środa, 7 kwietnia 2010

Wes

wtorek, 6 kwietnia

Odsłuch:
Ścianka — koncert — z początku przypominało to klasyczne artystowskie pierdzenie w mikrofon w stylu "Słowacki wielkim poetą był" (interpretacja własna), a słuchacze (wiedzieć czemu) łykali to z zachwytem, choć brzmienie, matowy wokal (podczas piosenek) albo potworne wycie zarzynanego prosiaka (podczas numerów hard) + niekończące się solówki w stylu lat 70 można delikatnie uznać za nieporozumienie. Stare "popowe" piosenki znane z albumów wypadły koszmarnie, no i znaczący/znaczony jest początek numeru z tej niedającej się słuchać ostatniej płyty, kiedy gitara przez parę minut zaczyna tę niby nieregularną szarpaninę — Steve Albini by się uśmiał.
Natomiast (co mnie osobiście zdziwiło) od połowy koncertu człowiek się przyzwyczaja i jest nawet dobrze muzycznie, tylko z wyraźnym zaznaczeniem: to nie jest r'n'roll garaż a la Stooges/MC5, jeno garażowy koncert art-rocka w stylu King Crimson vide "Earthbound" i tu czujemy się w domu.
Nowy album Deftones — odsłuchany.
Wes Montgomery wciąż na tapecie. Niezmiennie relaksuje.

Pod wpływem szyderczej wyliczanki (http://www.porcys.com/Others.aspx?id=251) mam nowy topik na siebie: "Krzysztof Krawczyk polskiego lo-fi". Wiadomo, że wozić się na cudzym nazwisku to nieładnie, aczkolwiek odczuwam pewne pokrewieństwo nadprodukcji i gorliwe pochylanie się na każdą linijką i melodyjką już "wydaną", jako treścią własną, wartościową, godną zapamiętania, a już co najmniej — skatalogowania!
No ale płyta Krzysztofa Krawczyk "Byłaś mi nadzieją" (1974) to klasyka easy-popu wczesnych lat 70. XX wieku od brzmienia po zawartość tekstową i muzyczną. Kilmat, nostalgia, 40-latek, konkursy piosenki w telewizji. Fajna zabawa.
***
Widziałem dwa zajmujące programy, jeden o Eddim Murphym, drugi o Marylinie Mansonie. Ciekawostki. Ale aż się chciało zostać przy małym ekranie. Magia ekranu.
***
Joanna Brodzik w najgorszym programie kulinarnym ever. Sama prowadziła.
***
Ink (2009) — tzw. urban fantasy — imponujące (kino niezależne!) ze względu na formę, ciekawe wręcz nawet, fabuła zaś banalna, ale to nie szkodzi. Tutaj najlepsze podsumowanie, w którym trafniej dobrano słowa, zanim je sobie ułożyłem:
i tutaj jeszcze ciekawostka:

Brak komentarzy: