piątek, 28 grudnia 2012

Odcinek z choinką (cz. II)



22 grudnia, sobota

Odcinek z kulą moczu

My drogi i Miłościwie Nam Panująca ubieraliśmy choinkę. Własną. Rozłożystą.

Udało się w końcu pozbierać i wstać. Ale to nie było obowiązkowe. Śmy tak mogli sobie na to pozwolić, tak jak na poranną lekturę. Następnie niespieszne zakupy, niespieszne czytanie obowiązkowe, niespieszne ubieranie choinki. Z tym było jednak trochę trudności, które przezwyciężyliśmy nożem, podobnie jak domniemane trudności z planowaniem wakacyjnym. Bombek to ci jednak mamy za mało, ale dzięki temu jest estetycznie, a ona zajęła ładne miejsce i ładnie lampki świecą. I jest świątecznie.
Rum też jest świąteczny i bardzo dobrze nam służy — w końcu po tym poznaje się dobre prezenty. To w ogóle był dobry wieczór zakończony pop cornem i odcinkiem nr 10. I prawie byśmy zagrali, ale wyszło na to, że jednak pójdziemy już spać, skoro ja wstaję wcześniej, bo skoro niedziela, to...
Zjawiska fizyczne, któreśmy obserwowali wieczorem w sam raz wpisują się w tradycję świąteczną, z czego jestem niepomiernie zadowolony. W końcu od tego są święta.

==============================

23 grudnia, niedziela

Odcinek z 14-stopniowym mrozem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zrealizowaliśmy sobie pierwszy maraton filmowy. Prawdziwy.

I wiem na czym to polega (ów mróz), gdyż jako jeden z niewielu tego dnia wydostawałem się na dwór. Ot, pojeździć sobie. Tytuł zawodów: parkowanie. Idzie jak idzie. Przynajmniej sobie człowiek pojeździł. Teraz wypadałoby, żeby zaliczył testy. A właśnie — testy też trenuję.
Przez chwilę miałem wrażenie, że świąteczne szaleństwo może łatwo przeobrazić się mroźny zmierzch północy, ale na szczęście szybko mi przeszło, a potem wyczynialiśmy rzeczy odpowiednie ku niedzieli. Testy, obowiązkowe czytanki, nienapisane i niewysłane maile, pyszna zapiekanka ziemniaczana z kiełbasą, której nie kroją na pół (wciąż mnie przeraża polska małosklepiczkowość) (z akcentem na "piczkowość"). I poczyniliśmy staranne przygotowania do maratonu filmowego, okazało się, po raz kolejny, że sałatki i surówki wychodzą nam pysznie, jak również, że nie można zrobić złej sałatki owocowej, szczególnie jeśli je się ją z lodami (ja).

Butelki zwrotne (2007) — początek był trochę straszny, ale potem ciężar nieco zelżał i już było bardziej czesko, dobrze.
On Her Majesty's Secret Service (1969) — długi, zimowy, świąteczny. Wpasował się w klimat i piwo pszeniczne z nektarem bananowym.
Alien 2 (1986) — postrzelali, postrzelali i o 3 trzeba było iść już spać.



Brak komentarzy: