wtorek, 23 marca 2010

57,2

wtorek, 23 marca

Zatem w piątek był Tomek, to żeśmy sobie pograli w kosza. Była świetna rozgrzewka, a potem 2/9, 6 zb., 2 przechwyty, 5 strat — ogólnie zabawa przednia, chociaż bywało i ostro i nerwowo. Na ten przykład tacy duzi są śmieszni tacy, bo zwyczajowo bezpardonowo wykorzystują swój wzrost i masę, ale niech no tylko człowiek niechcący wybije komuś palec albo będzie ściśle krył (z faulem rzecz jasna), to od razu trzeba się nasłuchać: "uważaj, bo jak ja zacznę tak grać, to się może źle skończyć". No i gołym okiem można było wyczuć różnicę między "zawodowstwem" a amatorstwem, ambitnym podejściem do grania a graniem dla zabawy. Generalnie jestem za radosnym amatorstwem, aczkolwiek rumuńsko-arabsko-turecki Jordan i mniejsza kopia Gortata grali rewelacyjnie.

Jak zapowiadałem wcześniej, "Dwie wieże" oglądaliśmy 3 dni, następnie w sobotę jeszcze silnie jakieś 6 gozdin "popracowałem" na ITNON (efekt taki, jak wymyśliłem wcześniej: fajne to, tylko to amatorskie brzmienie; ale muza ok).
(właśnie coś takiego teraz zaobserwowałem: Endriu zrobił miks "ketus death III" — właściwie nic się nie zmieniło [sądziłem, że będzie ingerował w aranżację czy zrobi 3 i półminutowego killera], tylko zrobił mocny bas, zasygnalizował wyraźnie perkusję, przyładował wzmocnione wokale na pogłosach i różnica jest jakościowa — jedno brzmi jak popaprana amatorska piosenka, a drugie jak popaprana amatorska piosenka, ale dobrze zmiksowana — profeska).
Potem przyszedł Ojciec z Krystyną i oglądaliśmy zdjęcia. W nocy zasiedziałem się na kompie, co było dziwne tym bardziej, że w niedzielę wstałem o 7.
***
I jako że miałem pomysł, to usiadłem na zydelku i zagrałem, a potem wyciągnąłem mikrofon i nagrałem szkic piosenki pod roboczym tytułem "lebioda", który nam z Johnym posłuży do zrobienia chill-ouciku. I to było zabawne, bo w poniedziałek przyszedł Johny i mówi, że zrobił szkic na taki chill-oucik.
***
Przez cały dzień byłem śnięty, ale zabrałem się za ITNON_2. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku ITNON wyjściowe pliki są fajne, że tak powiem, pasują do charakteru muzyki, więc właściwie mocno się zastanawiam, czy będę korzystał z presetów czy EQ (oprócz wycinania dolnych częstotliwości). Teraz "brzmi" (patrz wyżej) to "dobrze", więc po co to popsuć. I zachwyciłem się fragmentem basowym, który wrzuciłem wczoraj.
***
A potem w ramach przewietrzenia skoczyłem na sklep i upiekłem części kurczaka z ziemniakami. Po samej rybie byliśmy niedojedzeni, więc kolacja była super. Acha, ważę 57,2 kg w ubraniu, więc podobno muszę przytyć.
***
Tydzień szykuje się pełen zajętości, zajęć muzycznych, więc miksowanie znowu odstawiam na weekend, sorki Dżerdżej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

O kurde, skoro ja jestem chudy, to jak Ciebie nazwać?