czwartek, 4 lutego
No się kręcą te wahania emocjonalne z górek na dołki.
Przynajmniej na marzec są jakieś plany występowe JZTZ, co zawsze jest okazją do checy.
***
Na podstawie nagrań ze studia przekonuję się, że głośniki naszej wieży nie są takie złe, przynajmniej nie mają tych samochodowych mega-boostów. Co nie znaczy, że to dobrze, bo teraz chyba już wszyscy słuchają muzy albo w samochodzie albo z małych pierdolników z internetu.
Ale też miałem okazję zweryfikować swoje umiejętności jako producent — to nie wypada dobrze wobec standardowych oczekiwań. Uszy mnie oszukują i łatwo przyzwyczajam się do swoich brzmień. Tym niemniej zabrałem się do swoich parówek. Postanowiłem (wbrew obowiązującym regułom) zmasować brzmienie gitar w "brainstorm" (żeby bardziej buczało); podciągnąłem wokale w "fu fajters"; przygotowałem pliki "ketus death III" dla Endriusa; obejrzałem drugą część pierwszej połowy meczu Polska-Bułgaria i bramkę Błaszczykowskiego — tu było jak zawsze, łącznie ze stanem boiska; popłakałem trochę nad klawiaturą i udałem się na spoczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz