15 grudnia, sobota
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy przy sobocie, która — mam wrażenie — się nam rozeszła.
Wstałem ok. 8 półprzytomny. To jednak za krótko było. Niemniej, Szefowa mnie zawiozła — taki pomysł. Bo wro, a potem zakupy. Oczywiście pomyliłem się o pół godziny. Co ciekawe — w kalendarzu miałem poprawnie. Było spojrzeć w kalendarz baranie, skoro już go prowadzisz. Temat odcinka: zawracanie. No nie ogarniam wszystkiego, ale najfajniejsze to na małej przestrzeni, z odbijaniem się od krawężnika. Stanie na torach tramwajowych to jednak chuj.
Zakupywanie (dupa ze mnie, zapomniałem o musli i mleku w proszku). Więc musli mam trochę od Ciebie {to jednak jest takie zdradzieckie, bo jak wleję miseczkę maślanki [teraz już zwyczajnej, kwaśnej, nie słodkiej, typu straciatella czy pieczone jabłka (co im wcale nie przeszkadza)], to jak ją opendzluję w ciągu dwóch godzin (dzie tam: w jedną), to mam wrażenie, jakbym cały czas jadł. A przecież nie jem. Niewaaaażne.
Mój chłopak jest fajny (mimo wszystko). To taka kontynuacja serialu. I co z tego, ze stare. To nawet lepiej — na pewno będzie tymczasowe.
Więc pizza na taki przedobiadek.
Uwaga, to jest znaczące (i ładne):
PRZEDOBIADEK
Kurczak się piecze (wyobracany) (bez macania) (bo wiadomo).
Rosół znakomity ugotowała Szefowa. Taki prawdziwy. Łatwizna. Co prawda jest bladzioch. Ale kto by się tym przejmował. No i wiadomo, do czego służy balkon.
Wizyta u B&A. Klasyczny żart: przyjechaliście samochodem?
Odcinkowo przedsennie, bo się pora zrobiła, a ja byłem po obserwacjach, nosidełkach, wnioskach, opiniach, rewelacjach. Dobre ciasto kupiliśmy w tym sklepie w ostatnim rzucie. Tak trzeba.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy przy sobocie, która — mam wrażenie — się nam rozeszła.
Wstałem ok. 8 półprzytomny. To jednak za krótko było. Niemniej, Szefowa mnie zawiozła — taki pomysł. Bo wro, a potem zakupy. Oczywiście pomyliłem się o pół godziny. Co ciekawe — w kalendarzu miałem poprawnie. Było spojrzeć w kalendarz baranie, skoro już go prowadzisz. Temat odcinka: zawracanie. No nie ogarniam wszystkiego, ale najfajniejsze to na małej przestrzeni, z odbijaniem się od krawężnika. Stanie na torach tramwajowych to jednak chuj.
Zakupywanie (dupa ze mnie, zapomniałem o musli i mleku w proszku). Więc musli mam trochę od Ciebie {to jednak jest takie zdradzieckie, bo jak wleję miseczkę maślanki [teraz już zwyczajnej, kwaśnej, nie słodkiej, typu straciatella czy pieczone jabłka (co im wcale nie przeszkadza)], to jak ją opendzluję w ciągu dwóch godzin (dzie tam: w jedną), to mam wrażenie, jakbym cały czas jadł. A przecież nie jem. Niewaaaażne.
Mój chłopak jest fajny (mimo wszystko). To taka kontynuacja serialu. I co z tego, ze stare. To nawet lepiej — na pewno będzie tymczasowe.
Więc pizza na taki przedobiadek.
Uwaga, to jest znaczące (i ładne):
PRZEDOBIADEK
Kurczak się piecze (wyobracany) (bez macania) (bo wiadomo).
Rosół znakomity ugotowała Szefowa. Taki prawdziwy. Łatwizna. Co prawda jest bladzioch. Ale kto by się tym przejmował. No i wiadomo, do czego służy balkon.
Wizyta u B&A. Klasyczny żart: przyjechaliście samochodem?
Odcinkowo przedsennie, bo się pora zrobiła, a ja byłem po obserwacjach, nosidełkach, wnioskach, opiniach, rewelacjach. Dobre ciasto kupiliśmy w tym sklepie w ostatnim rzucie. Tak trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz