czwartek, 13 marca 2014

Odcinek z padającym śniegiem i odskokiem



26 stycznia, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca stroskani akumulatorem i jazdą na śniegu.

Wstałem później niż zazwyczaj, zrobiłem wyliczenia, z których wynika, że nie będę kupował rzeczonej płyty z allegro for-your-eyes-only-45-zł). Zsumują sobie cały zestaw od amerykanów — będzie taniej. (ps. to był mój ulubiony zestaw cenowy w pierwszej paczce, yeee!)
Za to wydałem tę stówę na league passa i teraz będę musiał go oglądać. Co tam — nieduży pieniądz, a dostęp cacy i dzisiaj dobry mecz o 19.
Pieczeń raczej zrobiłem dobrą, mimo że na pieczone ziemniaki trzeba było czekać 6 (15) minut. Ty dobry sos musztardowy, do tego sałata i pysznie.
Pakowanie akumulatora — sygnał i iskra i odskok w przestrachu = zabawnie.
Auto = jeździ. Wycieczka zrobiona.
Wracamy, czyszczę dysk C (mam już 40 giga wolnego).
Bawię się z piwem pop-cornem i nba (wreszcie widać pięknie). Odcinek, zawody sportowe (aczkolwiek nie takie jak powinny) i do snu. Szczęśliwie zdążyłem zapomnieć od pracy = dobry weekend.


27 stycznia, poniedziałek

Odcinek, w którym wziąłem sobie prezent

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z kinem o poranku (nie ja) (o poranku w kinie na poranku)

Quincy Jones — The Lost Man (1970) — to bardzo przyzwoity klimatyczny soundtrack z mocnymi motywami rytmicznymi. Se wstałem i pojechałem bez żadnych dodatkowych rewelacji. Zdobywam punkty, spłaciłem LP, przeglądam co tam koszykarze wrzucają do worka. Zastój humorystyczny. Do tego jeszcze panny głupie. Tym razem załączyły zły plik.
***
Na zimowej wro zajadam zimnego sernika na zimno. Wracasz mnie wozem do domu, jemy pysznostki, przekąski, odrabiam pracę domową, robię surówkę, pakuję paczki (uff, styrałem się), przeglądamy jubileuszowego dodatkowego blue-raya 007, ale tam malusieńko jest tych ciekawostek. No ale.
Dyskusja filmowa. Oczywiście, że jestem świadomszym widzem.
Ciężko spałem, budzik mnie wyrwał. Jestem grzejniczkiem.

 
 
 
 



Brak komentarzy: