22 listopada, czwartek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy tu, ja byłem jeszcze wcześniej tam.
Coś tam coś tam. Już nie pamiętam, widocznie coś nieistotnego. Jak to w tyrce.
Więc potem to była wyższa szkoła jazdy. Podwójnie. No bo: miałem okienko. W okienku zaszedłem w jedno miejsce, co mnie natchnęło na piątkową wizytę (uprzedzam fakty), potem zaszedłem w drugie, co mnie znowu natchnęło na piątkową wizytę (znowu uprzedzam fakty). Następnie jeździłem, a tematem odcinka były światła. Nikogo nie przejechałem.
Szału nie było, nie było też zgrozy. Lekuchne przyzwyczajenie. Zresztą, to było tak dawno, że już zdążyłem zapomnieć. Potem wsiadamy w auto i jedziemy z Szefową do dalekiej Gdyni (wkrótce znudzi mi się to miejsce?). Parkujemy w tym samym miejscu co ostatnio. W drodze powrotnej nie jedziemy na Witomino. W ogóle dzięki Adaho za zaproszenie. Bo przecież Garsów miałem już dawno dawno i nawet gupio mi z tego powodu było. Ale wreszcie i wszystko bardzo dobrze. Siepiący Miłosz. Adaho z fryzurą do Czechoslovakii pasujący, a nie tutaj. A na płycie spodziewałem się potężniejszego brzmienia niż na występie, a wyszło na to, że było zagrane tip top jak na płycie. Z tradycyjną obsówką wysłuchaliśmy 1,5 zespołu, bo potem trzeba już było na jutrzejsze spotkanie z bogiem. Piwo, tonic, spokój, fajność. (i growling!)
Jako support:
http://godsownprototype.bandcamp.com/
Massssywnie.
http://pl-pl.facebook.com/thegarsi
http://85.128.182.169/gars/index.html
http://www.nosanctuary.pl/
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy tu, ja byłem jeszcze wcześniej tam.
Coś tam coś tam. Już nie pamiętam, widocznie coś nieistotnego. Jak to w tyrce.
Więc potem to była wyższa szkoła jazdy. Podwójnie. No bo: miałem okienko. W okienku zaszedłem w jedno miejsce, co mnie natchnęło na piątkową wizytę (uprzedzam fakty), potem zaszedłem w drugie, co mnie znowu natchnęło na piątkową wizytę (znowu uprzedzam fakty). Następnie jeździłem, a tematem odcinka były światła. Nikogo nie przejechałem.
Szału nie było, nie było też zgrozy. Lekuchne przyzwyczajenie. Zresztą, to było tak dawno, że już zdążyłem zapomnieć. Potem wsiadamy w auto i jedziemy z Szefową do dalekiej Gdyni (wkrótce znudzi mi się to miejsce?). Parkujemy w tym samym miejscu co ostatnio. W drodze powrotnej nie jedziemy na Witomino. W ogóle dzięki Adaho za zaproszenie. Bo przecież Garsów miałem już dawno dawno i nawet gupio mi z tego powodu było. Ale wreszcie i wszystko bardzo dobrze. Siepiący Miłosz. Adaho z fryzurą do Czechoslovakii pasujący, a nie tutaj. A na płycie spodziewałem się potężniejszego brzmienia niż na występie, a wyszło na to, że było zagrane tip top jak na płycie. Z tradycyjną obsówką wysłuchaliśmy 1,5 zespołu, bo potem trzeba już było na jutrzejsze spotkanie z bogiem. Piwo, tonic, spokój, fajność. (i growling!)
Jako support:
http://godsownprototype.bandcamp.com/
Massssywnie.
http://pl-pl.facebook.com/thegarsi
http://85.128.182.169/gars/index.html
http://www.nosanctuary.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz