piątek, 20 maja 2011

Lawn Dogs (1997)



niedziela, 15 maja
Teoretycznie spodziewałem się większych kontrowersji. A mimo to odnosiłem podczas projekcji wrażenie, że film "Lolita" to taka kolorowa hollywoodczyzna. W sumie jednak napięcie w "Lawn Dogs" przenosi się w inne rejony - coś sprawia, że człowiek drży pod koniec o los bohaterów. Troszkę jakby antycypacja "American Beauty", jak na to spojrzeć pod względem bezpośredniości przekazu nt. życia sfer. Pyszczku w roztrzęsieniu zażądała, że następny film ma być lekki i przyjemny. Trafiło na "Due Date" (2010) i w konsekwencji nie było takie najgorsze. Przewidywalne, cóż, ale w przypadku Roberta Jr. na wiele rzeczy można przymknąć oko. Nie powiem, że warto, ale jak się trafi w całości na scenę z niedźwiedziem — czemu nie.

poniedziałek, 16 maja
Tym razem u Endriusa próba przed nielegalnym występem. Ponadto zmiksowaliśmy na czysto "Zwrotki". Trochę przestrzeni, mniej basów, ładnie dopasowany delay z regularnym powtórzeniem jednego dźwięku. Łatwizna.

Brak komentarzy: