czwartek, 28 lutego 2013

Odcinek z przedłużką


ciasteczka owsiane

25 lutego, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca logujemy się na wieczór.

Szast prast i pozamiatane. Kiedy już wyszedłem o 17:30, to uznałem, że ten orange to jednak nie dla mnie, idziemy na kolejną profesjonalną próbę. Obczajamy numerki, uczymy się pamięciowo, nagrywamy, planujemy linie wokalne i kolejne pomysły. Idzie dobrze, mam kartkę, umiem odtworzyć, a pożyczony telefon nie reaguje. Acha — gdyby ktoś chciał, to nie można się do mnie dodzwonić.
Zastanawiamy się, do czego właściwie dołączyć naszą animację i czy zrobimy kontrast. Chyba wybraliśmy dobrze, a część kolejną pracy wtedy, kiedy podniesiemy kompa na kolejny level — bądź zainstalujemy go porządnie, a przeniesiemy butlę z winem. Skomplikowane?
Pomysły są, Ty pakujesz mnie do pracy, jak pakuję się do łóżka, witam się ze światełkami i skrzyżowaniami, Ty gonisz Jo Nesbo i tak szybciutko minęło.

==============================

26 lutego, wtorek

Odcinek z failem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wreszcie więcej czasu w domciu. (a guzik)

Szast prast i pozamiatane bardziej, choć nie zrobione wciąż. Skoro zaciąganie sprawia mi przyjemność, to czemu nie. "Skyfall" 1,9 giga. Aż lśni.
I w ogóle dni coraz lepsze.
Nawet z jazdą nie było najgorzej. I rękawem również. W ogóle świetnie byłem przygotowany. Więc gdyby nie fakt, że było na 19:45 i była obsuwa, to mogło być wcześniej. No a skoro zgasł, to trudno. Byłbym przysiągł, że nie gaśnie. A on zgasł. Żeby to raz, hłe hłe. Jak wieść gminna niesie: najlepsi zdają za drugim razem.


środa, 27 lutego 2013

Odcinek z nagłą animacją



24 lutego, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z nagła zabraliśmy się do animacji. Nawet kulturalnej.

Żeby nie przedobrzać z naleśnikami, na śniadanie zaskoczyłem nas omletem. Urósł. Jedzony z masłem
zaskakująco pasujący pomysł. Idziemy, zakupujemy się, jemy lody — w końcu to jeszcze zima. Relaksuję się tym co na co dzień i od święta. Placki ziemniacki. Dużo robienia, dużo jedzenia. Oberamy, Ty trzesz, ja smażę. Com miał spalić, to spaliłem, ale wypas był. I do tego ów element ze szczypiorkiem: zimno + ciepło.

Rzymianie się skończyli, Gogol jeszcze ma kawałek, bierzemy się za wycinanki, bawimy się, fotografujemy. Cienia nie. A szkoda. Przedsennie oglądamy na szybkensa.

ESD (1986)
bardzo intrygujący portret lat 80. XX w. Po namyśle stwierdzam, że ze scenariuszem tego filmu dla wczesnej młodzieży (dzisiaj takiej już nie ma), który nawet jest liniowy i trzyma się kupy, to całą resztę można traktować tylko jako dokumentację. Niektórzy filmy po obejrzeniu filmy wyrzucają. Ja wypalam. Nie żebym miał obejrzeć, ale od razu wyrzucić? Przecież nie można z kinematografii polskiej wyrzucić filmu. A szkoda.

A właśnie: tydzień dla śledzia
cudownie.


wtorek, 26 lutego 2013

Odcinek z wyrakiem i patykiem



22 lutego, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nie zapomnieliśmy o ciasteczkach owsianych.
 
No to dzisiaj już jest nieźlej. Chociaż zostaje na weekend. I tak wiem, że ich nie obejrzę. Prawie weekend. Mój kierowca też tak mówi. Zdziwiony, że trzaskam drzwami? Paskudnie się jeździ punciakiem. No ale.
Ale potem już tylko wypas i relaks (z przygodami). Kawa! Przebieranki! Nowa trasa na skm. (ok, jeden nam uciekł, a autobusy na witawę nie jeżdżą). Niemniej, i tak zdążyliśmy do lidla. Szybko, sprawnie, parówkowo, i większość zabraliśmy do domu. Siedzimy, jemy, pijemy, czas mija, dym leci, niektórzy ładnie się poprzebierali, inni wcale, muzyka gra, współczesna młodzież ogląda gwiezdne wojny (a Wojt ma takie na video pokazywał w piwnicy). Zmylili nas z kolejkami, więc baaardzo szybko musieliśmy iść na ostatnią i mieliśmy najbardziej dramatyczny powrót ever. Z rozbieranką w skm. I sikaniem na czas. Albo na długość. Czasu. Na szczęście w tym wszystkim, że byliśmy o przyzwoitej porze w domu i...

Dumbledore

23 lutego, sobota

Odcinek ze ślubem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zaliczyliśmy restauracyjny wypad po, no bo czemu nie.
 
...mogłem się wyspać. Aczkolwiek po wstaniu, po śniadaniu, kawę już piłem na stojąco i ledwośmy się wybrali na cywilny B&A. Rodzinnie — owszem, gęsto tak, elegancko niekoniecznie. Ślizgamy się, zdanżamy, krótko, zwarcie, potem "idziemy zrobić piwo" (bo ja taki niegadatliwy jestem), jadłem golonkę, ona podobno była w czymś, tyle że tego czegoś nie za bardzo było słychać. Więc jeszcze do wypróbowania taka z misy pełnej wytopionego tłuszczu na jarmarku. Ale nie narzekam, bo przecież domotaxi. Po czym spędziłem upojne 4 ha z pocztą i pdfami tak dla relaksu.
 
Page Eight (2011) film szpiegowski bez strzelanin i pościgów. No dobra, jest telewizyjny, ale z komputera, więc się nie liczy. Ustawiliśmy na krześle i łóżku nowe stanowisko. Zaskoczenie? Głośniki są na dole, a wrażenie jest, że głos leci z monitora. Dziwne, ale działa.


poniedziałek, 25 lutego 2013

Odcinek z zielenią miejską




20 lutego, środa

Odcinek z zajętością, ale bez próby

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mieliśmy razem wieczorne okienko.

Jako że nie kładłem się bardzo późno, to nie było tak źle. Wciąż pada mokry śnieg, choć nieco mrozu przybyło. Fragment nowego przekładu "Martwych dusz" bardzo zajmujący — trza było sięgnąć do LnŚ, bo Brysona zaraz przelecę (hjehje) i nic mi z niego nie zostanie. Tramwajowa kawiarnia.
***
Pani w banku okazała się tak samo zapominalska jak ja, więc nici z lokaty dolarowej. Jadę na jazdę, co mi humoru nie poprawiło. Wieczorem smażone ziemniaczki z okolicznościami, uzupełnianie półek w szafie i już była pora.

==============================

21 lutego, czwartek

Odcinek z dyskomfortem z powodu niemożności leżenia do góry brzuchem i oglądania neorealizmu włoskiego

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szykujemy się do wieczora z pop cornem. Taki mus.

Zatem podajemy zieleń miejską oraz okoliczności post-Le Corbusierowsko-Chandigarhowskie:


==============================

Ważne, bo jestem bardzo zadowolony. Jakkolwiek lubię całą płytę, to wydaje mi się, że na tej krótkiej i zwartej EPce jesteśmy kompletni, klimatyczni, całościowi, jednolici i poniekąd inni niż na płycie, a jednocześnie właśni. I świetnie okładka się nawiązuje, a jednocześnie dopasowuje. Wojt umieścił.

http://wojtivreen.bandcamp.com/album/kandiburmx

 

piątek, 22 lutego 2013

Odcinek z powrotem do jeżdżenia, blee



18 lutego, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca znowu tylko chwileczkę.

Budzę się, a tam przestrzeeeenie. To jednak dla — choć oboje się zgadzamy, że pasuje to wszystko do kompletu — zaskakujące. Ale mile. Przez chwilę w tyrce zastanawiałem się, że kompletnie zapomniałem, jak się jeździ. No i wyszło na to, że do końca nie zapomniałem. Ponieważ to było 1,5 ha na rozruch, to było nawet przyjemnie. Potem podążyłem na Niedźwiednik, gdzie jako Umpagalore porządnie zabraliśmy się do pracy i ustaliliśmy kolejność działania w numerkach 8 i 16 (choć przy jednym Mich kontestuje). Dodatkowo szczęście: Wojt znalazł moją karteczkę z zapiskami. Yei. Kolejne numerki, które ustaliliśmy pod dość zażartej walce, to 2 i 4. I do tego bierzemy ten numer szitowy. Dobrze wokal leci.

— Boli mnie ręka.
— Od czego?
— To pokłosie walentynek.
— Ale dlaczego lewa?
— Postanowiłem zmienić pozycję.

I kiedy już tą postępującą śnieżycą wróciłem do domu, to zjadłem pyszny obiad (kuskusblee) oraz pyszną surówkę (ogórki kiszone, kapusta pekińska, kukurydza, majonez). Ach, i dokończyliśmy — po 24-godzinnym odstaniu — śledzie octowo-olejowe. To będzie (powinno być) smakowite. Jak będzie zbyt octowe, to będzie zagrycha do wódki.
I każesz nam się szybko zbierać, no to się zbieramy szybko.

==============================

19 lutego, wtorek

Odcinek z kolejnym dniem egzaminu z jazdy na sucho, blee

My drogi i Miłościwie Nam Panująca "imprezujemy" wieczornie tu i tam.

Spanie z czuwaniem. Nie, że nie spałem, ale przez sen działałem skutecznie i dźwiękowo. Pobudka zastała mnie zmurszałym (nieprzytomność + grzbiet), ale pogoda za oknem (dużo mokrego śniegu — zdjęcia) oraz Twoja kompania w trasie do pracy wpłynęły na mnie korzystnie (przystojnie też).
***
Po Goodmanie Bryson wydaje mi się nieco błahy, ale wciąż zabawny. No i ten lekki sentymentalizm związany z dawną Brytanią jest miły i bliski — nie żebym tam był, ale jestem w stanie zrozumieć tęsknotę za dawniejszymi okolicznościami natury.
***
Niesamowicie rozczarowała mnie debiutancka płyta Copy Haho — Copy Haho (2011).
***
Znowu była jazda, rękaw słabo, wieczorem gołąbki, pakowanie i pisanie.


czwartek, 21 lutego 2013

Odcinek z meblowaniem na cacy



17 lutego, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zastanawiamy się, kto wymyślił średniowiecze. I Żydów.

I tak od samiusieńkiego rana, bo doznałem objawienia. Ale śniadanie było na pozakupowym wypasie. Następnie trza było wyrąbać dziurę w szafie. Acha. Ale odbyło to się w wyniku ustawiania szaf tu i tam. Wyszło na to, że jednak ma być zgodnie z planem: 3D za drzwiami, regał z komodami pod ścianą, nie "w korytarzyku".
Wyliczenie dziury poszło jako tako, cięcie piłką do metalu ("a teraz skup się") też, i kabel z regału wygląda trochę, jakby tkwił tam jakiś ogonek komputerowego zwierzęcia futerkowego.
W międzyczasie zmontowanie dwóch szufladek oraz uchwytów. Meble stoją, my jemy, a potem idziemy.
Jedno się ślizga, drugie nie, ale w środku lasu wciąż jest śnieg. Przyjemna krajoznawczo wycieczka — na razie zawsze się trafia na aleję brzozową.
Ustawka.
Rachu ciachu.
Przestrzeń.
Robię, Ty robisz.
I już za chwilę nie ma tego szoku z związanego z nowym układem, bo on wydaje się odwieczny, ustalony i pasujący.
I niemal zgodny z projektem.
Ostatnim rzutem, między jednym myciem zębów a drugim literaki.
Znowu spanie na nowym miejscu. A to był spokojny dzień, w humorze, z sukcesami.


środa, 20 lutego 2013

Odcinek ze skarbami



16 lutego, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca robimy miesięczne zakupy, bo zużywamy dużo mąki, bo ja lubię mączne. Idzie mi wtedy w biodra.

A właśnie — to poza kolejką — ładny tani 6-pack z lidla, podróby całkiem pasujące, i tanie, że się powtórzę. Bo ser drogi.
I kolejne: "ale możesz tylko raz spojrzeć".
Następnie: pdf 007 — ładny i kolorowy.
Wreszcie dochodzimy do sedna: na śniadanie jajecznica ze szczypiorkiem, jako że ten się pojawił w domu poprzedniego wieczoru.
A skoro to już była pora pór: zakupy. Duże. W ce.
Jedziemy, zbieramy, wrzucamy, rarytasów nie było. Były piwa w prezencie i pieluchy. Zwykle w takich okolicznościach (kilkadziesiąt siatek) już na sam koniec ogarnia mnie zmęczenie, więc nic nie robię, tylko siedzę, piję zaległą kawę i jem chałkę. Z masłem.
Zaciągam się do piwnicy, wynoszę 8 metalowych misek śmieci. Znajduję skarby: kolejne "Przekroje", wazę — śliczna, od razu na górę, outdoor girl, szminki, "samowar", dziwne drewniane elementy, silniki samochodowe, jeszcze więcej śmieci i szczurzych bobków. Kolejne partie drewna, i skarb nad skarbami — starodawne bombki, gwiazdki, łańcuchy i lampki choinkowe.
Piwnicy już teraz należy się zdjęcie.
Na obiad pysznie przygotowany przez Ciebie obiad, kurczak w starodawnym sosie curry, niewyjściowy, ale dobrze smakuje z makaronem.
Odrabiam robotę, potem mam zaproszenie, z którego korzystam bez namysłu, początek wyszedł bardzo dobrze, a potem bolały mięśnie.
Zwlekaliśmy, uruchomiliśmy rum, do tego lampkę, która nie była porannym światłem słonecznym, spóźniliśmy się, ale na tort do Sopot zdążyliśmy. 
Siedzimy pijemy, jest hałas oraz Popeye. Palę tytoń, czuję się niedobrze jak w siódmej klasie podstawówki, zasypiam, a piwo niedopite — jak nie ja.
Odwozi nas domowa taksówka i właściwie w domu jesteśmy o bardzo przyzwoitej, niemal harrypotterowej, godzinie.


wtorek, 19 lutego 2013

Odcinek z Człowiekiem Zwanym Koniem




15 lutego, piątek 

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wreszcie dobiliśmy do piątkowego relaksu kanapowego.

No to wygląda, że będzie nas pięciu. Tak, to już nie te czasy, by po występie nie móc wstać do pracy. Meteoryt leci, ja robię, Rzymianie wchodzą w decydującą fazę.

Mooocne (i polskie):
o.d.r.a, Karl Denke Blües

https://www.facebook.com/odraband/app_204974879526524



Drobne korespondencje odrabiałem, do pracy weekendowej się szykowałem,
do domu pojechałem, humor mi się poprawił, zjadłem i wypiłem, pojechałem,
zagraliśmy. Wyjątkowo 3/3. I dobry skład był. I nawet coś nawrzucałem
z motorkiem w dupie. Zasadniczo gra była niezła, aż się nawet zmachałem
-szy.

I chyba miałem dość mgliste pojęcie o pierwszym HP (jedyny, jaki czytałem, bo sprawdzić trza przecież), bo wydawał mi się szczenięcy. I filmy środkowe mocno przyćmiły moją wyobraźnię, ostatnie zaś były strasznie wymęczone. Tymczasem jedynka ma, prócz kanonicznej (już teraz) dobrej muzyki, klasyczny układ przygodowego kina dziecięcego i to nawet z zagadką kryminalną. Pomijając fakt, że te dzieciaki (jakie to młode wygląda) strasznie nieutalentowane aktorsko są, to — uwaga, klasyk: miło się rozczarowałem.

Harry Potter and the Sorcerer's Stone (2001).

ps.: tak, mam zaległości
ps. 2: strasznie lubię pływającą wyspę
ps. 3: przecież to Człowiek Zwany Koniem (gdyby ktoś nie wiedział)




poniedziałek, 18 lutego 2013

Odcinek z jeszcze chwila, a zaraz wszyscy będą tu mieszkać




14 lutego, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy na premierze akustycznej płyty Where is Jerry. Też akustycznej. No dobra: elektro-akustycznej.

Wczoraj zaś: 
— zaliczyłem osso, dla podratowania nastroju postanowiłem znowu wydać pieniądze
zaliczyłem lidl: piwo, lód, likier pomarańczowy tak w ramach oszczędności
bo okazje były
byłem pierwszy, rozwarłem
zagraliśmy swoje
zagraliśmy z saksofonem
zagraliśmy z chemical brothers (jeden chemical, drugi brothers)
wesoło było
w sobotę było nagrywanie teledysku bardzo jestem ciekaw
jesteśmy przygotowani, ręczna przeplatanka na pożegnanie
Wojt wozi, a potem idzie przez las
z Endriusem do domu, prawie, no no
zapiekanka
ziemniaki, pomidory, sos, mniam
***
Coś tam coś tam.
Ale już się zbieram, już jadę, już zjadłem 6 razy dziennie, przybywam.
Nastąpiła poprawa. To zawsze tak działa. Jakoś.
Przyniosłem sałatę i szczypiorek. Dzięki temu sałatka buraczkowa brzmi już wiosennie. I ja dostałem buraczki pięknie uformowane, a Ty miałaś je na czym położyć. Podobno z brzeziny. Takie gifciki.
Więc kawa, zabawa, słownik (stosunek ceny do liczby stron!), Bryson i londyńscy drukarze, biorę zapas i jadę, jestem prawie na czas.
Występ.
Wyjątkowo miło i profesjonalnie z nagłośnieniem. Zeszło nam tyle ile w sam raz. Kawa, Wojt sika, Endriu żartuje, Ania zajada.
Jakoś super to nie wygląda, ale wyjątkowo Where is Jerry wygląda nieco hipstersko. Jest luźnie, nigdzie się nie spieszymy (to ostatnio moja ulubiona kwestia), siedzimy, czekamy.
Gramy, setlista bardzo dobrze, frekwencja nieźle, występ chyba nie najgorzej, ktoś kupił płytę.
Podobno mamy bardzo dobrego wokalistę zwierzę sceniczne.
Automaty mi się podobały, powinny wystąpić na płycie. A płyta powinna być inna. W ten weekend jeszcze się tym nie zajmę.
Dobrze, że mieliśmy zapas, pasujący do reszty. Pijemy i idziemy.
Wracamy, jemy, szykujemy się, układamy do snu na wyspie.
***
The Grass Is Always Greener (2012) miks ambientowy, bardzo nastrojowy. Taak, ale nie do słuchania na dzisiaj, bo się zaszklę.


piątek, 15 lutego 2013

Odcinek z nba



12 lutego, wtorek

Odcinek z łapanką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzaliśmy pracowity wieczór.

Przejażdżka. Miałem napisać, że bez historii, ale zima wciąż nie daje za wygraną, do tego piekarnia, stare pączki i chyba zdążyłem na ostatnią minutę.
Jeszcze pokwasowaliśmy i już kwadrans po czasie pracy można było wychodzić.
A ja będę patykiem dla wyraka.
***
Ha! Kto nie ma w głowie, ten musi więcej pracować. Karta miejska niezaładowana — minusowy bonus. I w dodatku jeszcze lidla zamkli. Zatem biedra i bieżę przez park, a tam zmiany, blok, 1/3 sadu, zima w parku aż mrozi i śnieży. Mrozi nawet resztki brody. Na szczęście chwilowo oko ani brew mi nie lata.
"Zapiski z małej wyspy" powtórnie wydają się nieco przystylizowane, jakbym to ja stylizował, ale wystarczy odrobinę wejść w świat konfabulacji i już się tam jest zupełnie bezinwzyjnie. W końcu dobrze jest obcować z kimś równie błyskotliwym. Hehe.
Ale wczoraj, ten wieczór, i nigdzie mi się nie spieszyło, miałem poczucie, że nigdzie mi się nie spieszy. Nie nagram stereo — co tam, nie przerzucę plików w tę i we w tę — co tam, łóżko dryfuje
to najważniejsze, jest poniekąd poukładane po co więcej. I sobie mogę siąść i popatrzeć. I posiedzieć. Przy okazji pougniatać.
No to jadę, w końcu śledzik dzisiaj, nowe skarpetki, walentynka dojechała, likier cytrynowy, zdjęcia z dokumentacji rzeczywistości, może nawet coś porobię robotniczego, w końcu przymus jest, prócz tego pieczeń na kolację wybornie, oraz faworki
pokłosie zeszłego czwartku. Dni robią się coraz dłuższe, nie aż taka bezwzględna szarość rozpościerała się z widoków wzgórza, co prawda sikanie w terenie jest teraz utrudnione, ale wciąż jest to teren, chory z bólami w klatce piersiowej, Barry gra, wszystko gra, nikt się nie spóźnia, a niektórzy nawet mają czas na jedzenie. Benek rezygnuje, bo jeśli to prawda, co on rzekł, to nie ma ratunku, on przynajmniej nie musiał robić, więc ci co robią to albo muszą mieć plecy albo twarde dupy. I co wtedy zrobią siostry zakonne, przecież to im się w głowach nie zmieści. Tymczasem zdejmuję skarpetki, gaszę kaloryfer (kaloriofer/aligajtor), wino pracuje, wymechlane na cacy, powinienem się już zabrać, euro tanieje (nie tanieje), książki czekają, oni zaczną pisać w marcu, do maja zdążymy. Chyba.


13 lutego, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spotkaliśmy sie późnym wieczorem na wyspie. 

"To był już szósty z rzędu mecz Jamesa na 30+ punktów i 60+% z gry. I to jest rekord NBA, w całej jej historii".
Teraz może teraz tak tego nie widać, ale jakby nie było, LeBron v. Kevin, to jednak taka podobna story jak Bird v. Magic. Na przykład. Na pewno osiągi niezwykłe, a historia toczy się na naszych oczach. Chociaż nie widać.


Zjawiłem się, poczytałem (Bryson), posprawdzałem, zapakowałem się raz i drugi, zjadłem kilka raz — pyszności wiozę, czytam (Goodman), dowiozę jeszcze coś (Johnson), wcześniej będzie próba, wcześniej będą zakupy, wcześniej będzie ten lód, co go miałem mieć na pocieszenie wczoraj. Czasu dzisiaj nie było, ale poczucie dobrze spełnionego obowiązku (jak zawsze) (ale dzisiaj nie krzyczeli) i 7 przypadków z 10 zrobionych, można robić dalej. Się no wyczerpałem dzisiaj, więc na razie, pa.

czwartek, 14 lutego 2013

Odcinek z salonem i pływającą wyspą




11 lutego, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy już rozpostarci na wielkich przestrzeniach.
Zatem (po)ranek, spół(dzielnia), filo(zofia), nowi na pokładzie, uwijamy się. Ponownie popadywa sobie śnieżek — czyżby zima nie odpuszczała? Wczoraj wykazałem się naiwnością, sądząc, że będę miał jeszcze tyyyle czasu — guzik, cud, że w ogóle zdążyłem na czas. Dwa — ostatni raz na dworze byłem w piątek przed 22. 
{~f~}ok.
No i klasyczny połamaniec poweekendowy. Tak to jest z tą fizyką. Broda ledwo żywa.
***
Rekord trasy. 17:10. I to nie to, że nie było mi spieszno, ale tym razem nie spieszyłem się, nie przyspieszałem kroku, chyba nawet wszedłem po schodach.
Nastąpił pierwszy etap cudu. Umościliśmy dwoje drzwi, a one wyglądały na odpowiednio umieszczone. Następnie środkowe lustro (oj, jak ładnie widać całe sylwetki), tutaj przydała się lekka korekta ustawień zawiasów i ta dam! Dosuwamy (mamy patent na czerwonym kocu miast na słoninie). No to pomysł (Twój) i robimy, tzn. rozkładamy również łóżko. Ładny materiał — dobry wybór. Tył mocujemy, składamy, jest! Dokładamy poduchy — podwójne jest!!. Miękko twarde, wygodne, pasujące. Stoi na środku pokoju i się nie boi. My też nie. Tyle powierzchni do snu.
To jeszcze pakujemy kartony, styropiany, folie, stare lustro i siup. Nagle okazało się, że duży pokój jest duży. No brawo.
(nie wiem, jak ja wtedy nagrywałem stereo).
I jeszcze tymczasowe ustawienie komodowe. Koszykarze za mali. Filmy mkv pełnoekranowe bardzo dobrze. Panoramiczne mnie. Avi dają radę. Jasno w pokoju. Jak już pokój jest taki, to wygląda tak, że już nawet wygląda.
Bardzo zadowoleni.


środa, 13 lutego 2013

Odcinek z cebularzami


cebularz
10 lutego, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zajmowaliśmy się tyraniem, na serio, ale z bonusami.

Wstawszy połamany, śniadanie musiałem zjeść sam, podczytałem co nieco. A potem trzeba się było zabrać do pracy na serio. Dziarałem, dziarałem, dziarałem. W swojej naiwności sądziłem, że jeszcze będzie chwila na chwilę, a tymczasem ledwo ledwo, rzutem na taśmę, ostatnim wysiłkiem woli dokonałem dokończenia. Uff.
Ty czytasz raz i dwa, w międzyczasie wyrabiam ciasto drożdżowe. Albo równie dobry przepis, albo udało się znowu. Zaczyn pięknie wyrasta, ciasto dobrze się wyrabia, potem równie pięknie rośnie, świetnie się wałkuje (naszym wałkiem) w placki. Płaczesz. Nie ze szczęścia. Chociaż to może też. Prócz cebularzy robimy kapuściarze. Ciasto ślicznie rośnie/piecze się w ciągu 10-12 minut. Zjada się jeszcze szybciej. Wyboooornie.
Potem klaszczemy, ja piszczę, ustalamy nowy układ sił, dogrywamy nowe stanowisko i wreszcie spełniamy się z popcornem i piwem (syrop malinowy po to też miał być) na seansie "Harry Potter and the Order of the Phoenix" (2007). Trochę już przysnąłem na zakończenie, ale to wyniku wyniku. Pracowity weekend to był. Może odpocznę w pracy? Guzik tam. Najważniejsze,  że stoi. Szafa.


kapuściarz


wtorek, 12 lutego 2013

Odcinek z upojną ostatnią sobotą karnawału



8 lutego, piątek

Odcinek z piątkiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca właściwie i w kolorze zaliczyliśmy regularny piątek, bo przecież dawno takiego nie było.

Mój bosz, wyspałem się. I to w piątek! I dobrze i wygodnie w łóżeczku. A jeszcze nad ranem przywitały mnie śnieżynki. I las, bo mieszkamy koło lasu, znowu jest pobielony. Łaaadnie.
{~f~}ok.
Wyciszony, bo arkusze, które będę prowadził liczę już w setkach, ale przynajmniej będzie kaska.
Mam schemat, z rana zawsze Duke Pearson — uspokaja mnie. Kołysze.
A prócz tego będzie nowa www.
***
No to pojechałem, z książką również, bo to był jej koniec, wracamy do Roma/Jerusalem staff.
W domu podjadłem i pojechałem, trochę na marne, bo tylko z Krzyśkiem byliśmy, więc pozostało co najwyżej rzucanie i opowiadanie z życia. Ależ — gdybym ja tak trafiał z półdystansu w czasie gry — byłbym mistrzem świata w trafianiu z półdystansu. Ale, w tym nienajlepszym, nagle przyszły chłopaki od nożnej i okazało się, że szybko minęło, więc podążyłem z powrotem na wieczorny seans "Cabaret" (1972). Słowo się rzekło i speedy gonzales (tak szybko jeszcze nie było), a piwo miałem kupione już wcześniej, aż dziwne, że bez pop cornu, ale to odhaczone w niedzielę z kolei. Witaj weekendzie!
A Łajza, co się z nią Minęli miała strasznie dziwną twarz z tą fryzurą myszki miki, ale to chyba drugi dobry musical, który oglądaliśmy razem. I w dodatku godzina się zrobiła, że hoho.

=====================
9 lutego, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szaleliśmy aż do drugiej w nocy.

Więc jak już wstaliśmy i jajecznicowaliśmy, to przyszła pora na samotne spotkanie z krzesełkiem w łazience. Wszystko już przygotowane. Tym razem szlifierka w trójkącik i miłosne tarcie po mniejszych powierzchniach. Odłupałem poręcz, dorobiłem płaszczyzny, potem poszło po krzywiznach i to była bardzo wdzięczna robota (= efektowna), aż pył mnię się osiadł na rzęsach. Podobno spędziłem tam dwie godziny. Udane. Ty czytasz. Zakupujesz. Flegaminujesz.

Kiedyś wyglądało tak:


Teraz wygląda tak:


 
 

No się opłaca, bo buk to ładne drewno.
A po obiedzie/kawie zabrałem się za 3D.
Zestaw lego technics:

 


Dużogabarytowe te powierzchnie, ich identyfikacja była trudna, ale montaż elementów postępował sukcesywnie, dzięki darowanemu zatrzaskowemu wkrętakowi krzyżakowemu. Potem chwila wspólnego napięcia, łączymy elementy, następnie (choć już po 18) wbijam 100 gwoździków, żeby szafa się trzymała (nie odstawiajcie rusztowań, dopóki mieszkania w bloku nie będą wytapetowane), dokonujemy zwodowania szafy, stoi, ma się dobrze, przesuwamy, jest, stoi, ma się dobrze. Uff, wypoczyn.
A nie. Po literakach zajęliśmy się rachunkiem za wodę. Zgroza. Wyliczenia nam wyliczyły, że musimy im urealnić zużycie, a sobie zmniejszyć. I w ten sposób zaszaleliśmy.


poniedziałek, 11 lutego 2013

Odcinek z pączuszkami



6 lutego, środa

Odcinek z electro-próbą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy w okienku.

A przez chwilę zrobił nam się miły mrozik ok. minus jeden, to dobrze, bo błoto przymarzło i może nie pobrudzę sobie aż tak bardzo moich nowych dresów. Też wygodne, też świetnie wyglądam, ale te chyba spadają nieco.
Zrobiłem podsumowanie roczne muzyczne.
Wpadłem na chwilkę zobaczyć jak sobie radzisz z chorobą i dlaczego ten nóż się rozbił.
Spóźniłem się na próbę (nieładnie ja), tam już Wojt szalał, potem przyszedł Endriu, będzie szalał za tydzień. Widzę to bardzo dobrze i będzie ciekawiej. W związku z tym, że krótko graliśmy, to wypiwszy, poszliśmy coś zjeść i napić się znowu. Jakby to była próba nie tego zespołu. Powspominaliśmy stare występy oraz pre-hipsterkę. Tak, to ja. Ale ja chodzę w dresach przecież.
W końcu dojechałem na Stogi, zapakowałem się, zobaczyłem końcowy wynik, ciasto urosło, wino rośnie, machnąłem foty i lulu. I tak już byłem po.



7 lutego, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wszamaliśmy i zaliczaliśmy.

Tak, ten tłusty. Też byłem zdziwiony.
Lekkie mrozio, jadę, czytam, się śmieję, jem pączki na śniadanie. "Wyprawa czarownic", Terry Pratchett. Śmieszne. Trochę niewyspania, trochę do ogarniania, zapisałem się na prace społeczne w sobotę.
Na fali "Attack on Memory" zajrzałem do:
Cloud Nothings — Cloud Nothings (2011)
oraz
Cloud Nothings — Turning On (2009)
Szczególnie to drugie wzbudza mój zachwyt. Takie lo, takie pavemenciarskie i takie melodyczne trzeszczenie, jakiego nigdy nie nagram. I tak powiedzą, że jeszcze słabiej nagrane. A słucha mi się tego rozczulająco:
http://www.iomoio.com/album/160648_cloudnothingsturningonmp3download.html
***
I nawet dostałem pączki i nawet byłem blisko rekordu, a przecież osłabiony energetycznie nie wiedzieć dlaczego. Zatem przycumowałem, zjedliśmy, odświeżyłem się, a Ty miałaś wygodną wycieczkę tam i z powrotem.
Zatem przymusiłem się, siadłem, zaciągnąłem, napiłem i zabrałem do pisania tekstu. Ależ opoooornie mi to szło. Ale poszło. Więc jest jeden oficjalny
tu:
http://rozrywka.trojmiasto.pl/Where-is-Jerry-imp347495.html
(jak można się domyślić, klub żak nie zapewnia promocji wydarzenia)
a nieoficjalny tu:
http://radiorodoz.blogspot.com/2013/02/where-is-jerry-in-window-2013.html
(ja też nie zapewniam, ale ja jestem amatorem).
Potem sobie zrobiłem rozgrzewkę przed weekendem i poczytałem. Następnie kolacja (z pączków) (no prawie)
Ciebie nie było i nie było (a potem mi się to śniło).


piątek, 8 lutego 2013

Odcinek z szufladkami cd.



4 lutego, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w wirze przemeblowania cd.

Wstaję rano połamany i nieprzytomny, wiadomo, inteligencik, ale się jedzie, słuchawki grają, melodia śpiewa. Pracujemy, jemy, pijemy, piszemy. Plan jest taki — szybko do domu i nastukać jak najwięcej przed 18. W końcu 4 x 4 po plastikach, dobić przody, 30 gwoździków, klej typu wikol i jechane.
***
Dojechałem tak szybko, że hoho, ale rekordu nie było. Wszystkie kołki i gwoździki wbijałem tak szybko, że hoho. Ustawiliśmy szufladencję obok komódki. Nawet pasują. A regał będzie jednak w tym rogu chyba (a fotel?). Zatem jeszcze korzystając z wczesnej pory dnia, duże gabaryty na regał, te kilka kołków do wyschnięcia i jutro zakończymy. Myślałem, że to jeszcze poleży na podłodze 2 doby, ale potem doszedłem do wniosku, że akcję z gwoździkami trzeba dzisiaj machnąć, a potem będzie sobie schło, bez półek, również na podłodze.
***
Nowa zatem kawa, ona świeżo mielona, ale nie milano. Milano było wieczorem, podobnie jak utrudnione literaki. Do tego stopa 1/3, przelew na LnŚ, zabawne, że nie możesz czytać, kiedy walę młotkiem. ("przecież to trudny tekst jest"). Do kolacji zjadłem zużyty popcorn, zrobiło się na tyle późno, że uwzględniając poranne wstawanie, mogliśmy z czystym sumieniem udać się do małego łóżeczka. "Ty pierwszy", "nie, ty pierwsza", "a że nie, ty pierwszy", "nie, to pan jest siostrą Don Francesca".





5 lutego, wtorek

Odcinek z przejęciem chorobowym

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pracujemy rano, a nawet wieczorem.

Pada deszczośnieg, ale rano jest już tak jasno, że hej. Jadę, Żydzi wesoło trzaskają w kominku. Znowu? Co z nimi nie tak? Dzisiaj z zaskoczenia pan po.
Po południu totalna zmuła mnie wzięła, to od kopiowania tych 386 leków. Ty robisz za darmo i cieknie Ci z nosa, mi się głowa kiwa, byle tylko wytrzymać w tramwaju i już do walenia młotkiem.
Tymczasem tram się nie zdarzył, za to pobiłem rekord. 17:12. Wcześniej nie będzie. Tymczasem było to związane z okolicznościami autobusowymi (gdzie indziej zajechał).
Zatem zupełnie po kryjomu dokleiliśmy elementy, a następnie wbiłem 50 gwoździ i zasłużyłem na obiad. Wieczorem ustawiliśmy regał w teoretycznym miejscu docelowym. Wygląda na niewielkie i zobaczyłem wizję umeblowanej części wstępnej pokoju, a za nią salon z przestrzeniami. Do wypróbowania.
Zagadki meksykańskie — kto by się spodziewał. Z pomocą przyszło zdjęcie.
Ponieważ szafa 3D składa się z trzech paczek i bardzo wielu elementów, ze strachu nawet nie zaglądałem do instrukcji, i tak nie da się tego zrobić w okienku. Do soboty więc.
Po obiedzie karnie (hje hje) przywiązałem szuflady i komoda już stoi. Jak malowana.
Zrobiłem dokończenie Golden State Warriors-LA Clippers, rozpocząłem kolejny początek Milano (top 10) i machnąłem 2/3 stopy i 1 werbel. Tylko tyle, bo potem oko mi zaczęło latać, za dużo tego komputera do szczegółowej robótki jak na moje lata. Szczególnie po dzisiejszej masakrze robotniczej.
Ty chorujesz, ale dzielnie pracujesz.
Wcześniejsze spanie bardzo mi służy, a i łóżeczko nie sprawia problemów. Taki przystosowańszy. No i kto by pomyślał, że "1000 Hurts" tak dobrze się słucha.


czwartek, 7 lutego 2013

Odcinek z szufladkami



3 lutego, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w wirze przemeblowania.

A dokumentacja z tego będzie, gdyż geografia pokoi zmienia nam się z godziny na godzinę. Wstawanie do śniadania trochę nam zajęło (to taka tradycja), tam rybnie było, kawa przed wyjściem (jeszcze nie ta), idziemy na wał kolejowy, zanim nam wszystkie drzewa wytną do metropolitki. Buraście, ale foty na pamiątkę są. Widać gdzie śpią tramwaje. Widać jak tną. Widać nasz blok.
Idziemy dalej, wycinka pewnie tutaj dobędzie, ale my już zaliczyliśmy to wzrokiem. Jeden mostek, kolejny mostek (ten z echem), podobno do lotniska ich 16. Kościół, który straszy. No teraz wreszcie widzę geografię regionu, wiem gdzie my, a gdzie oni. Dalej idąc krętym wałem, trochę jak wzdłuż kanału Oruni (nasza Wenecja), docieramy do starej Słowackiego, nasyp się kończy. Po przeciwległej stronie jezdni widzimy cel naszej przyszłej wycieczki. Skręcamy do siebie, do lasu, ogródki działkowe "Niedźwiednik", potem "za plecami" tej ulicy, która prowadzi na górę, dołączamy do zielonego szlaku, który w tym fragmencie utrudnia piechurom drogę i nie pozwala im przejść aleją brzozową, do której docieramy i my, po czym bieżąc pozostałościami utwardzonego lodośniegu udajemy się do domu.
***
Na obiad obiad, ale pierwej ustawiamy szafkę nocną w sypialni (już nie pokój młodzieżowy, a schronisko uchodźców), zacząłem się grzebać z szufladami, noo, i trochę mi to zajęło, potem Ty zajęłaś się pracą, a ja zastanwiałem się, czy to prawe elementy czy lewe (złe rysunki, no i zapomnieli o 5 częściach, nieładnie), napuściłem nagrywanie (ale mono, nie stereo — jak ja to robiłem wcześniej?), bierzemy koc i jeździmy za szafami. Najpierw duża, łatwiutko, i ubrania siup z powrotem. Potem średnia (tam wiele skarbów, m.in. ten bardzo przydatny drucik), a skarby do nocnej, tej pod oknem, średnia dostała dostawkę, a następnie nadstawkę
to już była wyższa szkoła jazdy. Wyższa jak najbardziej na miejscu. I się okazało, że już po 18, więc nici z walenia młotem, stąd szufladki i dykta z tyłu muszą zaczekać, ot co. Ale wygląda na to, że szuflada będzie jeść i chodzić. I w końcu można było usiąść i odpocząć, więc tak odpocząłem, że się zmęczyłem i trzeba było kolacji, odcinka i spać.
Docieramy chałkę, ładujemy akumulatorki, urządzamy wnętrze sypialni, trzeba jednak będzie tę meblościankę sprzedać, jedno rzeczy uprzednio pomieścić, np. paletki do ping ponga ze zdrewniałą gumą. Pewnie piwnica wita. Jakkolwiek wszystko teraz wygląda przejściowo albo jak magazyn meblowy, ale jasność od ścian i mebli bije i aż chce się kręcić wkrętakiem, mimo że krzyżakowego nie ma. 14 odcinek 6 sezonu nie był zjawiskowy, ale ja już nie miałem energii na zjawiska, więc pozostało oddać się metodycznemu odpoczynkowi, a dbasz o niego, dbasz, i wszystko w tej lampce widać, a łóżeczko cholernie małe - jak myśmy się na nim wcześniej mieścili, hihi.


2012 top (nie sądziłem, że się uzbiera, a tutaj proszę)

1. Lotus Plaza — Spooky Action at a Distance (2012)
2. Patrick Watson — Adventures In Your Own Backyard (2012)
3. Balthazar — Rats (2012)
4. BEAK — BEAK (2012)
5. Cloud Nothings - Attack on Memory (2012)
6. Old Man Lizard — Old Man Lizard (2012)
7. Pontiak — Echo Ono (2012)
8. Alt-J — An Awesome Wave (2012)
9. The Cinematic Orchestra — The Cinematic Orchestra presents In Motion #1 (2012)
10. Toy — Toy (2012)

2012 wyróżnienia (= zapadnięte q pamięci):

007 — 50th (2012)
Czechoslovakia — Made in (2012)
dEUS — Following Sea (2012)
Gonjasufi — MU.ZZ.LE (2012)
Guided by Voices — Class Clown Spots a UFO (2012)
Japandroids — Celebration Rock (2012)
Lana Del Rey — Lana Del Rey (2012)
Liars — WIXIW (2012)
Nick Cave And Warren Ellis — Lawless (2012)
Pustostany — EP (2012)
Andrew Bird — Break It Yourself (2012)
Andrew Bird — Hands of Glory (2012)
Shogun Orchestra — Bamako (2012)
Tame Impala — Lonerism (2012)
The Men — Open Your Heart (2012)
Thomas Newman — Skyfall OST (2012)
Turnip Farm — The Great Division (2012)
Why — Mumps, etc (2012)
Wojt i Vreen — Kandibura (2012)


2012 reszta:

A Place to Bury Strangers — Worship (2012)
Alabama Shakes — Boys and Girls (2012)
Amy MacDonald — Life In A Beautiful Light (2012)
Ariel Pink's Haunted Graffiti — Mature Themes (2012)
Balmorhea — Stranger (2012)
Baroness — Yellow And Green (2012)
Battles — Dross Glop (2012)
Beach House — Bloom (2012)
Blitzen Trapper — Hey Joe (7_Inch_Vinyl) (2012)
Bob Mould — Silver Age (2012)
Braty Z Rakemna — Krew Sex Popyt Podaż (2012)
Brodka — EP LAX (2012)
Broken Betty — EP (2012)
C4030 — (2012) (Ep)
Cheater Slicks — Reality Is a Grape (2012) — tableau
Chris Cohen — Overgrown Path (2012) — indie porcys
Chromatics — Kill for Love (2012)
Converge — All We Love We Leave Behind (2012) — metal
Dave Matthews Band — Away from the World (2012)
Django Django — Django Django (2012)
Emeli Sande — Our Version Of Events (2012)
Enchanted Hunters — Peoria (2012) — polska
Frank Zappa — Jazz From Hell (2012)
Grimes — Visions (2012)
Grizzly Bear — Shields (2012)
Guillemots — Hello Land! (2012)
Hepa-Titus — Follow Me (2012)
How To Dress Well — Total Loss (2012) — nudny pop
Innercity Ensemble — Innercity Ensemble (2012)
Jack White — Blunderbuss (2012)
Jessie Ware — Devotion (2012)
Jon Porras — Black Mesa (2012)
Keane — Strangeland (2012)
Kim Nowak — Wilk (2012)
Kindness — World You Need A Change Of Mind (2012)
King Tuff — King Tuff (2012) — porcys indie
Łąki Łan — Armanda (2012)
Lana Del Rey — Lana Del Rey aka Lizzy Grant [Rerelease] (2012)
Lianne La Havas — Is Your Love Big Enough (2012)
Lianne La Havas — Lost & Found EP (2012)
Loco Star — Shelter (2012)
Lower Plenty — Hard Rubbish (2012) — indie porcys
Lungfish — A.C.R. 1999 (2012)
Macy Gray — Covered (2012)
Marbert Rocel — Small Hours (2012) — smetny pop
Maria Peszek — Jezus Maria Peszek (2012)
Moonless — Calling All Demons (2012) — slaby stoner
Mount Eerie — Clear Moon (2012)
Muchy — Chcecicospowiedziec (2012)
Mumford and Sons — Babel (2012)
My Bloody Valentine — EP's 1988 — 1991 (2012)
No Doubt — Push and Shove (2012)
Old Wounds II (2012) — metal
Panopticon — Kentucky (2012) — black-metal-folk
Paula And Karol — Whole Again (2012)
Pelican — Ataraxia Taraxis (2012)
Polica — Give You The Ghost (2012) — electro-pop
Rodriguez — Searching For Sugar Man (2012)
Rome — Hell Money (2012)
Rufus Wainwright — Out Of The Game (2012) — nuuudny
Satan's Satyrs — Wild Beyond Belief! (2012)
Screaming Females — Ugly (2012) — punk — Albini nagrywał
Sharon Van Etten — Tramp (2012)
SicSic Tapes — Impermanent Nature (2012)
Sigur Ros — Valtari (2012)
Silver Linings Playbook (OST) (2012)
SKEEWIFF — SKEEWIFF VS KPM (2012)
Smolik — The Trip (2012)
Smashing Pumpkins - Oceania (2012)
Stonerobixxx September (2012)
Suffer Like G Did — Raspberry EP (2012) — math
Sun Kil Moon — Among the Leaves (2012)
TAR — feel this 7'' (2012)
The Fresh and Onlys — Long Slow Dance (2012)
The Mars Volta — Noctourniquet (2012)
The October Leaves — The October Leaves (2012)
The Pheromoans — Does This Guy Stack Up (2012)
The xx — Coexist (2012)
Tindersticks — The Something Rain (2012)
Tori Amos — Gold Dust (2012)
Town Portal — Chronopoly (2012) — post-metal
Tres B — Winks Of Courage (2012)
Turing Machine — What Is The Meaning Of What (2012)
Twenty One Pilots — Three Songs (2012)
Ty Segall Band — Slaughterhouse (2012)
UL_KR (2012)
WAFP vol. 9 (2012)
Weird Dreams — Choreography (2012)
Witchcraft — Legend (2012) — metal
Wymond Miles — Under The Pale Moon (2012) — slabe indie porcys
Xaddax — Counterclockwork (2012)
Zelienople — The World Is House On Fire (2012) — nudy

2012 słuchaaaawszy i wyniosłszy z płonącego budynku i mógłszy mieć na kasetach

1. Piero Umiliani & Chet Baker — I Soliti Ignoti — L'audace Colpo (1958)
2. Piero Umiliani — Requiem For A Secret Agent (1967)
3. Daniele Patucchi — Violent, Dramatic Pieces & Suspense (1971)
4. Copy Haho — Bred For Skills & Magic EP (2011)
======================================
5. Piero Umiliani — Percussions (1972)
6. Salah Ragab And The Cairo Jazz Band — Egyptian Jazz (2006)
7. Piero Umiliani & His Orchestra — Jazz a Confronto 35 (1974)
8. The New Stan Getz Quartet — Getz Au Go Go (1964)
9. Piero Umiliani & C. Rustichelli — Venere Creola (1961)
10. Piero Umiliani, Nino Rota, Armando Trovaioli — Boccaccio '70 (1962)

z czego pierwsze 4 należy rozważać w skali ogólnoświatowej = mieszać z Johnem Barrym oraz Pavement i takie tam trudne sprawy.

2012 słuchawszy

100nka — Zimna Płyta (2004)
American Football — American Football (1999)
American Football EP (1998)
Carmen Cavallaro — With That Latin Beat (1958)
Chris Watson — El Tren Fantasma (2011)
Colin Stetson — New History Warfare Vol.2, Judges (2010)
Crime Jazz — Syd Dale (2007)
De La Soul — 3 Feet High And Rising (1989)
Die Last — Ostatni (2007)
Easy listening — South American Getaway
Experimental Pop Band — Homesick (1999)
Femme Fatal — As You Sow, So Shall You Reap EP (2002)
Femme Fatal — Fire Baptism (EP) (2002)
Femme Fatal — From The Abundance Of The Heart, The Mouth Speaks (EP) (2004)
Frank Zappa — Hot Rats (1969)
Henry Mancini — The Latin Sound Of (1965)
iamamiwhoami — BOUNTY (2009)
Japandroids — No Singles (2010)
John Barry — The Collection — 40 Years of Film Music 4CD
Krzysztof Komeda — The Complete Recordings, vol. 15 — smarkula
Lali Puna — Faking The Books (2004)
Lali Puna — I Thought I Was Over That — CD2 (2005)
Lali Puna — Our Inventions (2010)
Lali Puna — Scary World Theory (2001)
Lali Puna — Tridecoder (1999)
Liars — Drum's Not Dead (2006)
Liars — Liars (2007)
Liars — Sisterworld (2009)
Liars — They Threw Us All in a Trench and Stuck a Monument on Top (2001)
Liars — They Were Wrong So We Drowned (2004)
Lift Off with Apollo Sound — Unreleased 70s Lounge Grooves
Lotus Plaza — The Floodlight Collective (2009)
Lykke Li — Youth Novel (2011)
Mitch and Mitch With Their Incredible Combo — XXII Century Sound Pioneers (2010)
Piero Umiliani — 5 Bambole Per La Luna D'agosto (1970)
Piero Umiliani — Angeli Bianchi....Angeli Neri (1969)
Piero Umiliani — Atmospheres (1979)
Piero Umiliani — Continente Nero (1975)
Piero Umiliani — Due Marines e un Generale (1966)
Piero Umiliani — Effets Spéciaux (1972)
Piero Umiliani — Genti e Paesi Del Mondo (1975)
Piero Umiliani — Il Corpo (1974)
Piero Umiliani — Il Figlio Di Django (1967)
Piero Umiliani — La Ragazza Dalla Pelle di Luna (1972)
Piero Umiliani — La Ragazza Fuori Strada (1973)
Piero Umiliani — L'Arcangelo (1969)
Piero Umiliani — Mondo Inquieto (1974)
Piero Umiliani — Musica Elettronica (2000)
Piero Umiliani — Ode To Duke Ellington (1974)
Piero Umiliani — Omaggio ad Einstein (1976)
Piero Umiliani — Performed By The Soundwork-Shoppers — Discomusic (1978)
Piero Umiliani — Svezia, Inferno e Paradiso (1968)
Piero Umiliani — Synthi Time (1971)
Piero Umiliani — The Man and the City (1976)
Piero Umiliani — To-Day's Sound (1997)
Piero Umiliani — Tra Scienza e Fantascienza (1975)
Piero Umiliani (as Rovi) — Piano Fender Blues (1974)
Piero Umiliani (M. Zalla) — Problemi d'Oggi (1973)
Sabu Martinez — Afro Temple (1973)
Spy-Fi — The Thigh Who Loved Me (2003)
Stan Getz — Focus (1961)
Steroid Maximus — Ectopia (2002)
Thurston Moore — Demolished Thoughts (2011)
Thurston Moore — Psychic Hearts (1995)
Thurston Moore — Trees Outside The Academy (2007)
Turnip Farm — All The Tangled Girls (2011)
Vampire Weekend — Contra (2010)
Vampire Weekend — Vampire Weekend (2008)



2012 słuchawszy również

Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O. — Absolutely Freak Out (Zap Your Mind!!)
Acusmatic Group — Pilot (2009) — movie
Alternative TV — The Image Has Cracked (1978)
Alva Noto — Transform (2001)
Barn Owl — Ancestral Star (2010)
Baroness — Blue Record (2009)
Berlioz — Symphonie Fantastique
Beyond The Valley Of The Superbeats
Black Tambourine — Complete Recordings (1999) — shoegaze
Blur — Parkspliced CD1 (2004)
Botch — American Nervoso (Reissue) (2007) — metal
Brahms — F-moll Piano Quintet
Breakout — 70a (1970)
Breakout — Na drugim brzegu tęczy (1969)
Bruton Music Library — brg 09 — the will to win
Calibro 35 — Ritornano Quelli Di... (2010)
Can — Sacrilege (1997)
Can You Dig It — The Music and Politics Of Black Action Films (2009)
Cave In — Jupiter (2000) — metal
Chelsea Wolfe — Apokalypsis (2011)
Chelsea Wolfe -The Grime and the Glow (2010)
Colosseum — Valentine Suite (1969)
Czajkowski — Dziadek do orzechow
Dick Hyman — The Man From O.R.G.A.N. (1960)
Die Last — Marzenia Zdesperowanych Romantykow (2001)
Die Last — Medecine (2004)
Dusty Fingers Vol. 02
Dusty Fingers Vol. 10
Easy listening — A bout de souffle
Easy listening — Casino Royal
Easy listening — Italy
Easy listening — Japan2
Easy listening — Jazz Fizz 5
Easy listening — Spain
Eels — Beautiful Freak (1996)
Eels — Blinking Lights and Other Revelations (2005)
Eels — Daisies Of The Galaxy (2000)
Eels — Electro Shock Blues (1998)
Eels — End Times (2010)
Eels — Hombre Lobo (2009)
Eels — Shootenanny (2003)
Eels — Souljacker (2001)
El Banda — Skutki Uboczne (2010)
Ennio Morricone — Citta Violenta (1970)
Evan Caminiti — Digging The Void (2009)
Fela Kuti — Gentleman (1973)
Fela Kuti – The Best Of The Black President
Fight!Suzan — Viper's Eye An Open Wound (2010)
Food — Quiet Inlet (2010)
Furia Kontra El sistema — Cantos De Gritos Desesperados (2011)
George Shearing — The Definitive George Shearing (2002)
God Is an Astronaut — Age of the Fifth Sun (2010)
Gorillaz — Demon Days (2005)
Gorillaz — Gorillaz (2001)
Gorillaz — Plastic Beach (2010)
Gorillaz — The Fall (2010)
Grace Jones — Hurricane
Half Japanese — Loud — punk-noise
Head of Wantastiquet — Dead Seas (2010)
Helmet — Seeing Eye Dog (2010)
Henri Mancini — Touch of Evil (1958)
Henry Mancini — Peter Gunn (1960)
Henry Mancini — Sounds Orchestral (1967)
Henry Mancini — Symphonic Soul (1975)
Henry Mancini — The Aventures of The Great Mouse Detective (1986)
Henry Mancini — The Pink Panther (1963)
Henry Mancini — The Thorn Birds (1983)
Henry Mancini — Versatile (1957)
Herbie Mann — Glory Of Love (1967)
Herman Dune — Giant (2006)
Herman Dune — Next Year In Zion (2008)
Herman Dune — Strange Moosic (2011)
Higuma — Pacific Fog Dreams (2009)
Interpol — Antics (2004)
Interpol — Interpol (2010)
Interpol — Our Love To Admire (2007)
Interpol — Turn on the Bright Lights (2002)
Jackson Sisters — I Believe in Miracles — The Collection (1973-76)
Jackson Sisters — Jackson Sisters (1976)
Jan Ptaszyn Wroblewski — Sprzedawcy Glonow (1973)
Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet — Flyin' Lady (Polish Jazz vol. 55) (1978)
John McLaughlin and The 4th Dimension — To The One (2010)
Johnny Hawksworth — Bite Hard
Jon Spencer Blues Explosion — Now I Got Worry (Deluxe, 2010)
Josie & The Pussycats — Rhino (2001)
Joy Division — Closer (1980)
Joy Division — Heart And Soul (1997)
Joy Division — Permanent (1995)
Joy Division — Still (1981)
Joy Division — Substance (1988)
Joy Division — Unknown Pleasures (1979)
Joy Division — Warsaw (1994)
Keelhaul — II (2001) — metal
Keith Papworth — Metropolis (1974)
Kelis — Kaleidoscope (1999)
Kiev Office — Zamenhofa (2013)
King of Jeans — Pissed Jeans (2009) — tableau
kpm 1005 — W. Merrick Farran — Sacred Music (1966)
kpm 1011 — Original Application of the Augmented String Quartet (1966)
kpm 1020 — Johnny Pearson — Twentieth Century Portrait (1967)
kpm 1042 — Jazz Graphics & the Spy Set (1969)
Kury — P.O.L.O.V.I.R.U.S. (1998)
Kylesa — From the Vaults, Vol. 1 — metal
Lesiman — The Future Sound Of Lesiman (1998)
Liturgy — Aesthetica (2011) — metal-noise
Low — The Invisible Way (2013)
Lykke Li — Wounded Rhymes (2008)
Mare — EP (2004) — metal
Mars Red Sky — Curse (single 2010)
Mars Red Sky — Unreleased
Mars Red Sky (2011)
Masters Apprentices — A Toast To Panama Red (1972) — rock
Matching Mole — Matching Mole (1972) — rock progress
Megafaun — Bury The Square (2008)
Megafaun — Gather, Form & Fly (2009)
Megafaun — Heretofore (2010)
Megafaun — Megafaun (2011)
Men from S.P.E.C.T.R.E. — The Living Eye (2006)
Modern Way (T Lasry-Patchwork library) (1979)
Mozart — The Magic Flute
Mozart Wolfgang Amadeus — Requiem Mass in D minor
Mussorgsky Modest — Pictures at an Exhibition
My Bloody Valentine — Isn't Anything (1988)
My Bloody Valentine — Loveless (1991)
My Pussy Belongs To Daddy (1957)
Noel Gallagher's High Flying Birds (Japanese Edition)
Not Another Teen Movie OST (2001)
Nouvelle Vague — 3 (2009)
Nouvelle Vague — Acoustic (2009)
Nouvelle Vague — Bande a Part (2006)
Nouvelle Vague — Nouvelle Vague (2004)
Nouvelle Vague — The Singers (2011)
Once — OST (2006)
Pelican (EP)
Peter Thomas — FBI Man Jerry Cotton (1967)
Pictorial Candi — Eat Your Coney Island (2012)
Placebo — Black Market Music (2000)
Placebo — Once More with Feeling (singles 1996-2004)
Placebo — Placebo (1996)
Placebo — Without You I'm Nothing (1998)
Placebo (1996-1997)
Please The Trees — Inlakesh (2010) — czeskie indie
Please The Trees — Lion Prayer (2008) — czeskie indie
Poliziotteschi Graffiti (1970)
Pontiak — Living (2010)
Pornland — In The Nude (2007)
Pure Phase Ensemble — Live at SpaceFest! (2011)
Pussy Galore — Groovy Hate Fuck (1986)
Pussy Galore — Right Now! (1987)
Queens of the Stone Age — Era Vulgaris (2007)
Queens of the Stone Age — Lullabies To Paralyze (2005)
Queens of the Stone Age — Queens Of The Stone Age (1998)
Queens of the Stone Age — Rated R (2000)
Queens of the Stone Age — Songs for the Deaf (2002)
Quincy Jones & Ray Brown Orchestra — The Adventures (1970)
Rachmaninoff Sergei — Symphony No. 3 in A minor, Op. 44
Radiohead — Airbag-How Am I Driving [EP] (1998)
Radiohead — Amnesiac (2001)
Radiohead — COM LAG (2plus2isfive) (2004)
Radiohead — Hail to the Thief (2003)
Radiohead — In Rainbows (2007)
Radiohead — In Rainbows (Bonus Disc) (2007)
Radiohead — Itch (1994)
Radiohead — Kid A (2000)
Radiohead — Kid A 8bit
Radiohead — My Iron Lung (1994)
Radiohead — No Surprises — Running From Demons (Japan Edition) [EP] (1997)
Radiohead — OK Computer (1997)
Radiohead — OK Computer (Collectors Edition Disc 2) (2009)
Radiohead — Pablo Honey (1993)
Radiohead — The Bends (1995)
Radiohead — The Bends (bonus disc) (2009)
Radiohead — The King Of Limbs (2011)
Radiohead — The King of Limbs Remixes 1 (2011)
Radiohead — TKOL RMX 1234567 (2011)
rare bizarre 5 by raremarc
Red Crayola — The Parable Of Arable Land (1967)
Red Fang — Murder The Mountains (2011)
Red Fang — Red Fang (2009)
Red Fang — Tour EP (2007)
Red Fang — Wings Of Fang EP (2007)
Red Hot Chili Peppers — Blood Sugar Sex Magik (1991)
Red Hot Chili Peppers — By the Way (2002)
Red Hot Chili Peppers — Californication (1999)
Red Hot Chili Peppers — Freaky Styley (1985)
Red Hot Chili Peppers — Mothers Milk (1989)
Red Hot Chili Peppers — One Hot Minute (1995)
Red Hot Chili Peppers — The Red Hot Chili Peppers (1984)
Red Hot Chili Peppers — The Uplift Mofo Party Plan (1987)
René Costy — Danger, Suspense et Eprouvettes (2000)
Robotobibok — Instytut Las (2003)
Robotobibok — Nawyki Przyrody (2004)
Royal Trux — Komplaint Dept
Royal Trux — Steal Yr Face (1993)
Royal Trux (1988)
Ryszard Borowski — Night of the flutes (1996)
Samurai — Todo El Odio Del Unicornio (2011) — stoner — argentina
Sara Schiralli — Bang Bang (2010)
Sleepwalking Through the Mekong — OST (2009)
Slint — Spiderland (1991)
Smashing Pumpkins — Gish (1991)
Smashing Pumpkins — Gish [Deluxe Edition] (2011)
Smashing Pumpkins — Mellon Collie and the Infinite Sadness (1995)
Smashing Pumpkins — Pre-Gish (1991)
Smashing Pumpkins — Siamese Dream (Deluxe Edition) (1993)
Smashing Pumpkins — The Aeroplane Flies High (1996)
Sonic Youth — A Thousand Leaves (1998)
Sonic Youth — Bad Moon Rising (1985)
Sonic Youth — Confusion is Sex-kill Yr. Idols (1983)
Sonic Youth — Daydream Nation (1988)
Sonic Youth — Dirty (Deluxe Edition) (1992)
Sonic Youth — Evol (1986)
Sonic Youth — Experimental Jet Set, Trash and No Star (1994)
Sonic Youth — Goo (deluxe edition) (1990)
Sonic Youth — Hits Are For Squares (2008)
Sonic Youth — Hits Are For Squares (2008)
Sonic Youth — NYC Ghosts & Flowers (2000)
Sonic Youth — Rather Ripped (2006)
Sonic Youth — Sister (1987)
Sonic Youth — Sonic Nurse (2004)
Sonic Youth — Sonic Youth (Reissue) (1982)
Sonic Youth — The Eternal (2009)
Sonic Youth — Washing Machine (1995)
Soundgarden — King Animal (2012)
Space Oddities (1975-1984)
Speedball Experience — VA (1970)
Spider-Man From The KPM Vaults (1968)
Stephans — Minimal 7.20 (2005)
Steroid Maximus — !Quilombo! (1991)
Steroid Maximus — Gondwanaland (1992)
Sun Ra — Cosmos (1976)
Sun Ra — Nothing Is (1966)
Sun Ra — Nuclear War (1982)
Sun Ra — The Magic City (1966)
Supersilent — 10 (2010)
Syd Dale — New Elizabethans — Girl With Golden Hair (1969)
tableau-156
tableau-157
Talking Heads — Speaking In Tongues (1983)
Tew_HangmanMP3
The Amazing Spiderman OST
The Artwoods — Art Gallery (1966)
The Black Tapes — Black City EP (2007)
The Black Tapes — Shipwreck (2010)
The Frames — Another Love Song (1991)
The Frames — Burn the Maps (2004)
The Frames — Dance the Devil (1999)
The Frames — Fitzcarraldo (1996)
The Frames — For The Birds (2001)
The Frames — The Cost (2006)
The Vaccines — What Did You Expect From (2011)
The xx — The xx (2009)
Themes — Pulse Of Events (1976)
This Must Be the Place — OST (2011)
Tunng — This Is Tunng...Live From The BBC (2011)
Twenty One Pilots — Vessel (2013)
Tymon & Transistors — Wesele (2004)
Ultra Lounge 7 — Crime Scene (1996)
van Beethoven Ludwig — Violin Concerto in D major
Velvet Underground — White Light — White Heat (1967)
Vladislav Delay — Vantaa (2011)
Wammo — Bailter Space (1995) — australia grunge
Weezer — Red Album (2008)
World Saxophone Quartet — Live at the Brooklyn Acadamy Of Music (1984)
World Saxophone Quartet and African Drums — Metamorphosis (1990)
Yo La Tengo — Summer Sun (2003)
Yuji Ohno and Explosion Band — Lupin III (1978)
Zarebski — Kwintet fortepianowy g-moll
Zbigniew Namysłowski — Winobranie (1973)
Zbigniew Namyslowski Jazz Band & Zakopane Highlanders Band — Jazz & Folk (2000)
Zbigniew Namyslowski Modern Jazz Quartet — Lola (1964)




środa, 6 lutego 2013

Odcinek z tyraniem



2 lutego, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca załatwialiśmy rzeczy, a potem był relaks na wyjeździe.

Zatem, szybkie śniadanie, a potem dwie godzinki
tête-à-tête z dużym samochodem. Znosimy z A. meble, pakujemy do wozu (trochę kombinacji, nawet więcej niż trochę), jedziemy, wnosimy (drugie piętro, mieszkanie stare, do zrobienia, ale parkiet jest) — wszystko razy dwa. I się udało.
***
Pół żywy, z jedną ręką urwaną zabieram się za krzesełko. Wyszlifowałem wszystkie dostępne krawędzie aż popsułem uchwyt do trzymania tarczy. Na szczęście, zdążyłem to, co trzeba. Trójkącikiem dorobi się w następną sobotę.
***
Na obiad wspaniale przyszykowałaś nam steki ze schabowego, grilowane na ziołach. Foto będzie. Pewnie znowu nie po kolei.
***
Skoro komódka nam schła już od dwóch dni, to można ją było domontować. Zatem płyta tylna, drzwiczki, a potem ćwiczenie na cierpliwość. Nie idzie to tak jakbym chciał, z logiką techniki też mi nie pasowało, ale w konsekwencji się zamykają i choć nie jest perfekcyjnie, daje radę. Stoi? Stoi. Zamyka się? Zamyka. No
***
Miała być jeszcze piwnica, ale to już było nadto, po prysznicu i odkurzaniu (wcześniej) (a było tego wieleee, że ho ho) (napyliło się, znaczy) i jedzeniu pora była na wyjście.
***
Ty się bawisz tam, ja tutaj. Zgodnie z planem. Głowa odeszła z jedzeniem, co było robić, zabawy jak na oczepinach, trudne tematy — ale obowiązek to obowiązek. The Possession (2012) sklecone zgodnie z najlepszymi wzorcami, piłem piwo, jadłem popcorn naprędce, nawet po seansie zapalałem światło, zanim wszedłem do ciemnego pokoju. Dla przepełnienia relaksu włączyłem 007-23 w niezadawalającej jakości, na tyle niezadawalającej, że ustawiłem stanowisko kontroli lotów, odrobiłem wszystkie zaległości sportowe, obejrzałem skróty meczy i ani się obejrzałem, kiedy już przyszła pora na spanie przyszłaś Ty. Do łóżeczka zatem. A to dopiero połowa weekendu była. Yo!