piątek, 13 czerwca 2014

Odcinek z naleśników kupą



11 maja, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z deszczem na dworze.

Ależ się zabawiałem.
Mecze tak se, wstajesz wcześniej niż zazwyczaj, ja bezwzględnie wracam do śniadań z jajecznicą, bo lubię.
Przedpołudnie na luzie, zakupy, w domu smażymy naleśniki. Chyba godzinę, farsz szpinakowy (kilka dni później soczewicowy).
Czytelnia na wypasie z dodatkami (= jak czytam o nba — sprawdzam koszykarzy; jak przeglądam oferty płyt — sprawdzam od razu jak grają).
I od razu — ale zaskok, bo to CD — zrobiłem(śmy) dwa szybkie zakupy.
Z resztą czekam, zbieram listę, czekam na termin.
Ściągnąłem ("co lubisz najbardziej robić w życiu") film i odcinki (yei!) i ustawiłem się na wieczorny mecz.
Clipper nie zawiedli w końcówce i sprawili szaloną niespodziankę. Działo się! 2-2.


12 maja, poniedziałek

Odcinek z wożeniem szafy

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tym razem raczymy się wyjściem na siłownię.

Spacerniak, słonecznie.
W czwartym meczu, to była I najpiękniejsza połowa Wizz, jaką kiedykolwiek widziałem. (Gortat na ławce, hehehe).
Oj oj ojej, ale się porobiło, prowadzili 19, ale przegrali strasznie w końcówce, więc teraz już jest beznadziejnie. Za młodzi, się spalili.
***
John Williams — Heidi (1967) — coraz bardziej lubię Williamsa.
***
Była gigantyczna ulewa, aż mi czapkę zamoczyło.
I nawet pokrycie regału. Zwózka szybko i na bieżąco.
Potem ganiam do sklepu i z powrotem ("kto nie ma w głowie").
Gadki winylowo-dziecięce z Wojtami pod blokiem, z kawą.
Wieczorem zajmuję się szparagami — pysznie zrobiłem.
Wraca big bang, zabawny.




Brak komentarzy: