poniedziałek, 13 sierpnia 2012

post-zasadniczo



poniedziałek, 6 sierpnia

Odcinek z post-powrotem z wakacji

Na szczęście w robocie nie krzyczą. Na razie. Poprzez otwarte okno i hałas mam nieustające wspomnienie podróży. Ale nie wieje. I wciąż mamy lato. Dobra nasza.

Powroty zawsze są melancholijne.
Należy najpierw po prostu usiąść.
Posiedzieć.
Puścić lekko płynącą płytę.
Troszkę popłynąć.
Rozpakowywanie plecaka jest niezłą formą zajęcia się czymś, czymkolwiek, chociaż jedyną odpowiednią byłoby swobodne leżakowanie, pop-corn, piwo i dłuuugi relaksujący film w technicolorze, który już widziałem 15 razy. A bambetle można zostawić do za parę dni. Trzeba ostrożnie stąpać, dopóki klejent nie oswoi się z nową/starą rzeczywistością.




wtorek, 7 sierpnia

Odcinek z zasadniczo

No, wakacje się skończyły, kasa zjedzona, znowu trzeba iść do bankomatu. Rodzic to się jednak umi zachować. Uwzględniając, że w poniedziałek w tyrce byłem tylko ciałem, to punktacja za ostatnie dwa dni nad wyraz zadowalająca. To chyba ten mój urok osobowy. No i poniedziałkowe spotkanie zasadniczo udane. Łatwo mignął kurczakoburger z małymi frytkami. Zażywam relaksu i kontaktażu. Chyba jak za starych dobrych czasów. Może więc jednak te kajaki we wrześniu. Byłoby naprawdę bardzo miło. I może tym razem auto się nie zepsuje, skoro już jesteśmy przy samochodach. No, kto by pomyślał. Komunikacja nie tylko miejska.

Są widoki na kolumny. Ta dam! Szybki transfer na pętlę, ale między jednym a drugim sklepem złapało mnie deszczysko. Tym razem zaszalałem, lody za 1,69 miast 1,19. I likier jajeczny, ale nie dla mnie. Dobry strzał — okazało się na chacie. I kiedy już tak się zasmędziło nieco (June of 44), nagle okazało się, że w przegródce jest tape z odpowiednim zespołem i odpowiednimi piosenkami (wstyd, nie przyznam się), więc drugie ta dam. Opowieści kanterberyjskie. Bryk, ale co tam.

Kanapka okazała się zjadliwa, więc została zjedzona. Grzybów w tym roku nie będzie. Zasadniczo wiem, jak Wojt to zrobił. Ale jego kolory ładniejsze. Zasadniczo nawet wiem, jak te kolory uzyskać w tym małym gównie. I zasadniczo wypróbowałem to następnego dnia. Dwa razy mistrz.

Do tego racjonalizacja w mlekiem w proszku, do tego owa sałatka rybna. Już drugi raz. Już drugi raz równie ok. Zasadniczo. A to Arboretum już słyszałem, zaś Everything But The Girl mocno mnie zaskoczyło. Aa, no właśnie. TEN miękki ręcznik. Do uwiecznienia.


Brak komentarzy: