czwartek, 29 listopada 2012

Odcinek z lady Makbet od bombek



24 listopada, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca czujemy, że będziemy mieć choinkę.

Trzeba było wstawać. Mus to mus. Co prawda opór materii był, ale patrz poprzednie zdanie. No ok. Sformułowanie. Jakkolwiek i tak już było na poranną poranność, ale. Zaczęliśmy nietypowo. Na rozgrzaną łyżkę oleju należy wsypać kiełki i smażyć przez 3-5 minut. Cacy. Zostało nam jedno jajko. No to dodatkowo. Z leciutko rozpływającym się żółtkiem. Jak chcę, to potrafię.

Kwestia parapetu łazienkowego pozostaje nierozwiązana (no k... wiem, że kafle, ale już za późno). Kupno wieszaka. Wieszak — brzmi dumnie. Wieszak do papieru toaletowego — już mniej. Niemniej. Lampa ok, ale ciut za droga — zaczekamy. A ten nowy market budowlany to rozczarowany. A my szczęśliwie uzbrojeni w kanapki.

Outlet i buty. Taki plan był i szybko się spełnił. Nawet jeżeli pewnym opóźnieniem w jego realizacji była wizyta w ubikacji. Elo, czy to czujesz?

taki plan był
i szybko się spełnił
nawet jeżeli pewnym opóźnieniem w jego realizacji
była wizyta w ubikacji

Reasumując, poszło nam znakomicie, buty kupione, rozeznanie zrobione. Tymczasem ja nie wzbogaciłem się o żadną nową parę, ale powiedzmy sobie otwarcie, mam zestaw, który ilością mógłby zaskoczyć niejedną kobietę. A przecież znowu oglądałem strony www z nowymi, więc strzeżcie się wy, buty.

Poszliśmy do sklepu obok na zakupy spożywcze i tam nazbieraliśmy cudowności, nawet nie jestem w stanie wymienić wszystkiego, prócz kwestii, że jestem rozczarowany, że naczelne marki nie wymieniają z czego składa się ich kawa mielona. Zatem pyszności i różności. Dużo do rozpakowywania potem.

Ale przecież nie to było klu.

"Czy będziemy mieć choinkę?"
"Oczywiście, że tak", bo to oczywiste i bezapelacyjne.
A resztę pozostawiam zbrodniczym palcom naznaczonym bombkowym brokatem.

I zaliczyliśmy burger kinga z jego whopperem i big kingiem i krążkami cebulowymi, więc napchać się można, ale po ostatnim doświadczeniu, do baru za 12 dokładam zeta i idę na kebaba, a to jednak sprawia wrażenie bardziej pożywnego. No takie mam wrażenie, wolno mi. Co prawda mi wystarcza schabowy w płynie, ale nie zawsze jest taka okoliczność no przecież. I zdołaliśmy rozpakować się, rozłożyć się w odpoczynku, zebrać się i zabawić godzinę ponad ustalony czas. Miejsce ustalone, teraz dla mnie bardziej przyjazne, w końcu je opanowałem pożyczonymi od Endriusa przodami, raciborskie wciąż na topie.

Jako że zostanę starą panną staje się pewnegp rodzaju topikiem, spadamy do domu, przyrządzamy sery, wędzonego łososia, oliwki, wino i puszczamy się na pastwę dwóch odcinków (nie 3 ani nie 4, bo tylko liczba 2...)...





Brak komentarzy: