13 sierpnia, wtorek
Odcinek z lekkomatletykom
My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy wtorek na wymianie.
Wnioski po ostatnio przeczytanym dużym formacie. Z Dudą na wódkę — choć trudno nie zauważyć, że z wywiadu nie mogło wyjść inne przekonanie, że to "równy chłop jest". Niemniej — wrażenie dobre. Ze Szczygłem do łóżka (jak z telewizji pamiętam, to on szpetny i niewyjściowy, ale błysk, inteligencja, humor, empatia, dobrze się go czyta, pracuje nad "właściwą" tendencyjnością przekazu). Dziewczynom od grafitti to nie pozwoliłbym jeszcze zrobić jajecznicy na śniadanie, bo mogły by coś skaszanić między notką na fejsa a pamiątkową fotką, ale jak się nauczą. No i ksiądz Lemański na dokładkę — takie to środowiskowe, małe miasteczko w ładniejszym wymiarze niż dotychczas.
Acha, Warmia i Mazury wymierają. Trudno, co zrobić.
Trasa mieszana, byłem z BECKiem i Barrym. Sporo ładnych zdjęć parkowych. Zamiast 1/10 były MŚ w lekkiejatletyce i Isinbajewa nie skoczyła rekordu (przy okazji: Rogowska i ta druga już out, co nie?). Wiadomości telewizyjne zawsze na czasie.
Mamy duuuużo jedzenia, a ja przyniosłem dynię hokkaido.
14 sierpnia, środa
Odcinek z pierwszym piątkiem w tym tygodniu
My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy nowych na pokładzie. I nie chodzi o dynię. Choć także. Też.
Transport z intrygującym i czarującym kierowcą. Nie ma netu, a ja dokańczam zakańczanie. 580 stron, 43 arkusze, kilka nieprzyjemnych kontaktów, sporo neutralnych. Myślałem, że będę miał dwie godziny przerwy, ale skończyło się na pół godziny. Ale NYC-SA, rzut za rzut, Rasheed, do tego a może polecieć do Rzymu czy do Madrytu jesienią?
No i ach, dokańczam wreszcie Davisa "Zaginione królestwa", których dalsza część kurzyła się aż miło w pokoju. Znakomicie interesujące.
U już miałem kupić Iro-Celtów, kiedy okazał się brak prądu i mogłem zapłacić tylko za pociągi. Pada deszcz, nie jem pieroga ani zeppelina, jadę do domu. W oczekiwaniu machnąłem co nieco z poprawek. Na dużym formacie (głośniki, jestem całkiem zadowolony), to będzie fajne wydawnictwo. Koledzy też się cieszą.
Tymczasem (nie wiedzieć skąd) ukazał się taki, miły w wyrazie, opis:
http://www.rock3miasto.pl/recenzje/where-is-jerry-in-the-window/
Zanim zapomnę, to pochwalę się com uczynił, a co wykracza poza naszą nagrywalność.
— na początek wspomnę, że cała perka (na pełne 4 mikrofony) była nagrywana na żywo, łącznie z git. Przema, nie żadne tam piloty, więc ją tam słychać, ale nie słychać;
"remember" zwany "camembertem"
— pierwszy refren — niezły pogłos i stereoelektronika
— most 2 — wchodzi jeszcze nieźlejszy pogłos, powtórzenia, new-metalowa gitara
— trzeci refren — pompujące elektro i takież zakończenie — na żywo nie pójdzie
"abdroid"
— dość niezwykły początek jak na nas, dobre wejście tamburynu
— jest zaskok, no i przy dwójce mamy powycinane beczki, to zawsze jest powód do dumy
— na trójce wchodzi tzw. maks i jest naprawdę ciężko — też nie nasze, ale za to jaka moc
— zakończenie w moim stylu, natomiast całość to składak i wycinanka
"hush-hush"
— że tak powiem: massive attack (choć to powinno być w poprzednim punkcie), ale to dobrze zrobione, znaczy się — klimat jest
— wchodzi werbel i gitara solowa w dobrym old-schoolowym reverbie
— żeby gitara nie grała monotonnie (chociaż rozplanowanie przestrzenne cacy), od dwójki jest zmiana i obie sobie robią niemal staccato, jest świetne murmurando
— znowu gitara i do wtóru popisałem się solową partią basowo-rytmiczną — też nie będzie na żywo
"rock-and-rolla"
— to było wyzwanie, bo to miał być żywy numer przecież, intro
— powycinałem i poprzecinałem układy scalone w swojej własne klocki — oryginału nie poznasz
— kluczowo poszło z beczkami — grają!
— riff brzmi, się udało
— szybki refren gra
— mostek jak mostek, ale hand-clapsy!
— zwrotka refren w pizdu, ale hand-clapsy!
"noel"
— udało się z retro brzmieniem, zamiast krzywych beczek (mi się podobało) jest przejście
— jak już powycinałem wszystkie gitary, zrobiło się przestrzennie i na pierwsze "bright light" wymiksowałem nieistniejącą gitarkę
— końcowe "bright light" znakomicie zaśpiewane do tego git-mix i zakańczamy
— ale do tego wszystkiego będą dęciaki i to wszystko zmieni cały obraz bitwy.