poniedziałek, 30 maja 2011

JZTZ, Przymorze, 26 maja


czwartek, 26 maja
Dzisiaj nie opowiadajcie mi dowcipów. Bo słucham najnowszego tablo (http://tableau.jogger.pl/#e487189). Wczoraj mieliśmy wiatr na dzielni. Miałem też ból pały. Tej u góry. Nie bez pewnej obawy przełamałem się i posłuchałem francuskojęzycznej płyty. EL-G — Tout ploie (2008). Miałem problemy ze znalezieniem krótkich skarpeteczek. Zatem padło na strój: "bob budowniczy". Pull-over ratuje kwestię.

Klub X. 100 godzin zagranych występów + 500 godzin zjazdów, przejazdów, zwożenia sprzętu, klejenia plakatów, pisania bzdur. Żadnej satysfakcji. Być może nie jest to jakaś straszna awersja. Przynajmniej kible są w innym miejscu. A tam gdzie były kible — jest palarnia. Znak nowych czasów. Poza tym wszystko bez zmian. Obsuwy obsuwami. Występy występami. Wizualki ok. Dzięki Gosia!

(fot. Małgorzata Wawro)

Link

Jedynka nie była w nastroju, co wpłynęło też na nastrój dwójki. Trójka zazwyczaj ma się dobrze, a jeżeli nie ma się dobrze, to tego po sobie nie pokazuje. Czwórce ulało się z flakonika, a bluzkę miała wybitnie fitnesową. Piątka niby też fitnesową, ale jednak nie. Szóstka ma perfekcyjnie zrobione paznokcie i rewelacyjne buty. Sam mógłbym takie mieć. Siódemka pachnie odpowiednio, subtelnie i w sam raz. Ale tylko się śmieje. Z rozmową słabiej. Ósemka, jak przyjdzie co do czego, to zapomina języka w gębie. A dzieci chodzą i śpiewają "dziewczynki, dziewczynki, dziewczynki, jajaj". Zdaje się, że to już nie pierwszy raz. Dziewiątka uderza do dziesiątki, ale ta ją zupełnie ignoruje. I nie powiem, żeby robiła to w subtelny sposób. "Kamil chce Kaśkę, a Baśka Michała, lecz okazało się, że to jest gej". Prawdziwe tru tru. W tym można zawrzeć treść niejednej 400-stronicowej powieści. Wciąż (na chwilę obecną) jest to moja najlepsza płyta. Trochę freak. A juści. Jedenastka mówi do dwunastki, że ma wszystko to samo, ale to nie jest dystymia. I może pić. Trzynastka mentorskim (mentorowym/mentrycznym/mentorcznym) tonem napomniała czternastkę, że swoją prośbę mogła wyrazić wprost. Nie żadne tam, potrzebna mi pomoc. To był zresztą głupi argument. Cały ich zestaw. Co było dostrzegalne gołym okiem dla piętnastki, szesnastki i siedemnastki, ale dla czternastki nie. Upiera się nadal. Mówi, że to naprawdę jest problem. No ok, mnie też wk..... jak mówią: poradzisz sobie. I se idą. Finał Miami-Dallas. Chyba pierwszy, który mi się omsknął. Antoine Walker i Keith Van Horn byli kiedyś. Osiemnastka gryzie skórki od paznokci w nerwowym oczekiwaniu na dziewiętnastkę. Pewnie to nie będzie to samo co dwudziestka. Ale nic dwa razy się nie zdarza. Wróćmy zatem do jedynki. "Muszę wyjść, ooo, muszę wyjść". To będzie najlepsza płyta. Jedynki to za bardzo nie obchodzi, bo jest za bardzo skupiona na sobie. Grunt to mieć święty spokój. Ostatecznie człowiek w końcu zawsze zostaje ze sobą sam na sam. Lepiej więc siebie lubić. Odrobina zawirowania, a potem wszystko wraca do tej brytyjskiej grupy rockowej. Dwójka mogłaby na ten temat coś powiedzieć. Ale ma tę mądrość życiową. Zaczeka. Przeżyje. Po co się niepotrzebnie denerwować.


Marze, nie by johannvreen

Brak komentarzy: