poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Odcinek ze strzyżeniem


Angelo Dall'Oca Bianca — z albumu mediolańskiego malarz

1 sierpnia, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca — tym razem strzygłem ja. I to jak.

Nowi na pokładzie, ale ja tam zajęty jestem. Poranne rozczarowanie — nie będzie 9-gigowego. Trochę krzyczą, trochę nie krzyczą, odkryłem po latach 20 zespół Adorable płyta wciąż znakomita. On sam przychodzi po poprawki, bo senność go ogarnia i oczy mu się zamykają. (klap-klap).
A mnie potem w tram, chociaż oni właśnie uruchomili I wojnę światową.
Nowa biblioteka i czytelnia UG w imponującym stylu.
W domu kus kus (błeeee) i niedogrillowana cukinia.
Strzyżenie. Ja już jestem żołnierzem.
Udało się prawie wszystko co miało udać, nawet obejrzeliśmy zdjęcia z Portugalii (wciąż ładna).

==============================
2 sierpnia, piątek

Odcinek z szatanem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca przed weekendem.

Jakbym tam nawet widział światełko w tunelu. Zrobiłem odświeżanie skrzynki pocztowej za jakieś dwa tygodnie. Przyszli tablety. Właściwie prawie ogarnąłem wszystko, dlatego ogarnęło mnie wyczerpanie, a wcześniej jeszcze nerw, że budżet, co już był zaakceptowany się uruchomił ponownie. Bez sensu.
No dobra, zrobiłem sobie mini przegląd drużyn z grudnia 2011 (tylko tam na razie sięga archiwum).
No w książce jest taka akcja, że ho ho — nawet nie spałem w tramwaju. Musiałem wysiąść wcześniej, bo urlop. W ogrodach jest impreza, ale mnie to nie dotyczy. Natomiast — i tym się muszę pochwalić — że nagle okazało się, że mam wolny piątek i nie mam co z nim zrobić. Bo zawsze było coś, a to hiszpański, a to potem próby się wzięły, jak się skończył hiszpański, to był też kosz albo coś innego, zawsze można było być porządnie wyczerpanym walką, że jeszcze w usilnym poszukiwaniu relaksu należało przetrawić wszystkie publikacje, których załatwienie w nadchodzący poniedziałek są konieczne: jedna sprawa nie załatwiona pilnie — to jeden martwy pacjent itd. Tymczasem — naprawdę wolny piątek. Ale tragedii nie było. Jak już, to z powodu tego, że zmierzcha, a mi jeszcze zostało 9 stron, i co teraz?

Ach ach, piątkowy seans, lepszy na wakacje trudno sobie wymarzyć:

"Szatan z siódmej klasy" (1960)!

Zespół: pałacowy, poł. XIX, w Łącku



Brak komentarzy: