wtorek, 3 czerwca 2014

Odcinek z półkoloniami w Gdańsku



27 kwietnia, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy jakiego nie było, na ulicy jaka jeszcze istnieje.

Mecze poranne zaliczone. Nie mam co się rozpisywać: tyle tego jest, tyle szalonych rzutów i emocjonalnych końcówek, że nie można znieść i ogarnąć. Gdzieś tam jest w internecie. Co noc to zjawiska. Najlepsza I runda play-off ever.
I do tego te okoliczności.
Jeszcze było słonecznie i ciepło.
Ogród, drzemka, encyklopedia malarzy, bibliotekarz w telewizji (wspomnienie filmu przygodowego w stylu Indiany Jonesa) (ileż można go oglądać!?). ZAWSZE!
Powrót do domu, z zakupami, na wieczór.


28 kwietnia, poniedziałek

Odcinek z liczeniem pieniędzy

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z drobnymi planami.

Zasuwamy, nerwy są, inni grają.
W meczu, który widziałem w niedzielę o przyzwoitej porze, Wizz-Chicago 3-1, ładne linijki:
Joakim Noah 39:43, 4-9 (10 pkt), 15 zb. (5 w ataku), 5 as., 4 faule, 2 bloki, -8 w plusominusach.
Marcin Gortat 35:24, 6-18 (17 pkt), 6 zb. (3 w ataku), 5 as., 2 faule, 1 blok, +24 w plusominusach.
***
Ponadto niespodzianki wygrywają: fajnie.
***
Bo ja to nawet wróciłem wcześnie do domu.
Więc zlanie ostatniego wina, najmniej słodkie, ale kopa ma.




Brak komentarzy: