czwartek, 19 stycznia 2012

Przyczajony człowiek (cz. 2)




#
Po powrocie z Hawajów Jarni zmienił się.
— Chłopie, byłeś na Hawajach, toż to marzenie każdego człowieka — powiedział mu kolega ze szkolnej ławy. Oczy niewątpliwie mu błyszczały. Zapewne po skonsumowaniu wysokoprocentowego alkoholu.
— No, to było cudowne przeżycie.
— Spełniłeś już swoje marzenia. Teraz pozostaje ci już tylko umrzeć — roześmiał się przyjaciel. Jarniemu nie było do śmiechu.
#
Pablo Jarni i doznawał niejasnego uczucia, że wszystko jest takie same jak przed Hawajami, ale już nigdy nie może być takie samo po Hawajach. Utrata marzeń (przedtem nie wiedział, że to właśnie to) wprawiła go w przygnębienie. I jeszcze coś. Dwa dni po powrocie prezes wezwał go do gabinetu. Tak samo machnął ręką na powitanie, kiedy Jarni bez lęku przekroczył próg i zaczął tym razem pewnie.
— Drogi Pablo, dobrze, że cię tu widzę. Właśnie miałem z tobą porozmawiać, w wyniku...
Wracając do domu Jarni chyba przeklinał pewne posunięcia organizacyjne, albo i nie, gdyż wynik ich pognębił go tak, że się rozpłakał. Zrobił to na ulicy.
#
Życie rodzinne od tej pory mocno się pogorszyło. Co prawda już dawno nie było różowe.
— Rozumiem, że po pięciu latach trudno wykrzesać jakiś żar, ale mógłbyś się postarać coś tlić w sobie — Shira usiłowała zajrzeć w twarz Jarniemu, ale jago twarz była skierowana w ekran telewizora. Właśnie odbywał się towarzyski mecz międzypaństwowy w piłce nożnej między Grecją a Wyspami Owczymi. Wyspiarze przegrywali jeden do ośmiu. Po stracie marzeń telewizyjne doznania estetyczne stanowiły jakąś wartość. Choćby sam wynik meczu był rezultatem. Konkretem. Jarniemu brakowało konkretu.
#
Shira nie potrafiła zrozumieć, a Jarni nie potrafił wyjaśnić jak mu ciężko. Nie do końca był też pewien, czy rzeczywiście jest z nim tak źle, oraz czy przypadkiem czasem nie przesadzał.
— Czy ty przypadkiem trochę nie przesadzasz? — Shira nie myślała o jego nastroju, ale o dziwnym zachowaniu. Czuła się odtrącona. Czuła się potwornie odtrącona.
— Myślisz, że wytrzymamy w tym stanie przez następne trzy miesiące Jarni? — w każdym wyrzucie Shiry czaiła się miłość. Jarni nie wiedział do końca, co to jest miłość. To było trudne do określenia. Nawet dla Shiry, choć ona znała mnóstwo definicji:
— Metoda kija i marchewki.
Albo
— Zasada zachowania energii.
#
Przypomniało mu się inne przykre wspomnienie. Chodząc po ulicach (kultywował to codziennie oszukując sam siebie, że szuka pracy — znając siebie w obecnej sytuacji — nie miał żadnych szans) spotkał dziewczynę, która była jego szkolną miłością. Tak, chyba wtedy czuł coś, co mógłby nazwać miłością. Bez kontaktów cielesnych, tylko oczy potrafiły wysyłać takie fale energii, że Jarni nie mógł wytrzymać. Ale wtedy był jeszcze zbyt młody by eksplodować. Czasami zastanawiał się, czy nie był szczęśliwszy bez TEGO. Czy oboje nie byli szczęśliwsi. Bardziej szczęśliwi. Trudno to wyjaśnić dlaczego. Kiedy przechodzi się przez jedne drzwi, to już nie można ich otworzyć na nowo bez poprzednich konsekwencji. Kiedy się było na Hawajach...
#
Jego szkolna miłość, niejaka Jamie McKee była osobliwą osóbką. Zupełnie owładnęła Jarnim. Latał za nią jak pies. A ona ciągle mu uciekała. Nie ze złośliwości. Po prostu ciągle była zajęta. Rodzice Jamie dość skutecznie ją zajmowali. To były jeszcze te słodkie czasy, kiedy rodzice, a szczególnie rodzice Jamie McKee decydowali o wszystkim. Zarzucili ją tenisem, dodatkowymi lekcjami i innym chłopakiem, nie cenili bowiem Jarniego zbyt mocno. I tak dla Jarniego zabrakło miejsca.
#
Ale więcej przyniosło mu to pożytku niż szkody. Jarni jako osobowość potrzebna, powabna, interesująca. Pierwsza młodzieńcza przygoda Jarniego, gdy miał dokładnie połowę lat co teraz, nastawiła go pogodnie do życia, natchnęła niespodziewanym optymizmem pomimo faktycznego złego końca historii.
— Ty zawsze umiesz przeinaczać niekorzystne fakty — mówiła jego miłość wieku młodzieńczego. Po drodze stracił tę umiejętność.
#
I tak nie wiadomo jak się skończy ta historia. Historia jak każda inna. Dlaczego akurat ta jest smutna? Bo w rzeczywistości niewiele jest tych wesołych.
Powinien iść do łóżka ze Shirą. Ale czy powinno się chodzić do łóżka z kobietą z nadwagą? Życie jest jak ulica przy której stoi blok w którym mieszkasz, ciągle spotykasz tych samych ludzi. Ostatnio ktoś zaczepił Jarniego, sąsiad albo inna była dziewczyna.
— Jarni, czy ty kiedykolwiek zrobiłeś coś w życiu?
— Nie. A powinienem?
#
Jarni siedząc przed telewizorem kątem oka dostrzegł, że coś się porusza za jego plecami. Wiedział, że to właśnie to. Nadchodził koniec świata. Jarni zastygł w oczekiwaniu na najgorsze.
Rozległ się trzask i kilka innych szmerów. Koniec świata objawił się pod postacią Janusza Sikory, polskiego złodzieja, który zgruchotał Jarniemu kark, by ten nie zauważył braku telewizora przed oczami. Tak się skończyła trzydziesta ósma wersja tej samej historii.

A Thousend Leaves Johann Vreen October 1998
Za Dwa Lata Koniec Świata.


JOHANN VREEN, Cornick (POSEN–DANZIG, AUTUM 1998)



ps. niemal 5 godzin na dziewiczym śniegu. bosssko. uruchomiłem zamierzchłą kasetę. microcastle wciąż robi. to jest takie cudownie zimowe. po drugiej Emiliana. bosssko. podwójnie.

Brak komentarzy: