piątek, 17 sierpnia 2012

klasyka horroru: Ziemniaczki & Ziemniaczki 2 - return.



sobota, 11 sierpnia

Odcinek z prawdziwym niebezpieczeństwem

My, drogi i miłościwie Nam Panująca przeżyliśmy nagły atak fałszywej policji. Uff.

Wobec tego, co było robić. I tak trzeba było zaczekać do niedzieli. Zatem przewózka po dodatkowe opcje. Rzadko się zdarza, ale jak mus to mus. A że przy okazji trafiły się jeszcze dodatkowe fale, to nie mogłem z tego nie skorzystać. Co z tego, że gacie mi spadały. Podsumowując: jak jest wiatr, są fale, jak są fale, to trzeba wchodzić do wody, jak się wchodzi do wody, i są fale, to się skacze, a jak się skacze, to człowiek może nawet zapomnieć, że był głodny, czy coś tam, albo że powinien potwornie zmarznąć. Słowem - podobało mi się.

A potem ziemniaczki 1. 4 duże. Ugotować. Boczek usmażyć. Cebulę usmażyć. Cebulę z boczkiem wymieszać. Koźlaki, już nieco podsuszone, namoczyć. Dodać do wody kostki rosołowej grzybowej. Wody nie za wiele. Śmietana. Zagotować. Zagęścić. Ziemniaki wydrążyć (nie umieszczam dokumentacji fotograficznej po kolei - niech wystarczy takie jedno fajne extra, żeby ślinka pociekła). Wyłożyć serem, chyba że (plask) (facetop) się zapomniało, dwa naładować grzybami w śmietanie, dwa boczkiem. Pogrzać w piekarniku. Zachwycić się. Zrobić foto. Odpocząć. Odpoczywać przez pół dnia. Odpoczywać przez weekend cały.

Mieć serwis komputerowy pod ręką - błogosławieństwo. Się przydaje i to jak. A jak człowiek się potem jednak spokojnie czuje. I może w spokoju zobaczyć jak Quincy Jones gada za dużo, a Stańko był tak krótko, że nawet nie zdążył przynudzić. Finału nie było. Nagłośnienie prawie dobrze, ekrany dobrze, światełka bardzo dobrze. Wiatr i temperatura nie za dobrze. Pora dnia dosyć późna.

ps. Serwis, rozegranie i... jest, królowa Zofia!
ps.2. a także mieszkańcy Świnoujścia.



niedziela, 12 sierpnia

Odcinek z ziemniaczkami

My, drogi i miłościwie Nam Panująca zażywaliśmy przygód z ziemniaczkami, że aż nie można o tym wspomnieć. Ziemniaczki ustawiły weekend po prostu!

Najładniejszy z całej wsi (vm-si). To ja.

Bardzo dobrze, choć późno, ale w końcu to niedziela, przygotowaliśmy się do amerykańskiego śniadania. Czyli boczek, jajko sadzone, ino że nie na blasze. Zasadniczo cacy. Bez zbędnego ryzyka (starczy przygód na jeden weekend) zajrzeliśmy na zamki, obejrzeliśmy obrazy, niektórzy nawet wiedzą, co to jest gotyk, ale oczywiście nie pamiętają.

Ziemniaczki 2 - return.
Wydrążoną masę wymieszać z jajkiem. Jeżeli wyszło rzadko - dodać mąki ziemniaczanej. Jeżeli tej nie ma - zwykłej. Ciasto jak do klusek śląskich. Tych z dziurką. Czyli jednak gęściej. Lepić kulki, mimo że kulki lepią się do dłoni. Obtaczać w bułce tartej aż da radę. Ach - zapomniałem - w masie ma być też boczek z cebulą. (czy królem polowania został boczek czy ziemniaczki?). Kulki wyszły. To przez ten mój urok osobowy. Głęboki olej (przyda się potem do frytek) (oj będzie niezdrowo) (czy ja mam dobre LDL?). Kulki wędrują i nabierają koloru. Potem wywędrowują, układają się na papierowym ręczniku i wyglądają przepięknie. Może odrobinę jogurtu. Pietruszka. (pietruszka zawsze, nawet do lodów). Poezja.

Mini-spacer. W jedną stronę kawał drogi, a w drugą jakby mniej. Jeszcze nie ogarniamy, ale będzie co zwiedzać. Okolica się klaruje. I Served the King of England (2006). Po pierwsze: 6,5 giga = tak należy oglądać filmy. Po drugie: zmiany tonacji kolorystycznych. Po trzecie: lekkość. Po czwarte: opowieść. Po piąte: trochę czeskiej blagi. Po szóste: lekkość. Po siódme: historia. Po ósme: lekkość. I blaga. Po dziewiąte: niemoralność. Po dziesiąte: wdzięczny okres na damskie stroje. Przyzwoicie, ładnie, przyjemnie. I do tego pop-corn i piwo. 6,5 giga + pop-corn + piwo = tak należy oglądać filmy.





Brak komentarzy: