piątek, 21 grudnia 2012

Odcinek z deserem na zimno (i poniedziałkową próbą)



17 grudnia, poniedziałek

A w tle genialny prezent dla mnie. Zresztą oba były dla mnie.

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pracowaliśmy, a potem byliśmy przez chwile. Dwie.

Odwilż na ślisko, uwaga. Ale na dzielni dzielnie pracują. Ale i tak jest ślisko po nocy. Coś tam coś tam w pracy. Człowiek powoli traci kontakt z rzeczywistością. Jak co roku, jak co miesiąc.
Wracam, zamawiam sobie u Ciebie kawę, Skarbie, taką małą, do połowy wentyla bezpieczeństwa. Przedtem jem kurczaka. Pycha. A jaki sos!
My wciąż nie mamy zdjęć (kurczak), ale już wkrótce będziemy mieli nieustające zestawy. Poszczęściło nam się. Aparat foto.
A Ty byłaś na poczcie.
Jadę, wracam do domu, na pomarańczowo, piję zamówioną kawę. Jem słodycze. Idę na próbę przez las. Las, ośnieżony, całkiem jasny jest. Jak to las. Ośnieżony.
Więc jednak nie wieziemy tego pieca, bo przecież zaraz występ (8 stycznia), to się nie opłaca. Z dwóch numerów Umpagalore 2 zagraliśmy pierwszy, a potem podkusiło nas, żeby zagrać nowy pomysł i znowu późno wróciłem do domu.
Oglądaliśmy zdjęcia z Grodna, niektóre szalenie zabawne. A Ty przykleiłaś podkładki. I spisali już liczniki. I oczywiście zrobiła się północ, jedni idą spać, inni idą czytać. I choinki już sprzedają. I jest pięknie.


Brak komentarzy: