poniedziałek, 17 grudnia 2012

38




12 grudnia, środa

Odcinek ze stuporem 

My drogi i Miłościwie Nam Panująca usilnie relaksowaliśmy się (ja), bo to wigilia była.
— dobrze, że jest ten powtórny dzwonek — czyli budzik poranny 10 min później
— powolne pakowanie (mega zestaw) (bo to duża książka jest) i zdążyłem rzutem na taśmę (chyba)
— prócz tego że bywa tu zimno jak w psiarni, zadania czekają, to tym razem dołożyli do pieca (chcę do domu!)
— a Przem chory
— w wyniku tych wszystkich okoliczności fr niet i będziemy w domu, ot co
— From Russia with Love (1963)
— fantastyczna niespodzianka

==============================

13 grudnia, czwartek

Odcinek z 38

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — jednak nam się udało!

— no i poranek z przypomnieniem — prezent!
— dziękuję Ci bardzo — no nie spodziewałem się (wcale a wcale)
— nie ma co, trzeba jeździć i czytać i się wpisywać, odpowiednio
— wciąż czekam na ten moment, kiedy coś pierdolnie — i mam nadzieję, że to nie będę ja
— mój mały afroamerykańczyk zbiera pozytywne recenzje
— kabel, orzechówka, dla katalogowości (i dziękuję) 
— jazda, błe — nie lubię (dzisiaj mnie to tak zaatakowało — prosty mechanizm przecież)
— no, ale przy drogach jednokierunkowych byłem czujny jak ważka, tylko raz wjechałem pod prąd
— ach, kolejny ekscytujący news politechniczny (potem się okazało, że jednak nie)
— no i już niemal świętujemy
— szkieł nie ma, zapisów też nie — odroczenie kary do przyszłego tygodnia
— w sumie, kiedyś w życiu trzeba pójść do pizzy hut: cheesy bites i 1,5 litra piwa, do tego jedna mała pizza: "proszę paniom, daliśmy radę!"
— więc było zwiedzanie kiczowatego sklepu, była też pogadanka o ostatnich sprawkach
— nażarliśmy się do oporu
— aż nie mogliśmy się ruszać
— stroju wybór
— wybór iścia spać
— ale ze snem nie miałem problemu


Brak komentarzy: