poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Odcinek z kosmicznymi tulipanami



24 kwietnia, środa

Odcinek z tranportowaniem się bezcelowym nieco

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szczęśliwie spotkaliśmy się wieczorem.

Strasznie się sfrustrowałem tym telefonowaniem, ani połączenia, ani komfortu, ani czytania (pół godziny!). W końcu jak się udało, to zarejestrwałem się na 18:25, be-ze-dura. Tym bardziej, że do tego loga nie trzeba skierowania, hje hje.
Więc kiedy już spokojnie nadeszło popołudnie, pojechałem pół godziny w jedną stronę, wróciłem, zrobiłem naprawdę porządne zakupy w tesco (popcorn!), zdążyłem na wizytę, spociłem się, zaliczyłem i powróciłem, znowu nieco sennie, ale to już wieczór był. I włożyli nam włosy oraz smarki do nosa, ale daliśmy radę, przynajmniej ja.
Fe-ta Fe-ta Re-zul-ta-tu!
Zrobiłem kompletną zrzynkę jakieś wersji środka okładki JZTZ, potem przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić jaki jest wynik meczu Real-Borussia. No to sprawdziliśmy i się zdziwiliśmy.
Nowy podzwyczaj: dokonuję wieczornych czynności wcześniej, bo wtedy (na chwilę) przestaję być martwą naturą.


25 kwietnia, czwartek

Odcinek z tranportowaniem się celowym

My drogi i Miłościwie Nam Panująca szczęśliwie spotkaliśmy się wieczorem ponownie.

Prawie jakbym się wyspał. Jadę, siedzę, robię, czytam. Senność w środku jak co dzień, ale ciepło mamy na dworze (i w pokoju) przynajmniej. I nowe kible.

Jeździłem. Przygody.
To znaczy przewiozłem kawałek szafy (na dachu) fiatem. Dobrym starym rozwalonym fiatem transportowym (coś między busem a kombi) (żart, trzeba zabaczyć). Sprzęgło wciskało się ok, gaz był bardzo czuły, Oliwa-Borkowo-Chełm, zgasł mi tylko dwa razy, nieco szarżuję na zakrętach (ale kto nie szarżuje), doję krowę, nie zahaczam o ludzi czy słupki czy miejsca, ostre starty i ostre hamowania, miałem świetnie wyrozumiałego naczuczyciela/kontrolera. Dużo przyjemności jazdy. Oczywiście, że nie umiem jeździć, ale się naumiem.

A wieczorem odebrałem nową wtyczkę/kabel od E., ale jeszcze nie wypróbowałem. Późno było.


Brak komentarzy: