czwartek, 5 stycznia 2012

Wełniste zakamarki Hendryka S.



Życie Hendryka S. było proste i zwięzłe. Od 10 roku tegoż, Hendryk lubował się w oglądaniu filmów pornograficznych. Do tego dopomagał sobie samogwałtem.

Nie wiadomo co było pierwsze.

Ponieważ sam filmów takowych nie posiadał, korzystał z bogatej videoteki wujka który mieszkał nieopodal. I tak pewnego dnia, kiedy ciotka zasnęła była w fotelu, młodzieniec skorzystał z tejże, i został nakryty przez wujka podczas wykonywania czynności nieodłącznie związanej z oglądaniem takich filmów. Wydarzenie to, jednoaktówka, trwale zapisało się w jego pamięci.

Mamusia Hendryka była postawną blondyną. Tatusia nie posiadał w takim sensie, że nieznane było jego imię, gdyż mamusią no, powiedzmy, mamusia jeszcze wtedy nie była dobrą kobietą.

Tedy było tutaj pewne pokrewieństwo Hendryka i jego wujka. Oprócz posiadania wspólnej krwi łączył ich brak tatusiów. Za to wujek Hendryka był pod ciepłą opieką dziadka, która go po staroprusacku łoił, gdy tylko ten oddał mocz w pościeli.

Dziadek musiał kochać wujka i tylko jakaś siła kazała mu to ciągle okazywać. Widocznie starzy Niemcy i młodzi Polacy mają jakoweś pomroczności odnośne płynów.

Hendryk S. najczęściej odwiedzał wujka wtedy gdy ten był w pracy. W ogóle Hendryk bardzo lubił ludzi pracujących. Podczas gdy mamusia albo wujek byli w pracy Hendryk pod ich nieobecność organizował sobie czas wolny.

Oprócz tego, że Hendryk S. spędzał młodość na zadawaniu sobie gwałtu i odwiedzaniu wujka, to bardzo chciał się z kimś zaprzyjaźnić (bardzo chciał mieć za kolegę chłopca).

Przyczyną pierwszego zawodu miłosnego Hendryka były jajka, którymi kolega Karol rzucał w przechodniów, a Hendryk prawdomównie wyjawił to mamusi.

Będąc nieco starszym, Hendryk zaprzestał wyjawiania, a raczej przeniósł je na kolegę Rafała, bowiem starał się z nim zaprzyjaźnić. Ale Rafał będąc nadmiar inteligentnym a do tego złośliwym, na złe obrócił Hendrykowe zwierzenia, okpił go i zostawił nie zdawszy do następnej klasy. Poza tym bardziej lubił Michała.

Po tym smutnym zdarzeniu Hendryk zapoznał dziewczynę, na imię jej było dajmy na to Barbara, która pokochała go tak, że z tęsknoty nie sprzątała mieszkania.

W okresie młodzieńczym Hendryk kolegował się z Tomaszem i żyli długo, dopóki Tomek też nie znalazł sobie dziewczyny i przestał dla Hendryka mieć czas.

W międzyczasie Hendryk poznał Radosława tenże zdradził go zostając świadkiem Jehowy.

Byli jeszcze Zbyszek, Fryderyk i Norbert, ale prawdziwa miłość rozgorzała dla Jonasza, którego Hendryk spotkał w połowie swojego życia.

Jonek był geniuszem medycyny i był lubiany przez wszystkich, co mocno ograniczało Hendryka. On żądał przyjaźni Jonasza tylko dla siebie. Drogą powolnych podbojów coraz bardziej zbliżał się do niego i po zaliczeniu kursu "300 kroków które pozwolą ci dojść do siebie" doszedł do Jonasza.

Spotkanie to było brzemienne w skutkach. W tym czasie dziewczyna Hendryka z miłości przestała się myć.

Znajomość daleka była jeszcze do spełnienia. Hendryk masowo pożyczał od Jonka kasety. Jonasz był wielkim zwolennikiem muzyki. Pożyczali i oddawali sobie kasety przez lata. Przez ten czas Hendryk intensywnie myślał o Jonaszu. Szczególnie gdy mamusia i wujek byli w pracy. Ale to ciągle nie wystarczało Hendrykowi. A Jonasza zaczynało nudzić.

Jonasz nie rozumiał albo nie chciał zrozumieć Hendryka. Przecież przyjaźń to coś więcej niż pożyczanie. Na przykład jego dziewczyna dostatecznie ukochała Hendryka, że przestała jeść i umarła.

Wreszcie nastąpił ten dzień. Jonasz zniechęcony i zdesperowany zaprosił Hendryka do domu żeby, jak on to powiedział:

— Żebyś wreszcie zobaczył jak żyję, kim jestem i że już nie mam żadnych cholernych kaset.

Hendryk z lubością udał się na spotkanie. Akurat była to pora pracy i w mieszkaniu Jonasza nie było Jonasza, ani wąskiej grupy jego rodziny. Dawne przyzwyczajenia wzięły górę i Hendryk zadał sobie gwałt, czego nie powinien był robić.

Kiedy został przy tym wydarzeniu nakryty przez powracającą rodzinę Jonasza D. Hendryk S. zrozumiał że to już koniec.

Zwięźle przeprosił wszystkich i wyszedł.


JOHANN VREEN, Historye z życia wziente (LastSpring EDITION 1999)



ps. prorok (codzienny) jaki, czy co.

Brak komentarzy: