piątek, 16 maja 2014

Odcinek z łydką i wnioskiem racjonalizatorskim



4 kwietnia, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca jakby co będziemy pamiętać.

Nowy ser pleśn. spoko. Poezja eee, ale NRD biograf — całkiem ok.
Jedziemy!
***
W dustygroove dostawa, znowu będe miał problem, hihi.
***
OKC-Spurs — wow, co za mecz! Spurs grają w run&gun z dzieciakami. Zadziwiające. Niezwykłe widowisko jak dotychczas.
No ale młodość i siła zaczęły brać górę w II połowie: sporo strat Spurs i same szybkie dunki OKC. Trochę ich tam rozpieprzają. Byłbym uważał, gdyby nie to, że znowu zakłócili mój spokój nowymi opcjami KIEROWNICZYMI. Błe. No i zrobił się blow-out.
***
Clippers-Dallas to powtórka z rozrywki z ostanich czasów. Ale od momentu kiedy Dirk zszedł, bo Big Baby stanął mu na stopę, to Blake i DeAndre rządzą pod koszami i nawet robią sztuczki. Wrócił J.J. Redick = LAC wyglądają mocno.
Osz, to było dramatyczne (jak Wizz?), wygrywali 10 pkt, kiedy nietrafione rzuty, Collison 3 razy z kontratakiem i Dallas mogą znowu płakać. Ale udało im się.
***
Chwila relaksu w domu, bardzo udany kosz: trafiałem, jakbym miał okulary, grałem, jakbym był na środkach, przepychałem się aż miło.
***
Night Train to Lisbon (2013) kawałek. Lizbona śliczna.
Popcorn, odcinek i spać.
Datę pamiętać.


5 kwietnia, sobota

Odcinek z ustaleniami stosownymi

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zrobiliśmy mega BABKĘ!

NYK-Wizz 89-90. Carmelo zgubił piłkę, a J.R. Smith nie trafił (32 pkt), uff. Gortat 6/10 (13 pkt), 10 zb. (3 w ataku), Bradley Beal 28 pkt.
***
Jemy nowe wiejskie jaja.
"In like Flint" — oficjalna winylowa premiera. Do kawy.
Zakupy (niedalekie, bo łydka), wielka micha surówki na przedobiadek.
Dni otwarte w przedszkolu.
Robimy błyskawicznie babkę ziemniaczaną (wspaniała maszyna), ona piecze się niemal 2 ha. Ale jest gorąca i pyszna.
Relaks, z przejedzenia, pogadanka.
Robię pliki umpy 2.
Obczajam formaty filmów z reapera — słabo.
Nastawiony garniec wina.
Wiedźmy.
Big Bang Theory — fajne, ale już nie smakuje jak kiedyś.



Brak komentarzy: