poniedziałek, 16 stycznia 2012

Mecz



Wyobraźmy sobie jakiś cholernie ważny mecz na poziomie. Dajmy na to: Brazylia–Włochy. Albo nie, zawęźmy myśl do kręgu Starego Świata, w końcu Brazylijczycy to tylko bambusy zajmujące się sprzedażą trzciny cukrowej. Lepiej: FC Barcelona–Manchester United. Para też niezgorsza, na poziomie równie odpowiednim, dodatkowo wzmocniona konfliktem datującym się od czasów Ludwika Aragońskiego, mająca więc solidne podstawy do tego, by się nielicho pogrzmocić.

Zaczęło się nieoczekiwanie, angielscy szowiniści mieli dużą satysfakcję z szybkiego i pewnego prowadzenia ich drużyny dwa do zera. Satysfakcja ta utrzymywała się dokładnie do drugiej minuty po przerwie, kiedy to gorący Baskowie (choć to określenie bardziej pasowałoby do Atletico Bilbao) nawiązali kontakt przez strzelenie pierwszej bramki w żargonie piłkarskim nazywanej „kontaktową”.


Na tym nie koniec. Kontakt tak ich rozochocił, że zaraz strzelili drugą i sytuacja się wyrównała. Piłkarze z wysp widząc, że ich przewaga zmalała a i stosunek bramkowy jest co najwyżej zadowalający, przystąpili do zmasowanego ataku i ponownie objęli prowadzenie, co tylko zmobilizowało graczy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy po raz wtóry zremisowali. Rozpoczęła się obopólna wymiana ciosów, w wyniku której jednego z piłkarzy musiano znieść z boiska, bowiem stracił oko po uderzeniu łokciem przez piłkarza z drużyny przeciwnej. Oka nie znaleziono.


Bramki padały na zmianę lub jak kto woli: po kolei. Kiedy nadszedł odpowiedni czas, mecz się zakończył a żadna ze stron nie zdołała odnieść druzgocącego zwycięstwa i każda zarobiła po 500 franków szwajcarskich. Wynik brzmiał 30:30. Kibice obu drużyn nie zaprotestowali. Zaprotestował natomiast biedny kraj z EUROPY środkowej (choć niektórzy nie chcąc tego zaakceptować, wciąż usiłują go umieścić we wschodniej części tejże, ostatnio używa się polubownego terminu: Europa środkowo-wschodnia), który nigdy nie widział takich pieniędzy na oczy. Chcąc wykazać siłę swojego protestu, zrzucił po jednej bombie atomowej na stolice obu krajów, które w wyniku tegoż aktu przestały istnieć. Siła protestu była tak wielka, że pozostałe kraje Unii Europejskiej czym prędzej zebrały kwotę 500 tysięcy franków szwajcarskich i ofiarowały je Polsce, byle tylko zaniechała swoich aktów ujawniania oburzenia. Wymieniona wyżej suma została przyjęta i cała Europa (tym razem bez nienaturalnych podziałów) odetchnęła z ulgą. Rozgrywki mogły toczyć się dalej i zapewnić setkom milionów starych i młodych Europejczyków (bez nienaturalnych podziałów ze względu na wiek) bezpieczne wieczory przed telewizorem, kiedy to nie trzeba się bać, że nie ma co ze sobą zrobić.


Johann Vreen 17 Sept 98 Polska Gola.


JOHANN VREEN, Cornick (KNOCKOUT EDITION by Andrew Gołota Group, POSEN–DANZIG, AUTUM 1998)



ps. rzecz jasna byłem jak ta armada: 14/31, 7 zb., 18 as., 2 bloki, 3 przechwyty, 6 strat

Brak komentarzy: