17 kwietnia, czwartek
Odcinek z koszykarzami
My drogi i Miłościwie Nam Panująca po całotygodniowych peregrynacjach w domu przed snem.
Wciąż zimno, ale słonecznie.
Zabawne wrażenie, że drugi hobbit (piękne obrazy, ujęcia, komputery) kojarzy mi się z walczącym i wędrującym chrześcijaństwem wschodnim i irlandzkim, które na zmianę są opisywane w książce.
***
Dzisiaj taki dzień pożegnań w nba. Niektórych już nie zobaczymy/usłyszymy.
***
Gortat w 32 min 6/11 na 15 pkt, 10 zb., 2 bl., 3 as., +32, tyle że Boston to nie przeciwnik.
***
Dallas na własne życzenie przegrali 7 miejsce z Memphis.
Play-off 2014 (które napocznę dopiero we wtorek):
San Antonio Spurs — Dallas Mavericks
Oklahoma City Thunder — Memphis Grizzlies
Los Angeles Clippers — Golden State Warriors
Houston Rockets — Portland Trail Blazers
Indiana Pacers — Atlanta Hawks
Miami Heat — Charlotte Bobcats
Toronto Raptors — Brooklyn Nets
Chicago Bulls — Washington Wizards
***
Roy Budd — Sinbad and the Eye of the Tiger (1977) — bardzo zabawne, bo klimatem sensacyjnym nie różni się od "Fear Is The Key". No i wstawki, w sam raz do księcia Persji.
***
Behemoth — The Satanist (2014) — żeby wiedzieć jak się ma do innych podgatunków. Natomiast The Men — Tomorrow's Hits (2014) zaczyna się naprawdę źle.
***
Yautja — Songs of Descent (2014) — odsłuchałem z rosnącą ciekawością. Ciężkie jak na mój wiek, ale mocno basowe, stosunkowo wolne czasami, wciągające. "Faith Resigned" fajnym Hammerheadowym noisem zajeżdża.
***
https://kwadraciokrecords.bandcamp.com/
zabawne, świat wciąż żyje
***
Manny Pacquiao odzyskał tytuł mistrza świata.
Wciąż zimno, ale słonecznie.
Zabawne wrażenie, że drugi hobbit (piękne obrazy, ujęcia, komputery) kojarzy mi się z walczącym i wędrującym chrześcijaństwem wschodnim i irlandzkim, które na zmianę są opisywane w książce.
***
Dzisiaj taki dzień pożegnań w nba. Niektórych już nie zobaczymy/usłyszymy.
***
Gortat w 32 min 6/11 na 15 pkt, 10 zb., 2 bl., 3 as., +32, tyle że Boston to nie przeciwnik.
***
Dallas na własne życzenie przegrali 7 miejsce z Memphis.
Play-off 2014 (które napocznę dopiero we wtorek):
San Antonio Spurs — Dallas Mavericks
Oklahoma City Thunder — Memphis Grizzlies
Los Angeles Clippers — Golden State Warriors
Houston Rockets — Portland Trail Blazers
Indiana Pacers — Atlanta Hawks
Miami Heat — Charlotte Bobcats
Toronto Raptors — Brooklyn Nets
Chicago Bulls — Washington Wizards
***
Roy Budd — Sinbad and the Eye of the Tiger (1977) — bardzo zabawne, bo klimatem sensacyjnym nie różni się od "Fear Is The Key". No i wstawki, w sam raz do księcia Persji.
***
Behemoth — The Satanist (2014) — żeby wiedzieć jak się ma do innych podgatunków. Natomiast The Men — Tomorrow's Hits (2014) zaczyna się naprawdę źle.
***
Yautja — Songs of Descent (2014) — odsłuchałem z rosnącą ciekawością. Ciężkie jak na mój wiek, ale mocno basowe, stosunkowo wolne czasami, wciągające. "Faith Resigned" fajnym Hammerheadowym noisem zajeżdża.
***
https://kwadraciokrecords.bandcamp.com/
zabawne, świat wciąż żyje
***
Manny Pacquiao odzyskał tytuł mistrza świata.
18 kwietnia, piątek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, czyli to ja jestem w ciąży.
Chłód, ale już czuję święta. Lubię te pustki w środkach komunikacji miejskiej. Spacerniak poranny. Druga kaseta Komedy jest bardzo specyficzna. Bardziej w stylu filmu polskiego, ale może w sam raz na świąteczny poranek?
Royal Trux mimo opinii legendarności nigdy mi specjalnie nie podpasował. Nie jest to złe, ale za mało przebojowe (za mało refrenów).
***
Piszą, piszą: Noah found defensive success against Nene in the regular season but really struggled to contain Gortat.
***
Nino Rota — Amarcord (1973) — wspomnienie z filmem genialne, ale muzycznie brakuje obrazu. Czyli nie na winyl.
***
No nie pamiętam, kiedy tak wcześnie wychodziłem. 13! Ktoś miał pół gestu.
Szok.
Na Kartuskiej słonecznie, podobnież w parku na Bema.
Obiad na wro.
Okropnie wcześnie w domu.
Zatęchły Lion in Winter (1968) premierowo.
Kacuska zamacerowana.
Basy, grają.
Zupa na kolację — hahahah.
Kończymy z rudym, rudy wykończył mnie.
Do łóżeczka, ja jak nie ja — przed północą w piątek.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, czyli to ja jestem w ciąży.
Chłód, ale już czuję święta. Lubię te pustki w środkach komunikacji miejskiej. Spacerniak poranny. Druga kaseta Komedy jest bardzo specyficzna. Bardziej w stylu filmu polskiego, ale może w sam raz na świąteczny poranek?
Royal Trux mimo opinii legendarności nigdy mi specjalnie nie podpasował. Nie jest to złe, ale za mało przebojowe (za mało refrenów).
***
Piszą, piszą: Noah found defensive success against Nene in the regular season but really struggled to contain Gortat.
***
Nino Rota — Amarcord (1973) — wspomnienie z filmem genialne, ale muzycznie brakuje obrazu. Czyli nie na winyl.
***
No nie pamiętam, kiedy tak wcześnie wychodziłem. 13! Ktoś miał pół gestu.
Szok.
Na Kartuskiej słonecznie, podobnież w parku na Bema.
Obiad na wro.
Okropnie wcześnie w domu.
Zatęchły Lion in Winter (1968) premierowo.
Kacuska zamacerowana.
Basy, grają.
Zupa na kolację — hahahah.
Kończymy z rudym, rudy wykończył mnie.
Do łóżeczka, ja jak nie ja — przed północą w piątek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz