poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Odcinek z "jak twój chłop"



niedziela, 29 lipca

My, drogi i miłościwie Nam Panująca zabawiliśmy się w "Małego Fryzjera 2".

A ja strasznie szybko przewracam te kartki. Dobrze, a nawet bardzo dobrze i niezwykle oryginalnie, doprawdy, przygotowaliśmy się do postrzyżyn. Siedzimy. Pada. Siedzimy. Mamy maszynkę. Bawimy się. Tym razem ja. Nawet zapomniałem nałożyć ogranicznika do 0,3 — czad. Trzeba było zatem strzelić improwizkę — pola ryżowe (prawie jak kod paskowy). No nie wiem jak Tobie (choć wygląda na to, że mimo TO, również), ale mi się bardzo podobało. W związku z tym odkryłem/zajarzyłem, na czym polega kwestia macania świeżo wygolonego łba (to o moim). Słodkości. Prawie tak wybitne jak wysmażone czereśnie. Chociaż to kwestia nad wyraz niedefiniowalna. Powiedzmy, że inna dyscyplina sportowa, skoro już (podobno) rozpoczęły się te igrzyska. Przecież to chłopiec.

Siostra Wendy oszukuje. I kto decyduje o tym, że czarny kwadrat na białym tle jest extra. Ale niech jej tam będzie. Niemniej. d'Orsay, w moim mniemaniu, szykuje nam nie lada atrakcje, i już pierwszy, wspólny, szlif na nadchodzącą ferię wrażeń wzrokowych mamy za sobą. W końcu, jak powiedziano: oglądanie obrazów na żywo, to...

I sałatka post-przystawkowa i pop-corn i się objadłem, ale do tego już się przyzwyczaiłem. Przecież, gdybym się nie objadał, to byłbym chyba chudy, co nie?

Listy do M (2011) — "polskie" "Love Actually", ładny montaż, ładne kolory, Polska jak nie Polska, zestaw klisz, okropne to, ale bez żenady — czy kiedyś uda się "wypośrodkować" między total amerykanizacją a total polskością (vide "Plac Zbawiciela")?


Brak komentarzy: