28 stycznia, wtorek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, po bezdrożach, oglądamy skarby.
Cóż było robić, trzeba grzać auto z akumulatorem, nie będzie parku.
Pojechałem, trafiłem, dojechałem. Na przedostatniej prostej nawet płyta cd się odpaliło = ciepło.
***
I uważam, że pomysł, że pieczareczki skikają do siebie i się czasem zarażają bakteriami jest bardzo trafny. Kto wie, co się dzieje w tej lodówce, kiedy zamykamy drzwi i gasimy światło przecież.
***
Toronto w ostatniej chwili wygrało z Nets, i Paul Pierce miał swój dzień. Chłopaki idą w górę tabeli wschodu. Chicago, w swojej bardzo okrojonej wersji nie dało rady Minnesocie w rękawkach. Kevin Love nie przekonuje. Kevin Durant samodzielnie pokonał Atlantę, Kyle Korver kontynuuje streak. LP jest świetny. I oszczędza czas, i na ściąganie i na oglądanie. Hit weekendu w obcym komentarzu:
"Ps. ja wczoraj skorzystalem z promocji ILP, tylko ze wybralem zly pakiet i wyladowalem z subskrypcja do konca PO. #winatuska :)"
***
Po kolei wersje expanded. Są naprawdę pełne i w stereo. I z bonusami. Np. "You Only Live Twice (Demo)" śpiewa Julie Rogers.
***
Wpisany — jadę! Warunki ekstremalne, dużo śniegu, pada, niewiele widać. Dwa razy zaliczam udane parkowanie (lidl, biedra). Potem trudne hamowanie o włos przed autem i odbiło mnie na 1/3 jezdni, kiedy uderzyłem w krawężnik, auto po prostu se tańczy na śniegu, a koła buksują. Ale jedzie się dobrze, wszyscy posuwają 40. Dziwnie tak bez piwa. Zapakowałem wszystko wszyściutko i przy kryształowym powietrzu i szybach (cd wystartowało od razu) dojechałem do domu w 33 minuty. Zielona fala była. I zaparkowałem prawie w krzakach, ale większość to łatwizna. No prawie. Niemniej uważam, ze to i tak strata czasu takie jeżdżenie. Sobie człowiek nie poczyta. A park w tym padającym śniegu musiał wyglądać zjawiskowo.
***
Odpakowalim, posłuchalim Roya Budda (marcusomillerowy basik), zagralim i siup do łóżeczka. "Bo swoją pracę należy wykonywać dobrze". Tak mawiają i to z przekonaniem. Dobrze to trzeba zjeść, napić się i wyspać. I mieć siły na rozrywki. Ot co.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca, po bezdrożach, oglądamy skarby.
Cóż było robić, trzeba grzać auto z akumulatorem, nie będzie parku.
Pojechałem, trafiłem, dojechałem. Na przedostatniej prostej nawet płyta cd się odpaliło = ciepło.
***
I uważam, że pomysł, że pieczareczki skikają do siebie i się czasem zarażają bakteriami jest bardzo trafny. Kto wie, co się dzieje w tej lodówce, kiedy zamykamy drzwi i gasimy światło przecież.
***
Toronto w ostatniej chwili wygrało z Nets, i Paul Pierce miał swój dzień. Chłopaki idą w górę tabeli wschodu. Chicago, w swojej bardzo okrojonej wersji nie dało rady Minnesocie w rękawkach. Kevin Love nie przekonuje. Kevin Durant samodzielnie pokonał Atlantę, Kyle Korver kontynuuje streak. LP jest świetny. I oszczędza czas, i na ściąganie i na oglądanie. Hit weekendu w obcym komentarzu:
"Ps. ja wczoraj skorzystalem z promocji ILP, tylko ze wybralem zly pakiet i wyladowalem z subskrypcja do konca PO. #winatuska :)"
***
Po kolei wersje expanded. Są naprawdę pełne i w stereo. I z bonusami. Np. "You Only Live Twice (Demo)" śpiewa Julie Rogers.
***
Wpisany — jadę! Warunki ekstremalne, dużo śniegu, pada, niewiele widać. Dwa razy zaliczam udane parkowanie (lidl, biedra). Potem trudne hamowanie o włos przed autem i odbiło mnie na 1/3 jezdni, kiedy uderzyłem w krawężnik, auto po prostu se tańczy na śniegu, a koła buksują. Ale jedzie się dobrze, wszyscy posuwają 40. Dziwnie tak bez piwa. Zapakowałem wszystko wszyściutko i przy kryształowym powietrzu i szybach (cd wystartowało od razu) dojechałem do domu w 33 minuty. Zielona fala była. I zaparkowałem prawie w krzakach, ale większość to łatwizna. No prawie. Niemniej uważam, ze to i tak strata czasu takie jeżdżenie. Sobie człowiek nie poczyta. A park w tym padającym śniegu musiał wyglądać zjawiskowo.
***
Odpakowalim, posłuchalim Roya Budda (marcusomillerowy basik), zagralim i siup do łóżeczka. "Bo swoją pracę należy wykonywać dobrze". Tak mawiają i to z przekonaniem. Dobrze to trzeba zjeść, napić się i wyspać. I mieć siły na rozrywki. Ot co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz