czwartek, 20 września 2012

Zbigniew



15 września, sobota

Odcinek ze Zbigniewem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędziliśmy dzień na resetowaniu się.

To było chyba tak, że spaliśmy niewiarygodnie długo (ja), zrobiłem kawałeczek, wyskoczyłem po jaja ("nie było Cię raptem 5 minut"), bo matczyne grzyby były do zrealizowania. A potem swobodna kawa, zdjęcia, zakupy, deszcz, karkówka (ach, karkówka) ("a tego zdjęcia nie umieszczaj"), obiad, sałatka, i za chwilę zostałem bardzo ładnie odwieziony do Sopot, gdzie zaliczyłem klasyczne vis-
à-vis (to miejsce po prostu). Zbigniew już czekał.
Zaliczyliśmy old-schoolową przechadzkę do Gdyni Głównej.
Zbigniew mówi, że minęło 20 lat od naszej wyprawy przez Polskę. Ponadto 10 lat od ostatniego spotkania. Takie sprawy.


16 września, niedziela

Odcinek z małym fryzjerem 3, malinami i aroniami albo "nie podoba mi się to zdanie, bo po nim następuje ale"

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędziliśmy dzień na aktywności, również na świeżym powietrzu.

I ja naprawdę nie chciałem nigdzie wychodzić, ale tak wyszło. Więc poczyniliśmy dobre przygotowania do wyjścia, dostałem (już poprzedniego dnia) jedno zdjęcie z odzysku, tak już czułem, że zdążę zgłodnieć, bagaż ładnie zapakowany, samochód zaparkowany (to było to parkowanie bez niebezpieczeństw), idziemy. A ja w ogóle nie skumałem, że fryzjer miał być potem przecież.
I co? Wszystko nam wyzbierali. Ale człowiek jest zdolny do poświęceń. Zatem nie zbieraliśmy pełnymi garściami, jedno jagodę po jagodzie, czasem trafił się cały pęk. Należy wspomnieć, że trafiły się przepiękne maliny ogrodowe. No i w końcu się zmęczyliśmy więc aronie do zamrażalnika. I dostaliśmy po lodzie.
I jeszcze obiad, i jeszcze pełne sukcesu zaaferowanie strzyżelnicze — po prostu cacy chłopak.
National Treasure: Book of Secrets (2007) — na filmie były tam 3 minuty z Paryżem w tle.
 
O tym, że kwadracik na końcu artykułu daje nadzieje na rychłe zakończenie i sprzyja zainteresowaniu czytelniczemu, i o innych sprawach.


Brak komentarzy: