wtorek, 10 maja
Copy Party (copyright by Arek)
dokładeczka do starego bileciku — ok; szybki transfer Andrzejobusem na Orunię — ok; jedzie 256 — ok; niemal bezkorecznie — ok; na razie podróż pierwsza klasa; skm dzisiaj nie kursują co pół godziny, jak straszyli — ok; bilecik (a nawet dwa) — ok; czy w tych środkach komunikacji zawsze musi być tak głośno? całe szczęście, że od lat stacje skm nie zmieniają się (może i się zmieniają, ale wzgórze nowotki zawsze zostanie wzgórzem nowotki), więc obojętnie w której części składu bym usiadł i na którą stronę spojrzał to będę wiedział na którym przystanku na trasie gdy-gda jestem; przymorze; jej, ile dziewcząt; do przedniego wyjścia, w prawo, wzdłuż ulicy, hałas odrobinę mniejszy (przecież mam nową kasetę); dwie przecznice dalej po prawej praktiker — są jednak rzeczy niezmienne; kolejna — pizzeria po lewo już nieaktualna, ale monopolowy na szczęście tak; kiosk, skręt w lewo, przejście obok bloku, które w tych rejonach wszystkie wyglądają tak samo, dalej obok parkingu i nagle JUUUUPIII — wieeelki wieżowiec (dalej w tle wieża kościoła, którą można pomylić z minaretem; ponieważ byłem zbyt wcześnie, obszedłem blok cztery razy; ogórkowa zupa krem z grzankami; pyszności; zaliczyliśmy tematy komu akurat wycięli jelito grube, a kto będzie wymagał przeszczepu szpiku; problemy z dziećmi; finanse; plany na wakacje; pokaż jakie masz mp3 — ja pokażę ci swoje; wiesz, co Renia mówi: "znooowu musimy słuchać muzyki od Tomka?"; początek "Saturday Night Fever" genialny; za młodego Travoltę można się pokroić; Hitler dowiaduje się o jadłodalni; moda na suknie; KARATE; wracam późnym wieczorem; jakieś krzaki czy inne drzewa wydzielają intensywny zapach; to już jest lato [czad];
środa, 11 maja
Clash By Night (1952). Hej, tu występuje Marylin Monroe. Moja druga miłość. Ale teraz postawiłbym na Barbarę Stanwyck. Oprócz tego jest to całkiem typowy dramat obyczajowy w konwencji czarno-białej, który nosi w sobie kilka elementów "złego filmu". Np. obowiązkowa postać komiczna i jej "zabawny" sposób bycia, albo scena, w której główna bohaterka stoi przed oknem, a przebitki wzburzonego morza odwzorowują, jakie emocje nią targają. (Tardżą?).
Kręgle z A&E. Pyszczku rewelacyjnie. Grunt, że dwa razy wygrałem. Potem mogłem się skupić na szlifowaniu stylu. Szkoda ostatniej półpartii, gdzie Pyszczku miała rewelacyjne punkty.
Copy Party (copyright by Arek)
dokładeczka do starego bileciku — ok; szybki transfer Andrzejobusem na Orunię — ok; jedzie 256 — ok; niemal bezkorecznie — ok; na razie podróż pierwsza klasa; skm dzisiaj nie kursują co pół godziny, jak straszyli — ok; bilecik (a nawet dwa) — ok; czy w tych środkach komunikacji zawsze musi być tak głośno? całe szczęście, że od lat stacje skm nie zmieniają się (może i się zmieniają, ale wzgórze nowotki zawsze zostanie wzgórzem nowotki), więc obojętnie w której części składu bym usiadł i na którą stronę spojrzał to będę wiedział na którym przystanku na trasie gdy-gda jestem; przymorze; jej, ile dziewcząt; do przedniego wyjścia, w prawo, wzdłuż ulicy, hałas odrobinę mniejszy (przecież mam nową kasetę); dwie przecznice dalej po prawej praktiker — są jednak rzeczy niezmienne; kolejna — pizzeria po lewo już nieaktualna, ale monopolowy na szczęście tak; kiosk, skręt w lewo, przejście obok bloku, które w tych rejonach wszystkie wyglądają tak samo, dalej obok parkingu i nagle JUUUUPIII — wieeelki wieżowiec (dalej w tle wieża kościoła, którą można pomylić z minaretem; ponieważ byłem zbyt wcześnie, obszedłem blok cztery razy; ogórkowa zupa krem z grzankami; pyszności; zaliczyliśmy tematy komu akurat wycięli jelito grube, a kto będzie wymagał przeszczepu szpiku; problemy z dziećmi; finanse; plany na wakacje; pokaż jakie masz mp3 — ja pokażę ci swoje; wiesz, co Renia mówi: "znooowu musimy słuchać muzyki od Tomka?"; początek "Saturday Night Fever" genialny; za młodego Travoltę można się pokroić; Hitler dowiaduje się o jadłodalni; moda na suknie; KARATE; wracam późnym wieczorem; jakieś krzaki czy inne drzewa wydzielają intensywny zapach; to już jest lato [czad];
środa, 11 maja
Clash By Night (1952). Hej, tu występuje Marylin Monroe. Moja druga miłość. Ale teraz postawiłbym na Barbarę Stanwyck. Oprócz tego jest to całkiem typowy dramat obyczajowy w konwencji czarno-białej, który nosi w sobie kilka elementów "złego filmu". Np. obowiązkowa postać komiczna i jej "zabawny" sposób bycia, albo scena, w której główna bohaterka stoi przed oknem, a przebitki wzburzonego morza odwzorowują, jakie emocje nią targają. (Tardżą?).
Kręgle z A&E. Pyszczku rewelacyjnie. Grunt, że dwa razy wygrałem. Potem mogłem się skupić na szlifowaniu stylu. Szkoda ostatniej półpartii, gdzie Pyszczku miała rewelacyjne punkty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz