie narzekam, bo przecież domotaxi. Po czym spędziłem upojne 4 ha z pocztą i pdfami — tak dla relaksu.
Page Eight (2011) — film szpiegowski bez strzelanin i pościgów. No dobra, jest telewizyjny, ale z komputera, więc się nie liczy. Ustawiliśmy na krześle i łóżku nowe stanowisko. Zaskoczenie? Głośniki są na dole, a wrażenie jest, że głos leci z monitora. Dziwne, ale działa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz