środa, 18 czerwca 2014

Odcinek z politechniką nocą


17 maja, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca w noc muzeów.

Co za cud, wstałem ok. 9:20!
Pewnie dlatego, że nie było przymusu meczu.
Pełna jajecznica, pełne zakupy, reszta w relaksie. Robię to, co lubię najbardziej.
***
I jeszcze z rana napocząłem zabawną komedię Nino ManfrediegoPer Grazia Ricevuta (1970).
Podobnie jak z Parnickim "Ostatnia powieść" - nie jest to rzecz, którą chciałbym zaliczyć koniecznie przed śmiercią, ale na dzisiaj stać mnie.
 

Nad czymś marnotrawiłem zwoje, Ty spałaś na siedząco.
Się ciągnie ładnie.
Podciąłem się w kopiowaniu i zapisywaniu.
Poważnych spraw nie tknąłem rzecz jasna.


Placki ziemniaczane (kupne) zjedzone. Ze serem pleśń.
Zabytkowy tram załadowany. Jedziemy zwykłym, też załadowanym.
Politechnika wita ładnie.
Przewodnicy opowiadają, dziedzińce wyglądają.
Potem kluczowe atrakcje nocy: doświadczenia fizyczne, a potem chemiczne.
Fajni wykładowcy, efektowne efekty.
Jeszcze trochę zwiedzania i nocny (szczęśliwy) powrót busem do domu, bo tram postanowił nas ominąć.


18 maja, niedziela

Odcinek z klejeniem regału 2

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na wypoczynie/zmywaku/kurczaku.

Co za cud 2, wstałem ok. 9:25!
Chwila prasówki i zrobiłem mega wypasiony omlet.
Regał, sklejony, postawiony, podłożony, wypoziomowany ciut.
Kawałek tektury i płyty pilśniowej.
Książki porozkładane jak trza, LnŚ pięknie wygląda.
Przestronnie.
Czyściej.


I tylko się zdenerwowałem próbą kopiowania tych zdjęć.
***
Rabarbar, który nie trafił do ciasta, został małym dżemikiem.
***
Ostatnim rzutem odcineczki, bo potem MECZ.
Ale przegrany.




Brak komentarzy: