Where is Jerry oraz Wojt & Vreen, Technikalia Acoustic 10.04.2013 |
10 kwietnia, środa
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy nawet na występie. Ale głównie to na siłce.
Wiozę ciężary i wino. Będzie miło.
Jak zrobić komuś przykrość i kupić mu prezent: Olga Tokarczuk, Moment niedźwiedzia (2012)
Zadanie na rano: pójść do kuchni i podpierdolić łyżkę, bo potem nie będzie.
No to Deerhunter nie nagrali kolejnego "Microcastle". Nawet nie jest to "Halcyon Digest". Na "Monomanii" (2013) za dużo trzasków i r'n'rolla miast przejmujących melodii. Kasety z tego nie będzie. Na kasetę trzeba zasłużyć.
No i nie mogłem się zdecydować między potrzebą oddania moczu, sennością a bólem głowy. Nudno było i wszystko się opóźniło. (no bez przesady, tak długo grać?) (oraz organizacja, panie). I siedzimy i nic nie robimy, więc pijemy dobre wino, i skorośmy już tak długo siedzieli, to musieliśmy się zabawić sprzętem i to była ta najweselsza część występu. Aż przez chwilę brzuchy bolały, ze śmiechu właśnie.
Do tego mamy przesympatyczne nasze pamiątkowe zdjęcie.
Potem wino uderzyło mi do głowy i to się skończyło źle. Poza tym zagraliśmy "Wściekłość & gniew" w wersji "Hey Jude" i może to się zachowa ku potomności. No i ten worek treningowy. Ha, jakby nie było, to jednak przebój napisałem. Może by go tak opublikować?
My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy nawet na występie. Ale głównie to na siłce.
Wiozę ciężary i wino. Będzie miło.
Jak zrobić komuś przykrość i kupić mu prezent: Olga Tokarczuk, Moment niedźwiedzia (2012)
Zadanie na rano: pójść do kuchni i podpierdolić łyżkę, bo potem nie będzie.
No to Deerhunter nie nagrali kolejnego "Microcastle". Nawet nie jest to "Halcyon Digest". Na "Monomanii" (2013) za dużo trzasków i r'n'rolla miast przejmujących melodii. Kasety z tego nie będzie. Na kasetę trzeba zasłużyć.
No i nie mogłem się zdecydować między potrzebą oddania moczu, sennością a bólem głowy. Nudno było i wszystko się opóźniło. (no bez przesady, tak długo grać?) (oraz organizacja, panie). I siedzimy i nic nie robimy, więc pijemy dobre wino, i skorośmy już tak długo siedzieli, to musieliśmy się zabawić sprzętem i to była ta najweselsza część występu. Aż przez chwilę brzuchy bolały, ze śmiechu właśnie.
Do tego mamy przesympatyczne nasze pamiątkowe zdjęcie.
Potem wino uderzyło mi do głowy i to się skończyło źle. Poza tym zagraliśmy "Wściekłość & gniew" w wersji "Hey Jude" i może to się zachowa ku potomności. No i ten worek treningowy. Ha, jakby nie było, to jednak przebój napisałem. Może by go tak opublikować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz