czwartek, 29 kwietnia 2010

placucie

czwartek, 29 kwietnia

oj oj, ale zajętość!
***
Więc tylko pokrótce. W zeszły piątek kosz całkiem nieźle, było 5/5 z tego po jednym do zmiany, więc można się było nie oszczędzać, więcej aktywności, 7/25, 5 zb., 6 as., 5 strat, 2 przechwyty i już nie pamiętam co oglądaliśmy, ale nie było nocnego przesiadywania na nba.
***
W sobotę trochę zmarnowana wyprawa z matulą na weekend 50%, bo wszystko było albo zajęte albo zarezerwowane. Z tego wszystkiego najlepsza była wizyta w Centrum Hewelianum i przypomnienie sobie, jak świetne są Forty.
Na szczęście wieczór nam wszystko wynagrodził, z Jerzym spędziliśmy rozrywkowy wieczór/bardzo późny wieczór z whiskey, rumem, monopolem i 3/5/8. Czad.
***
W niedzielę nawet otworzyłem oko o 7, ale postanowiłem spać dalej, a walkę Adamka obejrzeliśmy w powtórce. Przytaskałem 15 kg ziemniaków, do tego lidl i przygotowałem pliki na poniedziałek. I zeszło.
***
W poniedziałek byłem u Endriusa, nagrałem kilka basów, drugi wokal do "templariuszy", zabawiliśmy się chwilę w JZTZ 2, zrobiliśmy próbę przed występem, poczyniliśmy plany na impro-fusion-ucraine-jazz i ogólnie jest bardzo git. Są wykonania, są plany i jeszcze dostałem zestaw EiS. Dzięki Endriu. Endriu robi na próbę master ITNON i to też będzie dobrze. I jeszcze poniedziałkowe diamenty są wieczne do snu.
***
W ogóle Endriu i Wojt występują/wystąpią w konkurcie na wokal do piosenki, Endriu rachu ciachu już zrobił swoje, jeszcze dodamy kilka zgrzytów, smyki na koniec i będzie bardzo ładnie.
***
We wtorek i środę nawet leniuchowałem, wlałem jeno te basy, popatrzyłem na to i owo, zainstalowałem nowe sterowniki do karty dźwiękowej (strach trochę był), obejrzałem zapowiedzi I rundy play-off, która właściwie ma się ku końcowi. Niewiele tym razem trafię wyników, zapowiadałem przegraną Orlando z Bobcats 3-4, a tu było 4-0 i Orlando wygląda lepiej niż Cavs. Boston miało się męczyć z Miami 4-3, a poszło gładko 4-1. Cieszy postawa Oklahomy (2-3), dziwi Dallas (2-3, a było 1-3 ze Spurs, ale wiadomo, oni mają Manu), największa niespodzianka, od 0-2 do 3-2 Milwaukee — już chodzą zabawne filmiki w necie.
***
W środę nie oglądałem meczu, zrobiłem placki ziemniaczane, tak sobie siadłem w tym nba, i tak jadłem po jednym z każdej smażonej porcji chyba przez dwie godziny. Wypas.
***
Filmy:
"Sunshine" (2007) — taki słaby film, że nie wiadomo, który ostatnio gorszy. Patetyczne, wydumane, nielogiczne, nienajlepsza gra aktorska Michelle Yeoh znanej z "Tomorrow Never Dies" (innych również).


"Daybreakers" (2009) z Ethanem Hawke to z pozoru przewrotna historyjka, gdzie wampiry stanowią większość, ludzie wymierają, co jest problemem, bo wampiry umierają z głodu... i to powinno wystarczyć dla wystawienia oceny, nawet jeżeli "gra" tam Willem Dafoe (właśnie "gra"). To klimatem przypomina "Exilibrum" (czy jakoś tak), gdzie pomysł, wnętrza i sposób wykonania są wyjściowo ciekawe, ale całość rozgrywa się według kiepskich schematów kina akcji.

Brak komentarzy: