czwartek, 19 maja
No i ona okazała się świadkiem jehowy (ta od biblii). Dzisiaj rano uświadomiłem sobie, że nie jadłem obiadu pd dwóch dni. We środę z drżeniem czaszki wymiksowałem "sport", bo chciałem zrobić przyjemność Przemasowi, by miał na weekend i mógł się pochwalić przed żoną. Ale okazało się, że zrobiłem przyjemność Johnemu, bo mówił, że słuchał jej cały dzień (Przem i tak nie odbiera maili). No i rześmy poszaleli na instrumentach, i w przeróbce "Zwrotek" doszliśmy do satysfakcjonującego mnie miksu pisków, zgrzytów i spokojnej melodii.
Potem zabraliśmy się za nagrywanie perkusji, do czego musiałem nawieźć sprzętu autobusem (wiedziałem, że mi ucieknie ten właśnie). Chłopcy sobie pograli — a ja to k... będę musiał potem ciąć przez kilkadziesiąt roboczogodzin. Na początek jest nieźle, przynajmniej jest jakiś drive. Zobaczymy jak pójdzie z resztą instrumentów. Trzeba przyznać, że teraz mam chęci w tym grzebać. Z czasem gorzej. Z rozpędu machnęliśmy chyba 4 i trzeba było się zbierać, jedną nagraliśmy w całości (+ git + bas). Zabrakło jednego gniazdka, więc graliśmy po ciemku, za lampeczkę robiło tablo lapsa i ponieważ instrumenty nagrały się cicho to perkusję będzie można potraktować jako podkład do dogrywek (Johny: "oszukaliście mnie!").
"Sport Song" nr 1 na liście przebojów (...)banku.
Sport song (acoustic) by johannvreen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz