czwartek, 15 listopada 2012

Odcinek z planowaną gęsiną



10 listopada, sobota

Odcinek z planowanymi zakupami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mieliśmy szczęśliwie relaksujący weekend.

Nie do końca ogarniając piątkowy wieczór, który siłą rzeczy nie mógł być zbyt długi (kosz), w sobotni, he he, poranek, wstaliśmy dosyć późno. Jak już się rzekło, jestem wciągnięty w lekturę (najbardziej lubię te sensacyjne fragmenty typu "fakty"). I tak nam zeszło. A potem zeszło nam śniadanie. A potem nam zeszły zakupy. Z tych pokaźnych. ale wino mają naprawdę w barterowych cenach. I porto. A potem dorabiałem się szczegółów. A potem do szczegółów dorabiałem komplety (potem okazało się, że o kilku reckach jednak zapomniałem). A potem kopiowałem (dużo czasu), a potem rarowałem  (dużo czasu), a potem transferowałem (dużo czasu). Karol 1,36 giga. I to trwało tak długo, że zakończyły nam się odcinki, że zakończył nam się czas na sobotę, że ja — jako że korzystałem z weekendu — jeszcze nie poszedłem spać, a dopiero dużo dużo później. I wietrzenie.

Monty Python and the Holy Grail (1975) — "bo ten film lepiej się wspomina niż ogląda" (i to był piątek = rozwiązanie zagadki)

==============================

11 listopada, niedziela

Odcinek z gęsiną

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mieliśmy szczęśliwie relaksujący weekend wciąż.

I zdarzyło się niezdarzalne. Obudziłem się później. Ba! To było ponad wszelkie obowiązujące standardy. Jakaś 10:40 po ciężkim szarpaniu, śladach na ramieniu i "coś ty zrobił z prześcieradłem". Ot tak. Znakomite niewstawanie. 50 złotych.

Po czym okazało się, że jesteśmy spóźnieni (w sumie tak jak byliśmy spóźnieni to i tak wciąż za wcześnie), oszukane rogale marcińskie, nowa niepodległościowa tradycja (tytułowa gęsina), trochę oficjalnie (wystrój), ale zaskakująco pogodnie i tylko gier planszowych mi brakowało. Moje ulubione postacie z mortal kombat, a Ania czyta czyta czyta. Bloki rysunkowe i kredki kolorowe. Dużo wiele wspomnieniowo.

Znowu się w coś bawiłem i kiedy już się zbliżało, że "to chyba nie jest ten dzień" trafiło nam się bardzo dobrze. Oraz utulone w sympatii podsumowanie niezwykle zwyczajnego, jakże beznapięciowego weekendu. Takk.

The Darjeeling Limited (2007)
ps.
"Ogolnie niezly i mozna zobaczyc ale jakos mnie nie smieszyl ten film, mimo to ze gral w nim Owen Wilson ktory ma dobre filmy".

ps.2
777

Brak komentarzy: