10 kwietnia, czwartek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca relaksujemy się przedpiątkowo.
Pozaznaczałem szyderczo sporo fragmentów z polskiej autorki.
Bardzo dobrze sluchało się III kwarty meczu Wizz-Bobcats, bo po wstępnej mizerii zaczęli bronić oraz mieli udane, rozsądne akcje w ataku i zniwelowali 20-punktową stratę. Zaangażowanie i emocje — korzystniej. Gortat też. Bohaterem przedostatniej akcji, na 87-85, ale pote, nie dopilnował Ala. Dogrywka! Tam już im poszło bardzo słabo i skończyło się 88-94.
Gortat 13/18 i 27 pkt, 14 zb, (4 w ataku), 2 bloki
Al Jefferson 9/20, 20 pkt, 18 zb. (5 w ataku)
Ariza 0/10
Beal 4/20
Wall 6/20
za 3 — 6.7%
***
Ponadto wiele emocjonujących końcówek (Memphis-Miami — Miami znowu stracili przewagę w tabeli/Bucks-Indiana/Pelicans-Suns/Clippers-OKC).
***
Wysłuchałem wszystko, co było do wysłuchania, zdążyłem z rondem (następnego dnia nie miało by to zbyt wielkiego sensu — chyba) i siup. No i bardzo solidnie popracowałem na czysto, sporo podciągnąłem w klasyfikacjach.
***
Chłopak był w kiosku, krs się zgadza. Zmarzłem, ale zaraz do domu.
***
Obżarłem się kotletem rybnym, kawą, wieczorem jeszcze przed snem ciastem oraz truskawkami.
***
Zatęchła premiera. Z plakatem!
John Barry — The Deep (1977) — jest pyszne i kuriozalne jednocześnie. No i ten niebieski winyl! Oraz plakat. Świetna sprawa.
***
Massacre in Rome (1973) (directed by George Pan Cosmatos) — dokończone. Sama końcówka była zaskakująca. Richard Burton świetny, Marcelo Mastroianni koszmarny. Nie będę tego filmu bardzo wspominał, ale on jest z serii "Rzym", więc pamiątka po via Ardeatine i kilku kamlotach, łukach, koło których przejeżdżają ciężarówki.
***
Sałatka (prawdziwa gotowana), odcinek Rudego 2, który staje się coraz bardziej irytujący i (jak dla mnie) traci wiarygodność (w ogóle jakąś miał?).
My drogi i Miłościwie Nam Panująca relaksujemy się przedpiątkowo.
Pozaznaczałem szyderczo sporo fragmentów z polskiej autorki.
Bardzo dobrze sluchało się III kwarty meczu Wizz-Bobcats, bo po wstępnej mizerii zaczęli bronić oraz mieli udane, rozsądne akcje w ataku i zniwelowali 20-punktową stratę. Zaangażowanie i emocje — korzystniej. Gortat też. Bohaterem przedostatniej akcji, na 87-85, ale pote, nie dopilnował Ala. Dogrywka! Tam już im poszło bardzo słabo i skończyło się 88-94.
Gortat 13/18 i 27 pkt, 14 zb, (4 w ataku), 2 bloki
Al Jefferson 9/20, 20 pkt, 18 zb. (5 w ataku)
Ariza 0/10
Beal 4/20
Wall 6/20
za 3 — 6.7%
***
Ponadto wiele emocjonujących końcówek (Memphis-Miami — Miami znowu stracili przewagę w tabeli/Bucks-Indiana/Pelicans-Suns/Clippers-OKC).
***
Wysłuchałem wszystko, co było do wysłuchania, zdążyłem z rondem (następnego dnia nie miało by to zbyt wielkiego sensu — chyba) i siup. No i bardzo solidnie popracowałem na czysto, sporo podciągnąłem w klasyfikacjach.
***
Chłopak był w kiosku, krs się zgadza. Zmarzłem, ale zaraz do domu.
***
Obżarłem się kotletem rybnym, kawą, wieczorem jeszcze przed snem ciastem oraz truskawkami.
***
Zatęchła premiera. Z plakatem!
John Barry — The Deep (1977) — jest pyszne i kuriozalne jednocześnie. No i ten niebieski winyl! Oraz plakat. Świetna sprawa.
***
Massacre in Rome (1973) (directed by George Pan Cosmatos) — dokończone. Sama końcówka była zaskakująca. Richard Burton świetny, Marcelo Mastroianni koszmarny. Nie będę tego filmu bardzo wspominał, ale on jest z serii "Rzym", więc pamiątka po via Ardeatine i kilku kamlotach, łukach, koło których przejeżdżają ciężarówki.
***
Sałatka (prawdziwa gotowana), odcinek Rudego 2, który staje się coraz bardziej irytujący i (jak dla mnie) traci wiarygodność (w ogóle jakąś miał?).
11 kwietnia, piątek
Odcinek z dniem 1. festiwalu
My drogi i Miłościwie Nam Panująca wieczorem: ja pijany i rozanielony choć śpiący, Ty przeczytana.
Począwszy do wczorajszego wieczora mam jakby wolne i ferię dobrego nastroju (co za rzadkość!).
Poranny spacer rozgrzewa ciało i odświeża umysł.
Więc mam te psychiczne wolne, czytam
Peter Brown — Narodziny zachodniego chrześcijaństwa (2000)
już od rana mam podjarkę na wieczór. Już myślę jak dojadę, jakie piwo kupić, jak będzie fajnie i jaka to podjarka.
Zajrzałem jeszcze do sklepu i dostałem obłędu na widok możliwości (Ameryka, taki kraj), ale te zakupy dopiero w maju, więc powybieram rozsądne opcje.
Na razie na etapie podjarki, którą zamierzam utrzymywać przez piątek cały. Yei!
Acha,
lubię jechać 162, bo wtedy mam 20 minut spacerniaka, wybrałem inną, krótszą, ścieżkę, może nie jest tak pamiętana, jak z dawnych czasów, ale mam innym punkt widzenia, a zbiornik, rankiem, jeszcze spowity mgłą wstającą z łąki, szron na butach, ostre światło — czarownie ta okolica wygląda, mimo że zmiany postępują.
Co za poranek!
***
W tylko dwóch meczach były emocje, jest też prawie ostatni element układanki:
023 Skyfall (2012) Blue-ray 35.5 GB
***
The Cult Of Dom Keller — The Second Bardo (2014) (tableau) — na razie bardzo przyzwoicie, jakkolwiek trochę się ciągnie.
Odcinek z dniem 1. festiwalu
My drogi i Miłościwie Nam Panująca wieczorem: ja pijany i rozanielony choć śpiący, Ty przeczytana.
Począwszy do wczorajszego wieczora mam jakby wolne i ferię dobrego nastroju (co za rzadkość!).
Poranny spacer rozgrzewa ciało i odświeża umysł.
Więc mam te psychiczne wolne, czytam
Peter Brown — Narodziny zachodniego chrześcijaństwa (2000)
już od rana mam podjarkę na wieczór. Już myślę jak dojadę, jakie piwo kupić, jak będzie fajnie i jaka to podjarka.
Zajrzałem jeszcze do sklepu i dostałem obłędu na widok możliwości (Ameryka, taki kraj), ale te zakupy dopiero w maju, więc powybieram rozsądne opcje.
Na razie na etapie podjarki, którą zamierzam utrzymywać przez piątek cały. Yei!
Acha,
lubię jechać 162, bo wtedy mam 20 minut spacerniaka, wybrałem inną, krótszą, ścieżkę, może nie jest tak pamiętana, jak z dawnych czasów, ale mam innym punkt widzenia, a zbiornik, rankiem, jeszcze spowity mgłą wstającą z łąki, szron na butach, ostre światło — czarownie ta okolica wygląda, mimo że zmiany postępują.
Co za poranek!
***
W tylko dwóch meczach były emocje, jest też prawie ostatni element układanki:
023 Skyfall (2012) Blue-ray 35.5 GB
***
The Cult Of Dom Keller — The Second Bardo (2014) (tableau) — na razie bardzo przyzwoicie, jakkolwiek trochę się ciągnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz